Jak grać, by nigdy nie wygrywać? (2)

Tańcząc z Mazurkiem na balu przy ulicy Gnojnej…

Jak można poważnie traktować tych, którzy w dobie tak straszliwego zagrożenia dla naszego kraju, jakim jest pandemiczne tsunami, toczące nasz kraj od lat kilku, w dobie szturmu emigrantów jako hybrydowych pocisków „reżimu” „dyktatora” Łukaszenki, w dobie batalii na śmierć i życie o unijne fundusze, ale i o naszą dziewiczą niepodległość pod sztandarami Maryi Panny toczą nasi bohaterscy politycy… na wagarach, by balować wspólnie u dziennikarza Mazurka.

Zwyczajny pracownik za porzucenie miejsca pracy w celu uczestniczenia w zakrapianej imprezie miałby spore problemy… Politycy jednak uważają, że im wolno więcej. Może i mają rację – wszak to oni stoją zawsze na pierwszej linii, to oni wypijają morze wysokoprocentowych trunków, być może wciągają do swego krwioobiegu kilogramy narkotyków, na pewno pochłaniają góry smakowitych potraw, od czego nie tylko można dostać wzdęcia, ale niechybnie od tej nierównej batalii przybywa kilogramów.

Nasza umiłowana władza Prawa i Sprawiedliwości pod dowództwem niewysokiego wieszcza, Jarosława Kaczyńskiego ze swej uczciwości słynie, a i co jakiś czas o nią jest upominana. Przy każdej okazji PiS pokazuje całemu światu, że  dostał mandat do rządzenia stadem baranów, gdyż zasadniczo różni się od opozycji – straszliwych wilków, hien i oślizgłych szczurów. „Gdyby mnie zaprosił na urodziny, mógłbym przedstawić sprawozdanie z działalności NIK większej liczbie posłów niż była w Sejmie” – napisał na Twitterze Marian Banaś. Szef NIK skomentował w ten sposób imprezę dziennikarza RMF FM, Roberta Mazurka, na której bawili się politycy, m.in. PO i PiS-u. To znamienne, iż poszczególni posłowie opozycji, zamiast wysłuchać raportu ważnego dla stanu państwa – co jest ich psim obowiązkiem i do czego zostali wybrani – wolą napić się w towarzystwie rządowych lekkoduchów, jacy na co dzień publicznie okazują im wrogość i pogardę. Podwyżka płac posłów nie wpłynęła w żaden sposób na rzetelne wypełnianie obywatelsko psich obowiązków, zadziałała wręcz odwrotnie=pracy jest coraz mniej!

Siemoniak złożył samokrytykę. Twierdzi, że nie pił i nie bratał się z PiS-em. Budka postawił się swemu rudemu pryncypałowi i niczego nie twierdzi, pił, zaciągał się gdy palił, a gdy się urżnął, być może coś było z opozycyjną niewiastą! Wyraźnie jednak nie jest im wstyd. 

Poseł Łukasz Szumowski – mason, rycerz jakiegoś tajemniczego bractwa, do niedawna minister zdrowia, łączący państwową funkcję z prywatną rolą inwestora, którego żona nagle stała się potentatem w handlu maseczkami, kupionymi na Krupówkach, a do tego zamówił w początkach pandemii felerne respiratory od tajemniczego handlarza mydłem i powidłem, tuląc pewnie za ten deal sowitą kopertkę. Poseł Marek Suski – człowiek, pilotujący ustawę, mogącą pozbawić pazura jedną z największych o obcym kapitale telewizji (TVN) – wolał się napić, bo przecież wiadomym jest, że PiS tak pięknie kapituluje – choć markuje na setkach frontów, iż walczy! Poseł Michał Dworczyk – minister w Kancelarii Premiera, który naraził swojego szefa i bezpieczeństwo Polski na ryzyko, prowadząc państwową korespondencję z prywatnego e-maila, zamiast siedzieć za to, że matka zrodziła go nieudacznikiem, polewa sobie martini. Budka, Kosiniak-Kamysz, Siemoniak, Cymański  i inni walczą ze sobą w zawodach, kto pierwszy wyląduje pod stołem…

Zaproś genialnych malarzy, znanych muzyków, tuziny aktorów, dziennikarzy czy prywatnych przyjaciół nie licząc, a zazdrosny (bo niezaproszony) Fakt ci później samych polityków pokaże. No, ludzie, jak tak można?! Żądam drugiej edycji! – zakpił Mazurek na Twitterze. Tylko jaki dziennikarz jest z tego jegomościa, skoro fach dziennikarski w swej istocie jest czepianiem się i wytykaniem błędów i niedoskonałości. Po kilku spoufaleniach, wspólnych wymiocinach w pisuarze, jakoś tak nie w smak bazgrać na nowych kolegów… (Cdn.)

Roman Boryczko,

październik roku 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*