Izrael, Polska – wspólna sprawa! (3)

X X X

„Nie ma prawicy czy lewicy, są źli ludzie kontra dobrzy ludzie. To nie jest reforma, ale rewolucja. Reformy zostają wdrożone, aby naprawiać różne kwestie. Ta nadchodzi, aby niszczyć. Jeśli Izrael stanie się dyktaturą, powróci do demokracji dopiero po rozlewie krwi” – burmistrz Tel Avivu, Ron Chuldaj. Protesty nie cichną od grudnia 2022 r., kiedy do władzy doszedł gabinet Netanjahu, który eksperci już nazwali najbardziej prawicowym w historii kraju. Netanjahu przejął stery po półtora roku bytności w opozycji. Jedną z najgłośniejszych inicjatyw nowego gabinetu była reforma sądownictwa, zaproponowana przez szefa Ministerstwa Sprawiedliwości, Jariwa Lewina. Sugeruje on, że uprawnienia Wysokiego Trybunału Sprawiedliwości zostaną ograniczone w sytuacjach, gdy chodzi o ustawy i decyzje rządu, gabinet otrzyma też kontrolę nad wyborem sędziów.

W ten sposób większość w parlamencie będzie miała możliwość uchwalenia ustawy, nawet jeśli Sąd Najwyższy uzna ją za sprzeczną z Ustawą Zasadniczą kraju. Ustawa ta da również rządowi pełną kontrolę nad procedurą powoływania sędziów. Planowane są dodatkowe ustawy, znoszące urząd prokuratora generalnego, otwierające drogę do zakończenia procesu korupcyjnego Netanjahu i przyspieszające budowę osiedli na podbitych terytoriach. Sojusznicy Izraela za granicą, w tym administracja Bidena, wyrazili „zaniepokojenie”. Washington obawia się, że jego pies łańcuchowy w regionie wkrótce się uwolni i sprowokuje palestyńskie powstanie na Zachodnim Brzegu. Takie powstanie mogłoby rozlać się na sam Izrael i dotknąć kraje sąsiednie, zagrażając tajnym wojnom przeciwko Iranowi i sojusznikom Iranu w regionie. Może to zmylić karty w szerszej wojnie z Rosją i Chinami, z którymi Teheran zbliżył się w ostatnich latach.

Pierwsza manifestacja (jak i kolejne) rozpoczęła się wykonaniem hymnu narodowego Izraela, który protestujący chórem odśpiewali. „Demokracja!” – skandowali niezmiennie ci, którzy zebrali się ze sceny pomiędzy wystąpieniami gości zlotu. Protestujący od czasu do czasu krzyczeli „Wstyd!” wobec rządu Netanjahu. Jedna z grup aktywistów przywiozła ze sobą duży transparent w postaci Deklaracji Niepodległości Izraela. Zdaniem protestujących reforma sądownictwa, zaproponowana przez gabinet Netanjahu, podważa demokratyczne podstawy państwa, zapisane w tym historycznym dokumencie. Protestuje klasa średnia, laiccy Żydzi, ludzie otwarci na świat i stosunkowo zamożni. Lekarze i ratownicy medyczni, pracownicy high-tech, pedagodzy, pracownicy uniwersytetów i studenci.

Wielu w Tel Avivie zabrało ze sobą izraelskie flagi, niektórzy wzięli ze sobą sztandary. Na jednym z nich było napisane: „Brońcie demokracji Izraela przed Netanjahu”, na drugim – „Zagrożenie dla pokoju na świecie”. Zgromadzeni domagali się „wolności, równości, dobrych rządów”. „To prawdopodobnie najniebezpieczniejsza z proponowanych ustaw. Jeśli zostanie ona poddana pod głosowanie i uzyska dalsze postępy, dialog będzie wyraźnie nielegalny” – cytuje portal informacyjny Walla organizatorów protestu. Na wiecu w Netanji były minister obrony – Moshe Bogi Ya’alon nazwał obecny rząd Izraela „kryminalną dyktaturą” oraz „faszystowską, rasistowską i homofobiczną grupą ludzi”.

60 procent populacji Izraela nie popiera działań religijnych ortodoksów. W zakresie, w jakim siłom neofaszystowskim w Izraelu udało się zdobyć szersze poparcie, polityczna odpowiedzialność za to spoczywa na prawicy i antyrobotniczej naturze pseudolewicy. Ci „lewicowcy” poparli prawicowy „rząd zmian”, który kontynuował politykę gospodarczą Netanjahu na korzyść izraelskich oligarchów i zwiększył ucisk Palestyńczyków. Podczas istnienia tego rządu w zeszłym roku zginęło więcej Palestyńczyków niż kiedykolwiek od 2005 roku. 231 osób zginęło z rąk sił bezpieczeństwa lub skrajnie prawicowych osadników, w tym dwoje z drugim obywatelstwem USA: dziennikarka Al Jazeery, Shirin Abu Akleh i 78-letni Omar Assad.

Państwo Izrael szczyci się przed światem, że zapewnia bezpieczną, demokratyczną i egalitarną przystań dla Żydów, którzy tak strasznie cierpieli z rąk nazistowskiego reżimu Hitlera. Dziś Izrael tak jak Polska pod rządami Dudy, Kaczyńskiego i Morawieckiego to fasady demokracji, dryfujące na każdym polu w stronę rządów autorytarnych, w stronę quasi-dyktatury, rządów mafijnych, korupcji. Tak zwani przywódcy centrowi, którzy obecnie kontrolują ruch protestacyjny, nie oferują żadnej drogi naprzód ani izraelskim, ani palestyńskim robotnikom. Dążą do wzmocnienia rozpadających się instytucji rządów burżuazyjnych i utrzymania władzy elity rządzącej.

Polska przed wyborami parlamentarnymi (o ile pajęczyna powiązań PiS na nie pozwoli) stoi przed takim samym dylematem. Partia wojny  tak niepopularna już w społeczeństwie nadal nie wyłoniła realnego i czytelnego sprzeciwu. Platforma Obywatelska z racji długiej historii w różnorakich aferach gospodarczych (również dziś w samorządach, gdzie mają swoich reprezentantów) i jej przystawki, jak i polska „gej lewica” są tylko przedłużeniem agonii obecnej chorej sytuacji, w jakiej znaleźli się obywatele Izraela i… Polacy.

Roman Boryczko,

1. marca 2023

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*