Hiszpański „Dom z papieru” (2)

Powiernik Franco – admirał Carraro Blanco, od czerwca 1973 roku na stanowisku premiera, 20. grudnia 1973 roku został zamordowany przez terrorystów z ETA. Jego następca, konserwatysta Carlos Arias Navarro, okazał się być mężem stanu, który przeszedł do historii Hiszpanii jako reformator i ten, kto ogłosił plan ograniczonych reform politycznych. Wprowadził on nieznany dotąd w rządach Franco pluralizm, zarówno w życiu politycznym jak i społecznym. Do życia politycznego weszły partie o różnych poglądach – PSOE, czyli Partido Socjalista Obrero Espanol, partia socjaldemokratyczna, Reforma Democratica, partia liberalna, Alianta Popular, partia prawicowo-konserwatywna oraz Centro Democratico, tworzące koalicje partii liberalnych i chrześcijańsko-demokratycznych. Hiszpania lat siedemdziesiątych to okres masowych strajków, rebelii Basków oraz coraz częstszych ataków terrorystycznych ze strony ETA. Kraj Basków dążył nie tyle do uzyskania szeroko rozumianej wewnętrznej suwerenności, co do całkowitego oderwania się od państwa hiszpańskiego. Głównym rywalem ETA w organizowaniu zamachów terrorystycznych stała się FRAP, czyli Antyfaszystowski Rewolucyjny Ruch Proletariacki. Napięta sytuacja doprowadziła do wprowadzenia ustawy antyterrorystycznej oraz stanu wyjątkowego w Kraju Basków. Złapanych przywódców obu organizacji terrorystycznych skazywano na najwyższe kary – kary śmierci. Mimo tego, ilość zamachów nie malała.

Dziś Hiszpania zmaga się z tymi samymi problemami co zawsze – są nimi ruchy nacjonalistyczne i bieda. Hiszpania pod rządami Pedra Sancheza wprowadza restrykcje, niczym nowa dyktatura. W kraju przyjęto dekret, która pozwala władzom na ograniczanie dostępu do Internetu bez wcześniejszej zgody sądu. Według władz w Madrycie nowe przepisy są konieczne ze względu na bezpieczeństwo państwa. Projekt dekretu powstał wkrótce po wybuchu zamieszek w Katalonii, sprowokowanych przez lokalnych separatystów. Rok 2017 to rok referendum ws. niepodległości regionu. Rząd w Madrycie natychmiast ogłosił, że referendum jest nieważne, a jego autorów oskarżył o łamanie konstytucji i próbę naruszenia terytorialnej integralności kraju. 27. października 2017 prezydent prowincji Carles Puigdemont proklamował niepodległość prowincji!

Zapędy Katalończyków spacyfikowało brutalnie wojsko i policyjne siły specjalne. Potem hiszpański Sąd Najwyższy zdecydował o karze więzienia dla przywódców katalońskich ruchów niepodległościowych, odpowiedzialnych za próbę oderwania prowincji od kraju. Puigdemont uciekł z kraju i wraz z czterema członkami swego rządu przebywa w Belgii. Inni współautorzy nieudanej próby secesji pozostali w kraju i usłyszeli wyroki za udział w przygotowaniach do referendum. Najsurowszą karę otrzymał były wiceprezydent Katalonii i bliski współpracownik Puigdemonta, Oril Junqueras – trafi do więzienia na 13 lat. Raül Romeva, były kataloński minister spraw zagranicznych i twarz kryzysu konstytucyjnego w zachodnich mediach, dostał 12 lat więzienia, tak samo jak były rzecznik rządu Puigdemonta – Jordi Turull. Łącznie wyroki pozbawienia wolności usłyszało dziewięciu polityków.

Hiszpańska bieda jest oczywiście inną biedą niż ta u nas, w Polsce. Ich zasiłek dla bezrobotnych równa się dziś przeciętnemu polskiemu wynagrodzeniu za cały miesiąc pracy! Miasta-wizytówki są bardzo drogie i modne – Barcelona i Madryt – tam biedy w ogóle nie widać! Ludzie chodzą w markowych ciuchach, bywają w dobrych restauracjach i na wiele ich stać itp. W mniejszych miastach jest trochę inaczej. Pensje są niższe, ale nie żyje im się tragicznie.

Biedę widać bardziej na wsi. Jednak nie dotyka ona tych dużych miast. Ludzie z przeciętnego wynagrodzenia żyją skromnie, ale i tak jest to całkiem znośny poziom. Również tak wygląda życie na zasiłku dla bezrobotnych – ceny nie są wygórowane i  życie jest tam tańsze, niż gdyby porównywać zarobki przeciętnego Polaka do naszych cen. Tamtejsza pomoc społeczna wypłaca około 270 euro miesięcznie, do Czerwonego Krzyża chodzi się po jedzenie. W Hiszpanii jednak publiczna pomoc społeczna robi bokami. Wskutek drakońskich oszczędności rządu jej budżet został obcięty o 65 proc., choć już co trzecia osoba starsza i co czwarta rodzina z małymi dziećmi potrzebuje pomocy, by zapłacić rachunki za gaz, wodę czy po to, kupić jedzenie. 8 mln Hiszpanów korzysta z pomocy społecznej, 20 proc. więcej niż rok temu. W dodatku przepaść między bogatymi i biednymi jest większa niż kiedykolwiek, a państwo drakońsko obcina pomoc dla potrzebujących. Ludzie nie chcą przyznać się do kłopotów i wyciągać ręki po pomoc. Powstają więc portale internetowe, takie jak Els Nous Povres czy Acaba con la Crisis, które pomagają im pozbyć się wstydu, namawiają do opowiedzenia swojej historii. (Cdn.)

Roman Boryczko,

marzec 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*