Historia czy aktualność? Stara i nowa Filozofia Czynu (2)

salvadordalikolosrodyjskiTo nasza niezwykła, zapomniana duchowa specyfika i doktryna filozoficzna godna poznania! Wizja człowieka w/g filozofii czynu opiera się na idei podmiotowości. Człowiekiem jest duch wolny od dominacji „boga i cesarza”, nie rządzą nim niewidzialne prawa boskie, ale także historyczne, rynkowe, ciasne normy społeczne, ale on sam, kiedy używa krytycznego rozumu i ceni swą godność, kiedy wedle rabbiego Jehoshui ben Josepha, czyli Jezusa, „kocha bliźniego swego, jak siebie samego”, nie pogardza nim, jego innością i – gdzie indziej konfliktowym – jego innowierstwem i etnosem. Człowiek, ten, co „brzmi dumnie”, nie działa w próżni społecznej, czy historycznej, ale specyficznym kontekście dziejowym, w dynamicznym, podlegającym wiecznym przemianom świecie…

Jednak nie musi być fatalistą, po marksistowsku wierzyć w „procesy historyczne”, ale może je zmieniać, wprowadzać ulepszenia mocą swojej woli, czynem sprawczym, jeśli stoi za tym etyka i mądrość doświadczenia. Świat w ujęciu filozofii czynu jest zjawiskiem niedokończonym, takim „teatrum” opuszczonym przez Deus Otious, wedle Eliadego (Boga Odległego, nie zajmującego się „dopieszczeniem” swego dzieła kreacji). I tu warto wspomnieć, że poeta barokowy, Maciej Sarbiewski, sarmacki wizjoner, jako pierwszy na świecie nazwał człowieka „kreatorem” w jego akcie poetyckim, bowiem metafora „stwarza świat na nowo”, quasi de novo, stawiając poetę, jako „równego Bogu”! Nasz świat jawi się niedoskonały, jako „oddany w pacht Diabłu” w judeochrześcijańskiej wizji teologicznej. A co z tego wynika? Człowiek rozumny, widząc panoszące się zło i niesprawiedliwość, nie godzi się na ten stan rzeczy, neguje stary i stwarza „świat nowy” poprzez aktywne wcielanie swej wizji w materialne, społeczne formy życia (wtedy świat jest mu podległy). W przeciwnym razie, poprzez bierność (wówczas jest zdany na „bycie działanym” przez świat) rezygnuje z filozofii czynu i naiwnie wierzy (mając przed oczyma spektakl wydarzeń, przeczących podstawom takiej wiary), że dobry Bóg zechce wysłuchać ludzkich modłów i naprawić zło świata, o naiwności! Zatem tam, gdzie jesteśmy przez „Boga” osieroceni, sami musimy heroicznie, bez szemrania, tworzyć swój własny świat, świat wartości i harmonii, bez szemrania i użalania się nad sobą, przeciw bezsensowi i „paszczy nicości”, dla ludzkiego solidaryzmu i miłości, jako tworzywa kreacji przezwyciężającego chaos, budującego Kosmos, tak…

Jakie jest zatem znaczenie postulatu filozofii czynu, filozofii bycia aktywnym i mającym nadzieję, pomimo braku dowodów „boskiej opatrzności”, że postawa „heroiczna” nadaje sens życiu? Otóż takie, że człowiek bierze odpowiedzialności za świat, uważa, iż jest do tego uprawniony, aby go pozytywnie zmieniać, jeśli „Bóg” nie potrafi zapanować, lub nie chce tego, nie „miesza się do spraw ziemskich”, on sam musi zapanować nad złem, które to czyni z życia na świecie piekło. Bóg, jak jest widoczne, wzięty jest w nawias, bowiem jest to raczej bóg, wymysł pysznego i bezkrytycznego umysłu teologów i „szef” wszelkich kast kapłańskich, ich narzędzie manipulacji ludzkimi umysłami, dla którego to trzeba stwarzać „teodyceę”, aby usprawiedliwić zło, panoszące się w świecie i straszyć jego „potęgą i zawiścią”, aby wywołać w wyznawcach „bogobojność”. Zatem filozofia czynu, to działanie „pomimo Boga”. Jest to podobne do heroizmu Camusa, który widzi w człowieku tego, co w obliczu „głuchego nieba” sam bierze na siebie obowiązek powstrzymania zła „tego świata”. Ale ad rem

god2-sistine_chapel

Kiedy narodziła się w Polsce filozofia czynu? Poeci i myśliciele romantyzmu rzucili hasło „budowy królestwa bożego na ziemi”, sądząc, iż chrześcijaństwu zabrakło wymiaru społecznego, „światowego”, czyli etyki działania w obszarze cesarza. Przyświecał temu taki postulat: „by świat nie był bezbożny, a bóg bezświatowy”. W filozofii czynu podkreślano, jak zostało już powiedziane, że świat nie jest czymś danym, ostatecznym i doskonałym, czyli rządzonym przez jakieś zewnętrzne moce i ich prawa, na które to nie mamy wpływu, lecz istnieje w nas poczucie Anima Mundi, Duszy Świata, przez C. G. Junga zwaną podświadomością zbiorową lub Psychoidem, ten podświadomy, ale „wizualizowany” w świadomości i rozumiany proces przemian i doskonalenia się duchowego wymiaru człowieka i jego świata. Jak wspomniano, kiedy jesteśmy bierni, to świat „dzieje się” nam nieświadomie, poza zrozumieniem, ale kiedy aktywnie, wolicjonalnie dokonamy przejścia archetypicznych idei z obszaru „mroku” do świadomości, świat może być celowo i etycznie przez nas stwarzany! Ten proces znakomity polski filozof i socjolog, Florian Znaniecki, nazywał współczynnikiem humanistycznym. Zgodnie z tym postulatem socjolog powinien patrzeć na rzeczywistość „oczyma jej uczestników” (podejście subiektywne), nie zaś „absolutnego obserwatora” (podejście obiektywne). Znaniecki, jako pierwszy z socjologów zastosował metodę badania dokumentów osobistych, takich jak autobiografie, listy czy pamiętniki, dających w ten sposób wnikliwy obraz epoki…

Sam czyn jest nie tylko bezrefleksyjnym narzędziem wpływu na materialną rzeczywistość, ale i równocześnie jest narzędziem badawczym, aktywną obserwacją skutków, będących następstwem  czynu. Tylko on może zaświadczyć o słuszności filozofii, jeśli nie – jest ona bezużyteczna, bowiem jedynie teoretyczna, a czyn nie jest teorią, lecz „krwistą praktyką”. Wypada zauważyć, że dziewiętnastowieczne powstania narodowe były właśnie szkołą takiego czynu, z każdego zrywu niepodległościowego wyciągano wnioski i modyfikowano przesłanki, znajdując ich błędy, ale nie zmieniając, rzecz jasna, ostatecznego celu – niepodległości Polski. Tak więc filozofia czynu, to postawa aktywnego, refleksyjnego wpływania na kształt świata z zamysłem jego pozytywnej transformacji, aby stał się przyjazny człowiekowi, a państwo było przysłowiową „tabakierą dla społecznego nosa”, a nie na odwrót, to człowiek musiał się dostosować do drakońskich praw państwowych…

Po tych eksplikacjach należy dokonać właściwej syntezy, tedy filozofia czynu da się sprowadzić do dwóch przesłanek: pierwszej – „człowiek jest podmiotem historii”, a więc działającym poprzez czyn, niezależnym od praw nakładanych nań przez zewnętrzne, konieczności, stojące demonicznie ponad nim, często na jego zgubę lub poniżenie,  po drugie zaś – świat, w którym działa człowiek jest niedokończony, a na działającym spoczywa odpowiedzialność za jego kształt, wymiar etyczny i poznawczy, „wymiar ludzki”, pozbawiony bezkarności zła i nauczony rozumienia jego ukrytych mechanizmów…

Zatem filozofia czynu nie jest systemem zamkniętym, historycznym, filozoficznym kanonem, a raczej drogowskazem wolicjonalno-empirycznym, a sama „droga czynu”, pragmatyczne stosowanie filozofii, jako sensownej i celowej aktywności w kontekście istniejących okoliczności i czynników je „konserwujących” lub przezwyciężających, wymaga ciągłych uściśleń i wszechstronnego rozwoju, czujności i realizmu wszelkich osądów, bowiem z „mitologizowania” i projekcji swych obsesji i „chciejstw”, nic konkretnego nie wyjdzie, bowiem taka postawa nie dotyka rzeczywistości, ot co! Pamiętajmy o tym, iż świat nie symplifikuje się w swym „obrazie”, a straszliwie gmatwa, stając się czymś na kształt labiryntu! Labirynt świata, to obraz nie rozwiązanych do końca, stale będących wyzwaniem dylematów poznawczych i moralnych. Zatem filozofia czynu, to także, towarzysząca działaniu, dyskusja o realnych możliwości udziału człowieka, myślącego i etycznego, w twórczym kształtowaniu, doskonaleniu świata, rozróżniania wizji „ładu ludzkiego” od ideologicznej i teologicznej paranoi. Cała reszta, to jedna wielka gadanina, czcze teoretyzowanie, „tematy zastępcze”, czyli pustosłowie, dobre chęci, którymi „piekło jest wybrukowane”…

karol_libeltKarol Libelt

I jeszcze obowiązek wskazania personalnie na twórców filozofii czynu. Byli to polscy filozofowie romantyczni: Hoene-Wroński, Cieszkowski, Libelt, Kamieński i Dembowski, jedyny zdeklarowany ateista, który – o ironio – zginął na czele procesji, idącej pod austriackie kule… Ostatnimi kontynuatorami, już epigonami, filozofii czynu byli Brzozowski i Abramowski. Zasługą Brzozowskiego, pisarza i eseisty,  była „aktualizacja” tej filozofii, wychodząca z pozycji marksistowskich, lecz nie wnosząca niczego nowego w obszarze praktyki. Zaś wielki polski myśliciel, psycholog i anarchista, choć bardziej twórca idei kooperacjonizmu i spółdzielczości, Edward Abramowski, uwidocznił rolę etyki w kształtowaniu świata i rolę człowieka „wyzwolonego od opresji państwa” w kształtowaniu jego sprawiedliwego, humanistycznego oblicza. Po Abramowskim, w XX wieku filozofia czynu nie doczekała się kontynuatorów, bowiem czas niewoli nazistowskiej i sowieckie „formowanie społecznej rzeczywistości” nie zachęcały do „czynu kreatywnego”, ale do walki, destrukcji narzuconych form państwowej kontroli i społecznej niewoli…(cdn.)

 

Antoni K.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*