Groteskowi stroiciele instrumentów

Można się zgadzać z tą tezą lub nie, jednak czasy, w których przyszło nam żyć, ostatnio przywołują pewne skojarzenia. Gdyby tak nieco dłużej się zastanowić nad problemem, można odnieść wrażenie, że wielu uważa świat jako coś w rodzaju instrumentu, jaki koniecznie trzeba nastroić, mimo iż ten jeszcze do niedawna grał całkiem nieźle.

Problem polega na tym, że ludzie mianujący się znawcami od poprawiania dźwięku tego instrumentu, tak naprawdę nie mają o tejże profesji pojęcia. A może mają – tym gorzej dla świata, bo wtedy  wygląda to już na celowe działanie.

Komu potrzebna jest na przykład Klątwa na deskach tego czy innego teatru, skoro mamy dość przekleństw na co dzień, na ulicy – dosłownie wszędzie. Do niedawna oazą dla normalności był kościół i sceny teatrów, bo to przecież ostoja dla wartości wyższych, kultury itd…

Niestety z tych dwojga źródeł normalności najwyraźniej pozostało już, jak się zdaje, tylko to pierwsze, no bo jakoś trudno niektóre sztuki teatralne czy spektakle, wystawiane na deskach także naszych polskich teatrów – nazwać sztuką. Czy tłumaczenie, jakoby spektakl o wyżej wymienionym tytule, a także wszystko to, co ma miejsce na scenie – nie dzieje się naprawdę a ma jedynie ukazać (tu cytat – serwis informacyjny fakty.Interia.plArcybiskup Skworc apeluje o odwołanie spektaklu „Klątwa” w Chorzowie), gdzie czytamy między innymi:  Spektakl ma na celu pokazanie różnych ideologicznych postaw i oddania głosu różnym stanowiskom, dlatego powinien być analizowany jako całościowa wizja artystyczna, a nie jako zbiór oderwanych od siebie scen, pozbawionych kontekstu.

Tak czy inaczej w rozumieniu wielu – sztuka ma być swego rodzaju narzędziem, jakie miałoby  pomagać w odnalezieniu w nas samych wartości wyższych, a nie skłaniać ku bluźnierstwu, nie do końca zrozumiałej dziwnej podkulturze, która więcej dzieli aniżeli łączy. A może właśnie o ów uboczny efekt w tym wszystkim chodzi?

Czyżbyśmy cierpieli na nadmiar miłości i serdeczności, że koniecznie trzeba nam wymyślać Klątwę? Jak widać ona sama wali do nas drzwiami i oknami, tedy po co przywoływać ją jeszcze na deskach teatrów..?

Tadeusz Puchałka

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*