Górski Karabach: zwycięstwo Londynu i Ankary, porażka Sorosa i Ormian

Przedstawiamy interesujący artykuł francuskiego dysydenta, Thierry Meyssana.

 

Pentagon, który planował wojnę w Górskim Karabachu, został wyprzedzony przez brytyjskich sojuszników. Ale żadna z wielkich potęg nie martwiła się śmiercią, jaką spowoduje. Ponadto, podczas gdy Londyn i Ankara odnowiły swój historyczny sojusz, Washington i Moskwa nie zyskały niczego, a George Soros i Ormianie wiele stracili.

Po 44 dniach wojny Armenia została zmuszona do podpisania zawieszenia broni z Azerbejdżanem, uznając utratę części swoich terytoriów. Jednak, jak już informowaliśmy wcześniej, początkowy plan Stanów Zjednoczonych zakładał obwinienie Turcji –  pozwolenie jej na masakrę części ludności ormiańskiej, a następnie interwencję, obalenie prezydenta Erdoğana i przywrócenie pokoju. Jednakże ten plan nie zadziałał. To maskowało brytyjską sztuczkę. Londyn podstępnie wykorzystał zamieszanie, wywołane wyborami prezydenckimi w USA, by zdemaskować Washington. Sytuację wykorzystał do próby odebrania Rosji wpływu na los Górskiego Karabachu i wznowienia „Wielkiej gry” z XIX wieku, kiedy to Londyn był sojusznikiem Imperium Osmańskiego przeciwko Cesarstwu Rosji. Kiedy Moskwa zdała sobie z tego sprawę, wymusiła na walczących stronach zawieszenie broni, aby powstrzymać masakrę.

Przez cały XIX wiek imperia brytyjskie i rosyjskie prowadziły zaciekłą rywalizację o kontrolę nad Kaukazem i całą Azją Środkową. Ten odcinek czasu jest znany w Anglii jako „Wielka gra”, a w Rosji jako „Turniej cieni”. Rosja zaczęła wygrywać, gdy zajęła Górny Karabach. Dzięki efektowi domina rozszerzyła potem swoją dominację na Kaukazie. W obliczu tego historycznego precedensu Londyn uważa teraz, że odzyskanie Górnego Karabachu może pozwolić mu na osłabienie wpływów Moskwy na Kaukazie, a następnie w całej Azji Środkowej. Obecny brytyjski premier, Boris Johnson twierdzi, że stał się kontynuatorem imperialnej polityki Winstona Churchilla, którego jest biografem. Właśnie opublikował kosztowny plan modernizacji sił zbrojnych Zjednoczonego Królestwa. Aby wznowić „Wielką grę”, 29. lipca 2020 roku mianował dyrektora generalnego MSZ, Richarda Moore’a, na stanowisko dyrektora MI6 (zagraniczne służby specjalne). Wcześniej był on ambasadorem Jej Królewskiej Mości w Ankarze, mówi płynnie po turecku i zaprzyjaźnił się z prezydentem Recepem Tayyipem Erdoğanem. Nowe stanowisko objął dopiero 1. października, cztery dni po ataku Azerów na Górski Karabach.

Richard Moore jest osobistym przyjacielem księcia Karola, patrona Oxford Centre for Islamic Studies, w którym od dwudziestu pięciu lat kształcili się intelektualiści Bractwa Muzułmańskiego. Były prezydent Turcji, Abdullah Gül, jest również patronem tego centrum. Jako ambasador w Ankarze (2014–2017) Richard Moore pomagał prezydentowi Erdoğanowi, by został patronem Bractwa. Odegrał także rolę w wycofaniu się Wielkiej Brytanii z wojny przeciwko Syrii w 2014 roku. Londyn nie zamierzał kontynuować konfliktu, w który zaangażował się we własnych celach imperialnych, a który przekształcił się w operację imperialną Stanów Zjednoczonych (strategia Rumsfelda / Cebrowskiego). Richard Moore właśnie odbył podróż po Egipcie i Turcji. Był w Kairze 9. listopada (dzień zawieszenia broni przez Rosję w Karabachu) na spotkaniu z prezydentem al-Sissim oraz w Ankarze 11. listopada. Oficjalnie nie było audiencji u starego przyjaciela, prezydenta Erdoğana, a Moore jedynie spotkał się z tureckim rzecznikiem w Białym Pałacu.

W obliczu Stanów Soros się nie liczy. W wojnie azersko-tureckiej w Górskim Karabachu Washington uważał, że może liczyć na przynętę – prezydenta Armena Sarkissiana i premiera Armenii – Nikola Pasziniana, jednego z ludzi George’a Sorosa. George Soros to amerykański spekulant, który realizuje swój własny program polityczny, ale współpracuje z CIA. Niestety, Brytyjczycy nie mają takich samych relacji z Sorosem: swoją fortunę zawdzięcza on ogromnej operacji przeciwko funtowi szterlingowi (w Czarną Środę – 16. września 1992 r.). Stąd jego przydomek „Człowiek, który rozbił Bank Anglii”. Podwójna gra Londynu („Perfidious Albion”) pozwoliła Washingtonowi zrobić pierwszy krok w celu wyeliminowania Rosji z Kaukazu. Amerykanie zachęcali „naród dwóch państw” (Turcję i Azerbejdżan) do militarnego opanowania Republiki Artsakh.

MI6 pomogła swojemu tureckiemu partnerowi w przemieszczeniu do Azerbejdżanu dżihadystów, którzy wedle instrukcji Brytyjczyków mieli nie zabijać Ormian, tylko Rosjan. W Karabachu byli jeszcze Rosjanie. Soros zareagował, wysyłając kurdyjskich najemników w celu wsparcia strony ormiańskiej. Wdając się grę z USA, Londyn wspierał Baku i Ankarę. W pierwszych dniach trzy mocarstwa Grupy Mieńskiej (odpowiedzialne za konflikt w Górskim Karabachu od rozpadu ZSRR) – Stany Zjednoczone, Francja i Rosja – starały się powstrzymać walki i zainicjować wznowienie negocjacji. Jednak każde z nich odczuwało złą wolę Azerów, przedstawiając Radzie Bezpieczeństwa ONZ propozycję rezolucji. Dla Washingtonu była to kwestia skoordynowanego działania na rzecz przejścia  od neutralności do potępienia „narodu dwupaństwowego”. W pierwszych dniach Ormianie bronili się najlepiej, jak mogli. Jednak głowa państwa, Armen Sarkissian, zmodyfikował plany sztabu wojskowego i wyprowadził na front niedoświadczonych ochotników. Sarkissian ma podwójne obywatelstwo armeńsko-brytyjskie. Rezultatem była masakra armii ormiańskiej. Niespodziewanie Wielka Brytania ogłosiła, że ​​w przypadku poddania tekstu pod głosowanie skorzysta z prawa weta. Zaskoczone Stany Zjednoczone 25. października publicznie oskarżyły Azerbejdżan o złą wolę. Ale Rosja potrzebowała kolejnych dwóch tygodni, zanim zrozumiała, że Washington, uwikłany w  kampanię prezydencką, nie zajmuje się już tą kwestią.

Moskwa szybko zareagowała, rozmawiając z Turcją, zanim stało się za późno. Dopiero około 6. października Rosja przekonała się o istnieniu angielskiej pułapki w pułapce amerykańskiej. Szybko doszła do wniosku, że Londyn wznowił „Wielką grę” i przygotowywał się do odkurzenia swoich wpływów w Górskim Karabachu.

Prezydent Rosji, Władimir Putin, zadzwonił 7. października do swojego tureckiego odpowiednika. Negocjował z nim zawieszenie broni, bardzo niekorzystne dla Ormian. Erdoğan zrozumiał, że nie będzie stabilizacji sytuacji politycznej w oparciu o Stany Zjednoczonych, zgodził się tedy na zdobycie tylko terytorium, ale nie kosztem kolejnego ludobójstwa Ormian. Prezydent Putin wezwał następnie na Kreml swojego azerskiego odpowiednika, Ilhama Alijewa i premiera Armenii, Nikola Pasziniana. Uratował to, co jeszcze można było uratować, zmuszając rozmówców do podpisania 10. października zawieszenia broni na warunkach, wynegocjowanych przez Erdoğana. Jego priorytetami było przygotowanie rosyjskiej obecności wojskowej za pośrednictwem sił pokojowych, a następnie powstrzymanie rozlewu krwi. Następnie zwrócił się do narodu rosyjskiego, aby ogłosić, że uratował interesy swojego kraju, ratując Armenię przed jeszcze straszniejszą klęską.

Ormianie zbyt późno zdali sobie sprawę, iż zabierając ich ze strefy wpływów Rosji pod „opiekę” USA, Nikol Paszinian postawił na niewłaściwego konia. Że jest tylko obcym agentem, mającym za zadanie zniszczenie państwa armeńskiego. Z perspektywy czasu zrozumieli, iż jakkolwiek skorumpowany był poprzedni rząd, który im przewodził, był on jednak ekipą patriotyczną, podczas gdy ludzie Sorosa są przeciwni samej koncepcji narodowości, a tym samym niepodległości ich kraju. Demonstracje i rezygnacje następowały po sobie: szef sztabu, minister spraw zagranicznych, minister obrony, ale nie zdrajca premier! Ze swojej strony prezydent Azerbejdżanu, Ilham Alijew, jest radosny. Kpi sobie z Rady Europy i Parlamentu Unii Europejskiej, ogłasza swoje zwycięstwo i zapowiada odbudowę podbitych terytoriów. Brytyjczycy zaś uzyskają nowe przywileje dla British Petroleum i będą ubiegać się o eksploatację azerskich kopalni złota.

 

Thierry Meyssan

dla

www.voltaire.net

 

Tłum. Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*