Głupota wrodzona, to już syndrom chorobowy! Polaków nic nie jest w stanie nauczyć wyciągania wniosków!

Tradycja I Rzeczypospolitej obejmowała w szczególności państwo rozległe, obejmujące również tereny na wschód od Bugu. W narodzie silny był opór skłaniający się do stwierdzenia „My wszyscy jesteśmy z Kresów”. Nie wyobrażano sobie Polski, mającej kończyć się na wschodzie wzdłuż linii Curzona. Ówczesne pokolenie Polaków wychowane było na Trylogii Henryka Sienkiewicza, a przede wszystkim na wydanym w Krakowie w 1854 roku „rapsodzie rycerskim” Mohort, autorstwa Wincentego Pola. To właśnie Pol jako pierwszy użył terminu Kresy.

Inaczej idyllę polską widziały polityczne, nacjonalistyczne czynniki ukraińskie. Odrodzenie narodowe Ukraińców zderzało się z naiwnością Polaków o „przyjaciołach”, szczególnie dramatyczny przebieg miało ono w czasie II wojny światowej na Wołyniu. Państwo polskie całkowicie upadło w wyniku wojny, administracja była zniszczona, a dziesiątki tysięcy ludzi zostało pozbawionych majątków i deportowanych przez Sowietów w latach 1939–1941. Osłabiło to bardzo polski stan posiadania na tych terenach. Z drugiej strony ukraińscy nacjonaliści uzyskali silne poparcie ze strony hitlerowskich okupantów i zaczęli budować struktury swojej państwowości na śmierci i niedoli swych dotychczasowych sąsiadów.

Narzędzia jakie sobie wybrali do organicznej roboty u źródła były proste. Chłopi podsycani w swej biedzie brali sprawy w swoje ręce. Polaków i innych współbraci nagle można było bez konsekwencji wymordować ze szczególnym okrucieństwem bez konsekwencji wszelakich i… ograbić z majątku. Zbrodnie ukraińskie obejmowały wschodnie obszary Rzeczypospolitej, trwały przez cały okres wojny ze szczególnym natężeniem w latach 1942–1944. Polskie podziemie niepodległościowe podczas trudnego czasu II wojny światowej posiadało sprawny aparat polityczny, wyznaczający koncepcje państwa polskiego i polskiej państwowości po okresie, jakim była hekatomba wojny światowej

W polskim podziemiu można wyróżnić trzy koncepcje polityki wobec Ukraińców. Pierwszą, bardzo radykalną, ale o dziwo z perspektywy dzisiejszych czasów trzeźwą, reprezentowali działacze obozu narodowego; opowiadali się oni za asymilacją narodową Ukraińców. Planowano przesiedlać ich po światowej wojnie do Polski centralnej i rozpraszać wśród Polaków. Koncepcje te miały swój rodowód jeszcze w okresie międzywojennym. Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Pracy oraz socjaliści (Wolność – Równość – Niepodległość) reprezentowali politykę wobec Ukraińców bardzo zbliżoną do obecnych działań Jarosława Kaczyńskiego i jego formacji, czyli PiS-u; opowiadali się oni za przyznaniem Ukraińcom pełnych praw obywatelskich i byli przeciwni ich masowym wysiedleniem. Socjaliści uważali to za „barbarzyństwo, które zwaśniłoby zupełnie Polaków i Ukraińców”. Stronnictwo Demokratyczne i polscy socjaliści postulowali nadanie Ukraińcom autonomii terytorialnej i bardzo szerokich praw w łonie państwa polskiego.

Nacjonaliści ukraińscy nie chcieli o żadnych polskich mrzonkach słyszeć. Polskie podziemie miało również wielki problem z nakreśleniem sobie priorytetów na wschodnich rubieżach dawnej ojczyzny. Koncepcje lansowane przez polskich polityków załamały się. Utrzymanie współpracy z Ukraińcami w ramach jednego państwa było ze względu na ukraiński opór materii niemożliwe. W terenie miejscowe siły AK pod wpływem zachodzących wydarzeń przystąpiły do organizowania zbrojnej samoobrony, co doprowadziło do konfliktów między administracją cywilną a wojskiem. Delegat Okręgowy na Wołyniu, Kazimierz Banach dążył bowiem do porozumienia z propolsko nastawionymi Ukraińcami. Rozmawiał w tej sprawie już na przełomie 1942 i 1943 roku. W sumie udało mu się zebrać tylko około 60 ochotników, którzy zadeklarowali chęć współpracy polsko-ukraińskiej. Wydali oni najprawdopodobniej odezwę Wołyńskiego Komitetu Ukraińskiego, w której potępili mordy na Polakach.

Dowódca AK na Wołyniu płk. Kazimierz Bąbiński przygotowywał siły do walki z Niemcami w ramach koncepcji powstania powszechnego. Ten dowódca nie wierzył w dobre intencje UPA i przekonał się o honorze owych „bojowników” 10. lipca 1943 roku. Przybyłą polską delegację we wsi Kustycze, powiat Kowel, Ukraińcy wymordowali (rozerwanie końmi). Wobec nasilającej się fali terroru wobec ludności polskiej również pion cywilny Delegatury Okręgowej na Wołyniu zdał sobie sprawę z tego, że działania na rzecz porozumienia załamały się. W tej sytuacji doszło do współdziałania pionu cywilnego i wojskowego polskiego podziemia. Delegat Kazimierz Banach i płk. Kazimierz Bąbiński zdecydowali o scaleniu Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa i administracji cywilnej z wojskiem. Przystąpiono do tworzenia oddziałów partyzanckich, mających wspierać bazy samoobrony, tworzone w polskich miasteczkach i wsiach. (Cdn.)

Roman Boryczko,

 10.04.2023

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*