Główni gracze światowej sceny politycznej

Wraz z upadkiem dwubiegunowości w polityce międzynarodowej po zakończeniu zimnej wojny, pojawiło się pytanie, kto będzie liderem na arenie międzynarodowej. Zdecydowana większość specjalistów, zwłaszcza zachodnich, wskazywała na Stany Zjednoczone jako jedynego lidera stosunków międzynarodowych. Za takim rozwiązaniem przemawiała zarówno potęga gospodarcza, jak i militarna USA.

Jednobiegunowość, określana jako PAX AMERICANA, miała jednak miejsce jedynie w latach dziewięćdziesiątych XX w. Dynamiczny rozwój gospodarczy i technologiczny Chin, Indii oraz innych państw Azji, wydaje się w pierwszych dekadach XXI w. ponownie przywracać dwubiegunowość światowych stosunków międzynarodowych. Nie należy też zapominać o ciągle wielkim potencjale intelektualnym i ekonomicznym Rosji.

Światowe centra decyzyjne głównych graczy i rywali można dzisiaj umiejscowić we wschodniej Azji (po kataklizmie z marca br. i lekceważonej medialnie tragedii Fukushimy Daiichi – Japonia zdaje się na długie lata skazana na zajęcie się własnymi problemami) oraz tradycyjnie wciąż potężnej Ameryce Północnej i Unii Europejskiej, która mimo widma bliskiego rozpadu dysponuje tak siłą militarną, jak ekonomiczną.

Zdefiniowanie geograficzne światowych centrów decyzyjnych nie uwzględnia różnic, często głębokich, wewnątrz tych krajów czy bloków państw. W Azji Wschodniej należy przede wszystkim wyróżnić Chińską Republikę Ludową, kraj gdzie podobnie jak w Polsce, uwłaszczone ponad głowami społeczeństwa elity partyjne wprowadziły – przy zachowaniu ideologicznej „nadbudowy” – nie liczącą się z interesami obywateli, drapieżną wersję kapitalizmu. ChRL buduje właśnie swoją stację kosmiczną, udowadniając tym samym, iż stała się mocarstwem światowym z silną tendencją do wzrostu znaczenia na arenie międzynarodowej. Kryzys Japonii pozwala z kolei na szybszą ekspansję Korei Południowej.

Wszystkie państwa regionu charakteryzuje duży gospodarczy dynamizm gospodarczy i – co gorsza – ambicje mocarstwowe. Poza Koreą Północną, izolowaną z powodów politycznych, wszystkie kraje Azji Wschodniej to podmioty liczące się w handlu międzynarodowym. Korea Północna natomiast, stanowi jedyne w swoim rodzaju państwo, rządzone autorytarnie przez reżim komunistyczny i realizujące program mocarstwowości lokalnej. Rząd w Phenianie doprowadził do nieporównywalnej z niczym militaryzacji kraju, konsekwentnie realizując przy tym program budowy broni jądrowej. Oficjalnie wszystko to służyć ma zjednoczeniu obu państw koreańskich, w praktyce oznacza „zjednoczeniową wojnę”.

Azja Wschodnia ze swoją tanią i rozwojową gospodarką, rezerwami finansowymi i koncentracją uzbrojenia jest przeciwwagą dla amerykańsko-europejskiego sojuszu, kontynuującego tradycję dominacji w świecie cywilizacji europejskiej.

Pomiędzy jednak Ameryką Północną a Europą istnieją coraz poważniejsze różnice, co do celów wspólnej polityki światowej i wzajemnej pomocy w tym zakresie. Wątpliwości co do przyszłości NATO dowodzą, iż PAX AMERICANA jest przeszłością.

Z kolei zjednoczona podobno Europa nie tworzy monolitu, mogącego skutecznie wpływać na Stany Zjednoczone. Na dodatek zarówno w Unii Europejskiej, jak i w USA, wśród elit politycznych istnieje podział, co do kierunku rozwoju cywilizacji europejskiej. Coraz częściej górę nad wspólnym planowaniem biorą partykularne interesy owych elit, utrudniające podejmowanie wspólnych decyzji. Ułatwia to ekspansję gospodarce chińskiej i zdobywaniu przez nią przyczółków w Europie i Afryce Północnej. Z całą pewnością wszystko rozgrywa się szybko. Już najbliższe lata zadecydują, kto będzie światowym liderem stosunków międzynarodowych.

Niestety – proces ten może mieć przebieg bardzo dramatyczny. Ambicje bankierów, polityków i generałów stanowią niebezpieczny koktajl, co w połączeniu z uwarunkowaniami historycznymi (w przypadku Polaków po wejściu do UE nieufność wobec Niemców zmalała, ale absolutnie nie wygasła) może oznaczać, że naszą planetę czekają radykalne i trudne rozwiązania.

Na pewno żadna ze stron nie zrezygnuje dobrowolnie z możliwości dominowania w świecie. Problemem jest jedynie to, jak daleko w dążeniu do owej supremacji sfery bankowo-biznesowo-rządowe będą chciały się posunąć.

 

Jerzy K. Stępniewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*