Fajne dziunie

    15. stycznia w wiadomościach podają informację o incydencie w Krakowie, pod synagogą. Dziesięciu młodych ludzi, jeden z nich wspiął się na mur, zaczął coś pisać na tablicy ogłoszeń. Interweniują policjanci, chcą wylegitymować wyrostków, ci ich biją (pięściami po twarzy). Aktualnie trwają poszukiwania sprawców. Młoda dziennikarka, ładniusia, rozmawia z rzecznikiem krakowskiej policji, poznajemy przebieg wydarzeń, dziunia ładnie uśmiecha się, równo kończy sekwencję, zbliżenie na buzię, koniec ujęcia. 

   Jesteśmy narodem obwinianym o współsprawstwo Zagłady, zmagamy się z robioną nam gębą antysemitów, wyraźnie jest to realizacja polityki, jakiegoś zamysłu – a więc zmierza to do jakiegoś celu. Może to prowadzić do wyciśnięcia z nas odszkodowania za mienie pożydowskie, circa 65 mld dolarów. To możliwość stosunkowo mało dotkliwa. Bo na przykład możemy też – z przyrobioną gębą genetycznych antysemitów – zostać poddani pod czyjąś „opiekę”, jako uznani za niezdolnych do samodzielnego rządzenia się, albo możemy zostać rzuceni na pożarcie w jakimś konflikcie. Rozumiem, że pijani młodzi ludzie, mogą nie rozpoznawać powagi sytuacji i znaczenia swoich wybryków, także i tego, że policjanci wykonując taką interwencję – jak ta w Krakowie – w pewnym sensie ratują nas wszystkich, w tym ich samych, tych młodych ludzi, przed możliwymi strasznymi terminami, które oby na nas nie przyszły. Byłaby w tej sytuacji okazja, aby tym – i innym – młodym ludziom nałożyć do rozumu, iż traktowanie policjantów jako wrogów, psów, agresorów jest niedorzeczne, że wszystkim nam powinno zależeć, aby służby naszego państwa były zorganizowane mądrze i dobrze działały. Im szybciej zaczniemy rozumieć, iż to jest nasz kraj i nasze życie – a żyjemy w newralgicznym miejscu i w bardzo poważnym czasie – tym lepiej. 

   Mając powyższe na uwadze – jest poruszające, że interweniujący policjanci mogą zostać pobici i że sprawcy po prostu sobie uszli. To wszystko jest nie tak. 

   Kiedy wreszcie Polacy zrozumieją, że telewizja to nie jest miejsce pracy dla fajnych dziuń. W telewizji mają pracować mądre osoby.

Zbigniew Sajnóg

2 komentarze do “Fajne dziunie

  • 01/02/18 o 15:53
    Permalink

    sluchaj Zbychu, sprawa wyglada tak<ze policjanci nie chcieli zlapac sprawcow, bo w sumie popieraja takie akcje i jest im to na reke. Mysle ze latwiej takie sprawy mozna zauwazyc jak sie patrzy z zewnatrz. Przecierz nikt w Polsce nie chcialby postawic pod sad czy kolegium kitku dobrych chlopakow ktorzy dla "zabawy to zrobili"bo to przecierz nie do pomyslenia . A moze byloby dobrze dac im ogromna grzywne albo wsadzic do wiezienia?

    Odpowiedz
    • 05/02/18 o 14:27
      Permalink

      Sytuacja się zagęszcza i dramatyczny stan naszego kraju, naszego narodu wydobywa się przed oczy. Czy Polacy wreszcie staną do poważnej narodowej Rozmowy?
      Nie chciałem tego artykuliku napisać mocno, ale zapytam Biblijnie: czyż władza nie nosi broni? Jak to możliwe, że chłopacy nakładą policjantom po buzi i sobie pójdą? Nasz kraj nie istnieje – a sprawy, jak napisałem są coraz poważniejsze. Wreszcie znów oddadzą nas na wychowanie. Aż nadto dobrze wiem, jak to smakuje – ale najwyraźniej pokolenie teraz przejmujące obowiązki – nie za bardzo pojmuje co to znaczy. Doprowadzenie do tego, że w Anglii mordują za mówienie po Polsku – wydawało się, że to już było granicą pobudki – nieprzekraczalną, ale nie, okazuje się. Wielki sen.
      Podsyłam link do opisu pięknej sytuacji w Gdyni, kobieta pół godziny tropiła ludzi stwarzających zagrożenie – policja nie zdążyła złapać ich na gorącym uczynku:
      https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Pol-godziny-sledzila-kierowce-po-Gdyni-Uciekl-policji-n120802.html

      A propos 112 zadzwoniłem pewnego razu zgłaszając nieboszczyka, którego znalazłem w rzece Raduni – tłumaczyłem co i jak a pani wreszcie mnie zapytała – a z jakiego miasta ja dzwonię – itp. Nie wyobrażam sobie, by ktoś
      napadnięty mógł otrzymać jakąkolwiek pomoc dzwoniąc na 112. Ja miałem taki pożytek, że musiałem jeszcze raz tłumaczyć wszystko policjantowi, do którego mnie przełączono. Dwa razy dłużej, albo i jeszcze dłużej – taka korzyść ze 112. Ile to już lat trwa. Polacy powinni być przebudzeni i stać na baczność całą dobę, po tym wszystkim co przeszliśmy. Jak nazywa Lele pokolenie zeroaktywne – śpi. Co chwila słyszę wiadomości, które wyprowadzają mnie z równowagi, muszę się uspokajać, sam sobie tłumaczę – tak nie wolno, nie nada. Ale zero organizacji, zero sensu. Umierają moi Przyjaciele – nie wysłuchani. Tomasz Bedyński – nie wysłuchany, Antek kozłowski – nie wysłuchany. Byle czym się nie denerwuję, ale widzę, ze naród nasz stacza się, jest w tak żałosnym stanie, że trudno przyjmować mi to ze spokojem, coraz trudniej.
      Gdy Yach Paszkiewicz umarł – trzeba było robić zbiórkę na pogrzeb. Przecież nie był osobą nieznaną, popkulturową był – i co? A co powiedzieć o tych, którzy poważne rzeczy mają do powiedzenia? Dzisiaj słuchałem o tym, jak reżyser Wosiewicz starał się przez lata zrealizować film o Rotmistrzu Pileckim – skończyło się tak, że wyprowadził się do lasu pod Warszawę, zbudował sobie domek, kupił kamerę… Teraz go zdecydowano się dofinansować – ale film będzie gotowy za dwa i pół roku!!!! Bolanda – wielki sen! Sweet dreams, sweet melodies, śpijcie chłopięta. Republika Bolanda. Ahoj!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*