Etyka niezależna według Ericha Fromma i Michela Onfray’a (8)

ONFRAYPrześledźmy za Onfray’em, jakie życie przynosi problemy, zmęczeni którymi ludzie, szukają pomocy we własnej wyobraźni. W trakcie swych badawczych podróży spotykał on przeróżne obrazy bogów, noszone w wyobraźni im wiernych i stworzone dla nich namacalne miejsca kultu obrazów, czyli świątynie. Nie wydaje się dziwnym, że ludzie – wycieńczeni warunkami środowiska, w którym przyszło im żyć – skłonni są czuć się bohaterami, zmierzającymi w swej wyobraźni do ogrodów Edenu „opływających w strumienie krystalicznej wody, gdzie powietrze jest czyste i łagodne, tchnące wonnościami, pieszczotliwie rześkie, a stoły uginają się od wybornego jadła i najprzedniejszych trunków.”[1] Naiwnie odczytując własne tęsknoty, zaspokajają swe potrzeby choć w ten sposób. Onfray w trakcie badań wszczął rozmowę z mahometaninem, wiernym swej świętej księdze, wersetom Koranu. Kiedy przedstawił sprzeczności, zawarte w tej księdze islamu, jego rozmówca ostro zaprotestował. Zdaniem rozmówcy, to szaleńcy prowadzą świętą wojnę przeciw niewiernym tej księdze. To szaleńcy wymierzają fatwy we wrogów i stosują nowoczesny terroryzm. Nie rozumieją oni, że islam jest „dobrą, tolerancyjną, otwartą i pokojową wiarą.”[2] Tego wyznawcę islamu, zirytował niewierny (Onfray), kiedy przywoływał passusy z Koranu, uzasadniające okrucieństwo innych, znanych całemu światu, wyznawców islamu. Podczas badań, Onfray spotkał także człowieka, którego zachowanie było ujmujące. Był on łagodny, troskliwy, hojny, dobroduszny, pogodzony ze sobą, a więc również z innymi ludźmi i całym światem. Jednak cierpiał, mając świadomość, iż raz w życiu popełnił zbrodnię, zakazaną przez swego Boga – Allaha. Bał się, że zaprzepaścił swą szansę na życie wieczne (po śmierci), gdyż kiedyś – nadużywając prędkości swego auta – rozjechał szakala.

Według przykazań Koranu – zwierząt nie wolno zabijać w celach innych niż po to, by zaspokoić głód. Zdaje się, że wyznawcy każdej świętej księgi mogą kierować się specyficznymi życzeniami we własnych dążeniach. Jeden dąży do świętości przez „poszanowanie życia”, zaś niektórzy z nich urzeczywistniają barbarzyństwo w trakcie zamachów terrorystycznych (przez odbieranie życia). Takie życzenia nie są pozytywnymi prawami. Onfray widział, ile ekstatycznej przyjemności przynoszą obrzędy religijne jednym z wyznawców, ile zaś przynoszą smutku innym z nich. Onfray nie gardzi ludźmi, wierzącymi w duchy, boskie tchnienie, nieśmiertelność duszy czy też cuda. Jednak zauważa, jak wiele kosztuje tych ludzi udawanie znawców pośmiertnego świata. Podkreśla, że „w tworzeniu zaświatów nie byłoby nic groźnego, gdyby nie pociągało to za sobą najwyższej ceny: zapominania o rzeczywistości i lekceważenia realnego świata.”[3] Jak to ujął Robert Greene w 2001 roku – „religia to najbardziej uwodzicielski system, stworzony przez ludzkość.”[4] Uwodziciele religijni – jak ich Onfray zwie – „metafizyczni rozbójnicy”[5] – używają religii i duchowości jako narzędzi odwracania uwagi od rzeczywistości. Rzucają oni ludziom iluzje uduchowionego wszechświata, obietnice pośmiertnych rozkoszy. Jednak podawane przez nich przepisy religijne powodują niezrozumienie i niejaką pogardę dla stosujących przepisy innych religii. Metafizyczni rozbójnicy we własnym interesie handlują zaświatami. Dają ludziom potrzebę bezpieczeństwa, ale zwiększają w nich potrzebę pomocy, odbierając im własne siły psychiczne. Ciężko bezrozumnemu człowiekowi przyzwyczaić się do faktu tragiczności własnego skończonego życia.

„Mojżesz, Paweł z Tarsu, Konstantyn, Mahomet”[6] (jak podaje M. Onfray) tworzyli wyobrażenia na temat nieśmiertelności wobec obsesyjnego dla nich strachu przed śmiercią. Wykorzystali do tego fikcje własnego autorstwa. Wymyślili wszechmocnych: „Jahwe, Boga, Jezusa, Allaha”[7]. Niestety, ci fikcyjni bohaterowie odrywają ludzi od życia, pozostawiając ich w infantylnych omamach i rojeniach.

Ratunkiem dla człowieka, przed staniem się ofiarą fantazji metafizycznych rozbójników, jest praca nad sobą. „Praca nad sobą odsyła do filozofii (…) do – używania – rozumu i – wydobywania – refleksji poddanej ścisłym rygorom logiki.”[8] Okres Oświecenia, który miał być okazją, do „wyjścia człowieka z niepełnoletności dzięki użyciu rozumu”, jak mówił Immanuel Kant, nie uwolnił człowieka do życia – ale zatrzymał w ludzkim świecie: Boga, nieśmiertelność duszy i wolną wolę. Stworzenie czegoś w stylu kultu rozumu, z tymi filarami każdej innej religii, zamiast skierować ludzi do niereligijnego świata, zatrzymało kultywujących rozum w religijnym klimacie.

Dzieło Oświecenia skłoniło do podejrzeń, m. in. takich filozofów, jak: Feuerbach, Nietzsche, Marks, Freud. Onfray podkreśla, że udało się im oczyścić plac życia z religijnych fikcji. Niełatwo jednak odrzucić utrzymywany od wieków w historii ludzkiej metafizyczny oręż wobec tragiczności niezrozumiałego (kiedyś) rytmu życia. Do tego potrzebne będzie zastosowanie nowej dyscypliny naukowej, którą wprowadza Onfray. Nazwał ją  a t e o l o g i ą.[9] Terminu „ateologia” po raz pierwszy użył Georges Bataille 29. marca 1950 w liście do wydawcy swego powstającego dzieła La Somme atheologique (Summa ateologiczna). Bataille zmienił jednak swój zamysł i pierwotny jego projekt pozostał nam bliżej nieznany. Ateologia – jak rozumie ją Onfray – obejmować ma krytyczną analizę dyskursów, dotyczących „Boga”. Będzie to „próba dotarcia za kulisy monoteistycznej dekoracji teatru świata, filozoficzny demontaż religii.” Traktat ateologiczny Michela Onfray’a zamierzam pokrótce przedstawić, bo potrzebna człowiekowi do życia etyka waloryzująca ludzkie cele i działania po „demontażu religii” pokrywa się z etyką niezależną. Laicy, a więc „ludzie świeccy, a nie duchowni”[10] – powinni dowiedzieć się, jaką przeszkodę stanowi religia w ich porozumiewaniu się między sobą. Dla zdobycia tej wiedzy należy zrozumieć ludzkie fantazje i zapanować nad nimi. (cdn.) 

Ala Baster

 Przypisy:

[1] Michel Onfray, Traktat ateologiczny, PIW, Warszawa 2008, s. 17.

[2] Zob. tamże, s. 18.

[3] Tamże, s. 22.

[4] Robert Greene, Sztuka uwodzenia, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa, 2007, s. 205.

[5] Michel Onfray, Traktat ateologiczny, PIW, Warszawa 2008, s. 24.

[6] Tamże, s. 25.

[7] Tamże.

[8] Tamże, s. 26.

[9] Tamże, s. 28.

[10] Słownik języka polskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*