Dwie kobiety wyklęte skazane, by patronować ślepej łódzkiej uliczce

Łódź, rok 1945. Właśnie zakończyła się II wojna światowa. Wobec sytuacji, kiedy to Polska nie miała właściwie swojej stolicy, to akurat miasto wskazywano jako jedną z kandydatur. Trzeba pamiętać, że w styczniu 1945 roku Warszawa w zasadzie nie istniała. Po walkach powstańczych była zniszczona w osiemdziesięciu procentach. Wielu myślało, iż tego miasta nie będzie i że nie da się go odbudować i przywrócić mu dawnej świetności.

Wśród radykalnych komunistów krążył fatalistyczny pogląd, iż nikt nie będzie w stanie tego dokonać, stąd – biorąc pod uwagę robotniczy, lewicowy i socjalistyczny  elektorat miasta włókniarzy i stosunkowo mało zniszczeń oraz fabryki, właściwie gotowe do przyjmowania ludzi do pracy – ta kandydatura dla prosowieckich radykałów była idealna. Rząd lubelski starał się jednak być przychylny dla obywateli i już 3. stycznia 1945 roku, czyli jeszcze przed zajęciem Warszawy przez Armię Czerwoną, zapadła decyzja, wydana przez komunistyczny PKWN o odbudowaniu i przywróceniu stołeczności Warszawy. Łódź miała inny ważny atut.  Była miastem opuszczonym. Zniknęli z niego Żydzi, którzy zostali zamordowani przez Niemców w łódzkim getcie. Sami Niemcy też pośpiesznie opuszczali Łódź na przełomie 1944 i 1945 roku, wiedzieli bowiem, że w mieście wcielonym 9. listopada 1939 wraz z Ziemią Łódzką do III Rzeszy – nie mają już czego szukać. Toteż w samym sercu miasta było bardzo wiele wolnych mieszkań, często umeblowanych, które właściciele opuścili tak, jak stali. Partyjne kadry, gnieżdżące się w warunkach polowych wśród warszawskich ruin z tęsknotą patrzyły na przydzielane dygnitarzom komunistycznym w Łodzi stumetrowe apartamenty. Oczywiście doły robotnicze takich luksusów nie miały.

Łódzcy robotnicy, wyzyskiwani przez fabrykanta, by mieć dach nad głową w żydowskich kamienicach wynajmowali pokój – a najczęściej łóżko. 21. grudnia 1945 roku wprowadzono dekretem przymusową gospodarkę lokalami, będącymi w dyspozycji gmin jak również lokalami prywatnymi. Wprowadzał on pojęcie „publicznej gospodarki lokalami”, tzn. w praktyce nacjonalizował mieszkania. Najczęściej stosowano regułę, że na 1 osobę może przypadać nie więcej niż 1 pokój. Rok 1945 – pełnomocnikiem Rządu Tymczasowego w Łodzi został Kazimierz Mijal. Mówiono, że był ideowym komunistą z krwi i kości. W latach 60. wyjechał nielegalnie z Polski. Mieszkał w Albanii, a potem w komunistycznych Chinach. W czasach, gdy przyjechał do Łodzi wprowadzać nowe porządki, był bezgranicznie oddany nowej, komunistycznej, przysłanej przez Moskwę władzy. Łódzcy przedstawiciele Polskiej Partii Robotniczej zaczęli obsadzać kluczowe stanowiska w mieście. Władysław Nieśmiałek mianowany został szefem Komitetu Łódzkiego PPR zaraz po wyzwoleniu spod niemieckiej okupacji. Działacze partyjni ulokowali się w kamienicy przy placu Komuny Paryskiej. Po wyzwoleniu pojawiały się w Łodzi flagi biało-czerwone i czerwone, bo w ten sposób ludność Łodzi chciała uhonorować wyzwolicieli, ale w robotniczym mieście nie miała z tym problemu. Do Armii Radzieckiej obywatele grodu nad Łódką odnosili się przychylnie do momentu, gdy nie rozpoczęły się gwałty, rabunki i porządkiem politycznym, zaprowadzonym przez „wyzwolicieli” stał się niemal terror. Władza radziecka przygotowywała robotników do  nowych wyzwań – ale i nowej-starej biedy.

W październiku 1945 z dumą informowano, że liczba mieszkańców miasta wzrasta. Obliczono, iż mieszkało tu 460 479 osób. Z tego ponad 413 tysięcy stanowili Polacy, 34 tysiące Niemcy, blisko 9 tysięcy Żydzi, a 1800 osób – to Rosjanie. Nadchodziła pierwsza zima po wyzwoleniu a problemy narastały. W pierwszych tygodniach w Łodzi brakowało nie tylko żywności, ale również węgla. Były też kłopoty transportowe. To powodowało, iż w prasie pojawiały się apele do łodzian, by oszczędzali prąd, bo elektrownie nie miały szans, aby sprostać zadaniu. Mieszkańcy mieli zapewnione przez wyzwolicieli kartofle i chleb, dostawy mięsa były w planach. Wprowadzono kartki na żywność i nie tylko. Wydawano na nie cukier, sól, słoninę, kawę zbożową, smalec, zapałki, a także mydło. Powszechną plaga stała się drożyzna i spekulacja właściwie wszelkim dobrem, jak i mieszkaniami. (Cdn.)

Roman Boryczko,

styczeń 2018

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*