Duży Zełenski i mały Hołownia… (2)

W 2015 roku Zełenski stał się niekwestionowaną gwiazdą serialu Sługa narodu, od pierwszego sezonu bijącego rekordy oglądalności. Ukraińcy widzą zwykłego nauczyciela historii, który staje się prezydentem. Według fabuły do udziału w wyborach został zgłoszony przez swoich uczniów, w domyśle – naród zwykłych ludzi. Nauczyciel obejmuje najwyższe stanowisko w państwie i zaczyna walkę z oligarchią i korupcją. Znakomity scenariusz i niezgorsza kreacja tej niecodziennej fikcji.

Na kilka dni przed wyborami prezydenckimi ruszył nowy sezon serialu. Widzimy Ukrainę w roku 2049. Wykładowca uczelni medycznej w Kijowie opowiada studentom, że teraz ich kraj jest w G20 i stał się czwartą gospodarka świata, zdążył spłacić wszystkie długi i może się rozwijać zgodnie z własnym planem i własnymi interesami. Ale 20 lat temu wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Prezydentem Ukrainy był wtedy skorumpowany polityk i właściciel zakładu mleczarskiego, a kraj był w recesji.

Wołodymyr Ołeksandrowycz Zełenski na stałe mieszkał w Szwajcarii, a projekt polityczny na kanwie fikcji, jaką była historia nauczyciela z serialu, był kontynuacją kolejnych sukcesów, pisanych mu zakulisowo. W marcu 2018 roku sąd w Kijowie zarejestrował partię o nazwie Sługa Narodu, która powstała na kanwie popularności serialu, w którym Zełenski występuje. Szefem partii został kierownik studia filmowego Kwartał 95, Iwan Bakanow. Duża grupa wyborców była gotowa poprzeć człowieka, którego znała tylko z telewizji, nie mając pojęcia, jaki ma program, ani czy w ogóle jest gotów startować. Ci, którzy sylwestrowy wieczór spędzili, oglądając kanał 1+1, mogli zobaczyć, jak o północy, w przerwie programu Kwartału 95 pt. Wieczorny kwartał Zełenski pojawia się za kulisami, ogłasza swój start w wyborach prezydenckich i nie jest to żart.

W roku 2019 po raz pierwszy notowana była partia Sługa Narodu i, co zaskakujące, osiągnęła najwyższy wynik 24,6%, wyprzedzając opozycyjną Batkwiszczynę Julii Tymoszenko (18%). By wygrać wybory prezydenckie potrzebne są zarówno pieniądze, popularność, jak i wsparcie mediów. Zełenski pozbierał klocki z tej politycznej układanki. Ukraińcy byli już tak zmęczeni biedą i żydowskimi porządkami bandytów z Euromajdanu, że gotowi byli oddać władzę innemu Żydowi – jednak nie umoczonemu bezpośrednio w politykę, łagodnemu, wykształconemu komikowi. Co więcej zagłosowała na niego spora część Ukraińców, zawiedziona nieskuteczną polityką Petra Poroszenki, jak również znudzona kolejnym powrotem do polityki Julii Tymoszenko. Zagłosowali na niego młodzi, którzy chcą zachodniego stylu życia, nie idąc przy okazji na otwarty konflikt z Rosją.

Na przystanku we Lwowie, skąd jadą autobusy w kierunku Polski, nacjonalistyczna lokalna władza wywiesiła dumny baner „Nie porzucaj ziemi ojczystej. Pracuj w kraju”. Czyjaś ręka sarkastycznie dopisała „Bezpłatnie”. Na Ukrainie w ciągu ostatnich sześciu lat doszło faktycznie do pewnych reform. Jednak system pozostaje wciąż ten sam – najwięcej do powiedzenia mają oligarchowie. Zresztą sam były prezydent żydowskiego pochodzenia jest oligarchą, a dwójka jego głównych rywali jest finansowana przez oligarchów takiego samego pochodzenia i już sami oceńcie, czy to ma jakieś znaczenie! W tego typu systemie polityczno-ekonomicznym rządzi korupcja. Ukraina jest wciąż, obok Mołdawii, najbiedniejszym krajem w Europie, z niestabilną gospodarką, stopą ubóstwa na poziomie ok. 60 proc., średnią płacą zaledwie 350 dolarów (według Służby Statystyki Ukrainy Ukrstat średnie zarobki pracowników ukraińskich to obecnie 10 573 hrywny, czyli ok. 1400 zł miesięcznie, jednak najczęściej dostaje się tam równowartość 40% tej kwoty),  endemiczną korupcją i faktyczną wojną na południowych i południowo-wschodnich rubieżach, która pochłonęła już ponad 13 tys. istnień ludzkich. Ukraińcy nie chcą żyć u siebie, a w roku 2019 w krajach ościennych pracowało już ponad 10 milionów Ukraińców. Najwięcej w Polsce. Pricewaterhouse Coopers w rankingu krajów o największym upływie siły roboczej na pierwszym miejscu klasyfikuje Ukrainę. Lokalne bezrobocie – 28 proc. i więcej (skupienie miejsc pracy w dużych ośrodkach i zupełny ich brak na prowincji) – brak systemu ochrony zdrowia, brak systemu opieki społecznej, dewaluacja hrywny. Wielu Ukraińców obawia się, że w najbliższym czasie dojdzie do upadku banków i kraju. (Cdn.)

Roman Boryczko,

 wrzesień 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*