Czy dojdzie do szczytu Kim – Trump? Tajne rokowania pomiędzy KRLD a USA

Jak podają źródła dobrze poinformowane – toczą się intensywne rozmowy pomiędzy wysłannikami USA z urzędnikami KRLD w sprawie ewentualnego spotkania pomiędzy Kimem a Trumpem. Wstępne rozmowy dotyczą spraw technicznych, jak miejsce i data spotkania oraz zakresu tematów światowego szczytu.

Obecny dyrektor CIA, Mike Pompeo, potwierdził, że w rokowaniach biorą udział agenci tej organizacji. Także południowokoreański dyplomata potwierdził prowadzenie rozmów z Kimem na temat jego ewentualnego spotkania z Donaldem Trumpem. Korea Południowa jest wasalem USA, półkolonią, dlatego to Trump jest upoważniony do rozmów w sprawie Półwyspu Koreańskiego a nie wasal. USA na terytorium swego wasala mają około 0,5 miliona wojsk.

Amerykanom chodzi o denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego, natomiast KRLD chodzi o wyswobodzenie półwyspu i natychmiastowe wycofanie wojsk okupacyjnych do USA. Wycofanie wojsk okupacyjnych USA z półwyspu jest ceną denuklearyzacji. Wszelkie traktaty z USA nie mają żadnej wartości, o czym żywo świadczą liczne przykłady. Ideologia Kalego wyznawana przez obłąkańcze elity, jest aż nadto znana na świecie.

W tej sprawie został wezwany do USA inny wasal, Japonia. Premier tego okupowanego przez USA kraju, Abe,  ma stawić się w metropolii. Jego spotkanie z prezydentem Stanów Zjednoczonych jest ponoć ustalone w resorcie hotelowym Trumpa na Florydzie, w Mar-a-Lago. Dla Trumpa, hotelarza, jest to wyśmienita reklama, która go nic nie kosztuje, ponieważ płacą za nią ciężko harujący Amerykanie. Jest to zachowanie typowe dla Trumpa i jemu podobnych.

Na koniec należy zauważyć, że doszło do rozmów pomiędzy KRLD a USA po spotkaniu Kima z chińskim przywódcą, Xi. To Chiny odgrywają dziś kluczową rolę na świecie, chociaż amerykański reżim próbuje za wszelką ceną zatrzymać historię. W kontekście pisaniny wielu amerykańskich ideologów nie można się temu dziwić. Atoli finansjera już dawno to przewidziała i przeniosła z powrotem swe kapitały ← do imperialnego Londynu.

Andrzej Filus

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*