Defilady Polakom wyraźnie nie wychodzą…

Zakończyła się tragedia Polek i Polaków. Kraj po II wojnie światowej był ruiną i górą zgliszcz. Ostatecznie wygrało pancerne sowieckie oręże, które zgniotło hitlerowskiego tyrana kosztem milionów bezimiennych rosyjskich chłopców i wygrała też polityka zachodnich mocarstw. Te, zgodnie z ustaleniami, Polskę usytuowały pośród stref sowieckich wpływów. 8. czerwca 1946 r. – w rok po zakończeniu II wojny światowej ulicami Londynu przeszła wielka parada zwycięzców. W kolumnie, która ciągnęła się kilkanaście kilometrów, zabrakło Polaków. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły w 1945 r. aż 200 tys. (stanowiły jedną z najliczniejszych narodowych formacji, walczących przeciwko hitlerowskim Niemcom), żołnierzy (na Wschodzie ponad 100 tys.). Anglicy w geście łaski zaprosili tuż przed defiladą słynnych polskich pilotów. W tej sytuacji lotnicy z dywizjonu 303, który się wsławił w bitwie o Anglię w geście solidarności z pozostałymi formacjami, zrezygnowali z udziału w paradzie. W efekcie londyńską aleją The Mall obok Anglików i Amerykanów maszerowali m.in. Czesi, Belgowie, Brazylijczycy, Meksykanie, a nawet weterani z Iranu i Fidżi. Polaków nie było. Tak się wychodzi na interesach z państwami kolonialnymi (Anglosasi), masonami patrzącymi na maluczkich z góry.
Rok 2018, Moskwa. Polska delegacja w geście solidarności z upadłym państwem, zwanym Ukrainą, na rozkaz naszych wielkich sojuszników z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej bojkotuje ten szczególny dla Rosjan (a powinien nim być też dla Polaków) dzień. Punktualnie o godzinie 10:00 czasu moskiewskiego na plac Czerwony wniesiono legendarny Sztandar Zwycięstwa i państwową flagę Federacji Rosyjskiej. Z trybuny przemówił prezydent Władimir Putin. Przypomniał zasługi Armii Czerwonej, która szturmem na Berlin zakończyła hekatombę całej Europy i podkreślił, że to Związek Radziecki przyjął najcięższe uderzenia wroga. Prezydent Władimir Putin podziękował narodom, które szczególnie pomogły w obaleniu Adolfa Hitlera – były to Wielka Brytania, Francja i Stany Zjednoczone. Zapytać należy – co z Polakami? Kolejny niegdysiejszy sojusznik ośmiesza Polaków (w tym przypadku sojuszów z Ukrainą – chyba słusznie!).
W okresie istnienia Związku Radzieckiego, Dzień Zwycięstwa (9. maja) był obchodzony we wszystkich krajach bloku wschodniego. W latach 90. XX wieku obchody Dnia Zwycięstwa były znacznie skromniejsze. To się zmieniło, gdy Władimir Putin doszedł do władzy. Obchody 60. rocznicy w 2005 stały się największym świętem narodowym i ludowym. Obchody 70. rocznicy w 2015 były okazją do budowania dumy narodowej w obliczu problemów gospodarczych i geopolitycznych. W paradzie w Moskwie wzięło udział 16 000 rosyjskich żołnierzy, 1300 żołnierzy z 10 krajów, około 200 pojazdów opancerzonych, 150 samolotów i śmigłowców. Tegoroczne delegacje zagraniczne były bardzo skromne – w święcie 9. maja wzięli udział jedynie dwaj zagraniczni przywódcy: prezydent Serbii – Aleksander Vuczić i, co szokujące, wielki sojusznik prezydenta USA, Donalda Trumpa, premier Izraela – Benjamin Netanjahu.
4. sierpnia Ukraina obchodzi Święto Odzyskania Niepodległości. Ukraina jako państwo została utworzona 24.08.1991 po raz pierwszy w historii. Nigdy wcześniej nie istniał kraj o nazwie Ukraina. Zatem jest to rocznica utworzenia nowego bytu pańśtwowego, a nie odzyskania niepodległości. Polski rząd znów został zobligowany do znoszenia, a być może sfinansowania obchodów, również na własnym terytorium. Radośni Ukraińcy opanowali Rynek Główny w Krakowie. Ukraina świętuje Dzień Niepodległości. Konsulat Generalny Ukrainy w Krakowie po raz kolejny zorganizował Dzień Ukrainy w ramach Targów Sztuki Ludowej na Rynku Głównym. Na program ukraińskiego pikniku artystycznego składają się występy artystów, pokaz współczesnej mody folkowej i kreatywne warsztaty dla najmłodszych. Na początku roku od naszego ukraińskiego sąsiada dostaliśmy połajankę. Ukraina jest zszokowana nowelizacją ustawy o IPN, chroniącą polskie interesy w sporze z Ukrainą na temat Wołynia. Według strony ukraińskiej nie jest to kwestią, tylko polityki czy historii, a sprawa może dotyczyć praw obywateli Ukrainy, którzy pracują i mieszkają w Polsce i możliwości ich prześladowania za to, jak stwierdził ukraiński wicepremier, „jakieś słowa lub polityczne prześladowania” związane z ich zapatrywaniami politycznymi. Na napięcia między sąsiadami zareagował szef Rady Europejskiej, Donald Tusk, twierdząc, iż bezpieczeństwo Polski i całego regionu zależą w ogromnej mierze od relacji między Kijowem i Warszawą. Ostatnie napięcia pokazują, że nie wszyscy odrobili swoje lekcje z historii – stwierdził Donald Tusk. Dodał także, iż na konflikcie pomiędzy Polską i Ukrainą może zależeć „naszym przeciwnikom albo politycznym głupcom”. Słowa szefa Rady Europejskiej były komentarzem do zorganizowania przez obie strony oddzielnych uroczystości, upamiętniających zbrodnię wołyńską. Ukraińcy zorganizowali własne obchody 75. rocznicy konfliktu ukraińsko-polskiego na Wołyniu w piątek (ostentacyjnie upamiętniając likwidację przez Polską Armię Podziemną, czyli AK, bazy szkoleniowej UPA we wsi Sahryń), dzień przed uroczystościami, zaplanowanymi przez stronę polską na sobotę i niedzielę. Prezydent Andrzej Duda na cmentarzu w Ołyce na Wołyniu apelował do władz Ukrainy, by przywróciły możliwość ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej, z kolei prezydent Poroszenko powiedział, że oczekuje zmiany w nowelizacji ustawy o IPN w części, która dotyczy Ukraińców, co dla strony polskiej, jest nie do przyjęcia i będzie oznaczało ostateczną kapitulację przed odradzającym się szowinizmem ukraińskim, a nie zapominajmy, że jest to nasz wygłodniały i biedny sąsiad. Wincenty Pol w wydanej w 1854 roku rapsodii rycerskiej Mohort po raz pierwszy użył terminu „Kresy”. Zostało ono tam użyte w znaczeniu staropolskim jako określenie żyjącego własnym rytmem odległego pogranicza. Początek wieku XX to rozszerzenie „Kresów” o ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego i Galicji Wschodniej. Po wojnie z sowiecką Rosją i Traktacie Ryskim w 1921 „Kresy” były ziemiami, położonymi między wschodnią granicą II Rzeczpospolitej i rzeki Bug. Kres II wojny zmienił również definicję tego pojęcia. W wyniku polityki podporządkowanych Związkowi Radzieckiemu polskich władz komunistycznych, był on w praktyce słowem zakazanym. W XX wieku “Kresy” stały się areną silnych tendencji nacjonalistycznych, szczególnie ukraińskich, na które nałożyły się uprzedzenia i stereotypy, jak również zwyczajna zazdrość biednego do bogatego. Dzisiejsza historia, jaką podaje się Ukraińcom, mówi, że Polska i Polacy byli kolonizatorami!!! Była kolonizacja tych terenów, była dominacja jednego narodu nad drugim, dyskryminacja. Ukraińcy widzą ówczesne realia w odniesieniu do dzisiejszych relacji izraelsko-palestyńskich. Polaków sytuują jako militarnych tyranów (Izrael), palestyńscy bojownicy to dzisiejsze pokolenie banderowców, wiernych idei nacjonalizmu i szowinizmu „czystej etnicznie Ukrainy”!
4. sierpnia w Kijowie, z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy, minister obrony Stepan Połtorak oficjalnie witał żołnierzy banderowskim zawołaniem „Sława Ukrainie”. Ci gromko odpowiadali „Herojam Sława”. Prezydent Petro Poroszenko recytował nową wersję hymnu OUN i wychwalał banderowskie zawołanie, jako nowe pozdrowienie ukraińskiej armii. Tuż po ich przemarszu orkiestra odegrała „Marsz Nowej Armii”, czyli nową wersję hymnu zbrodniczej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, odpowiedzialnej za ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Polska jako sąsiad Ukrainy, która w imię ciągłych konfliktów z Rosją postawiła na nią jako strategicznego partnera, została symbolicznie opluta. Opluty został również polski prezydent Andrzej Duda, który słał swemu odpowiednikowi peany na jego cześć. Opluta została polska flaga, obecny podsekretarz stanu w MON Marek Łapiński, jak i polscy żołnierze reprezentacji litewsko-polsko-ukraińskiej Brygady im. Hetmana Wielkiego  Konstantego Ostrogskiego i poczet sztandarowy 21. Brygady Strzelców Podhalańskich. Sprofanowano tym gestem pamięć polskich ofiar Wołynia, kontynuując jątrzenie się niezabliźnionych ran. Doradca amerykańskiego prezydenta, John Bolton, uśmiechnięty i radosny pokazał Ukraińcom, że Donald Trump wyraża solidarność i poparcie dla niezależnej Ukrainy. Niezależnej i dzięki pomocy Amerykanów, zaprawionej w bojach wojennych i nieobliczalnej dla swych sąsiadów. John Bolton zaznaczył, że Stany Zjednoczone nie uznają nielegalnych aneksji terytoriów. Jak dodał, zostało to potwierdzone podczas lipcowego spotkania prezydentów Stanów Zjednoczonych i Rosji w Helsinkach. Pewne jest już, iż Władimir Putin oświadczył, że nie będzie dalej sponsorował Ukrainy w takim kształcie, więc Nord Stream 2 może oznaczać zmniejszenie dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę. Taką opinię wyraził John Bolton w ukraińskiej stolicy. Amerykański polityk wskazał, że Ukraina powinna szukać alternatywnych źródeł błękitnego paliwa – w domyśle może to oznaczać gaz, sponsorowany dla naszego sąsiada przez polski rząd.
Na dzisiaj Ukraina tylko bierze. Bierze, ale też i grozi (na razie nie posuwa się do rzezi). Symbolicznie ostrzelała konsulat RP w Łucku, podpaliła polską szkołę w Mościskach, wysadziła pomnik Polaków, zamordowanych we wsi Huta Pieniacka. Maluje antypolskie napisy i znaki swastyki na ścianie domu w Kijowie, gdzie był odsłonięty mural, przedstawiający św. Jana Pawła II, pali polskie flagi… Będzie ciąg dalszy? Odpowiedź trudna nie jest.

Roman Boryczko,

sierpień 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*