KIM JEST TEN MIŚ?

pobrane„(…) Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to jest nasze, przez nas wykonane – i to nie jest nasze ostatnie słowo!”. (Film Miś)

Nasza urocza dochtórka za pomocnika do rządzenia wzięła konowała o specjalności – „spin doktór”. Ten mocno otyły jegomość do mistrzostwa opanował technikę zdobywania sukcesów swoich i swych pryncypałów. Robi to doodbytniczo przy użyciu wazeliny. Wiele razy już mu się ta sztuka udała i wygląda na to, że jako „gruby cwaniak”, w świecie polityki znany jest jako specjalista od wszystkiego – dlatego też dostaje bardzo intratne propozycje tu i tam. On nie zmienia frontów politycznych jak rękawiczki -on jest doktorem, który leczy z tyłu i z przodu. W dodatku wszystkich bez wyjątku. Jedyny w swoim rodzaju pewny siebie, opasły leń.

Za pacholęcych lat naczytał się Main Kampf  i zapragnął zostać polskim Josephem Goebbelsem. Długo nie szukał – wszak partii o tak skrajnie wynaturzonych poglądach nie ma w kraju nad Wisłą zbyt wiele. Narodowe Odrodzenie Polski – partia ludzi zdecydowanych na wszystko – w latach 90. XX w. z powodzeniem udzielała się sportowo w sekcji ulicznego bejsbola! Napady na oponentów to był wręcz ich sportowy konik! W domu prawdziwych Polaków Michał znalazł swoje miejsce w szeregu, swoim kolegom przynosił piwo i czekał łaskawie, aż go zaproszą do stołu. Nie szukał poklasku, wiedział, że każdy diament potrzebuje szlifu. Radykalizm buzował w jego układzie krwionośnym – dopadła go erupcja radykalnych idei. Pisywał artykuły przeciwko Żydom, masonom i Niemcom, był przeciwko wejściu Polski do UE i NATO (także na łamach Myśli Polskiej), piętnował warszawski salon, co w latach późniejszych nie przeszkodziło mu przytulić się do Hanny Gronkiewicz-Waltz w roku 1995 (sic!); Adaś Gmurczyk, lider NOP-u do dziś ma po tym chyba nocne zmory. Na Dworcu Centralnym w Warszawie turystom z byłego ZSRR rozdawał ulotki o treści: „Przybysze ze Wschodu przywożą tyfus, malarię i inne choroby. Ich tania siła robocza wypiera polskich pracowników”, Polakom z hasłem: „Polacy, ojczyzna jest dla nas”. Na początku drogi politycznej Misia Kamińskiego jego serce uwięzione w endeckiej sekcie, pozostawało w mroku Średniowiecza. Był wyznawcą Romana Dmowskiego, jeśli chodzi o geopolityczne usadowienie Polski. Wiązało się to z prorosyjskością, nie uznawał suwerenności narodów pomiędzy Polską a Rosją. Gruby radykał! A jednak niczym w hoolywoodzkim filmie, nasz zagubiony wielki Polak spojrzał w słońce…

images (1)Jego kariera nabrała nowego wymiaru, gdy uczucia ewoluowały na nowe, dotychczas nieznane tereny. Błądził – ale się nawrócił i dziś na każdym kroku podkreśla, jak bardzo lubi Żydów oraz Państwo Izrael (nie z przypadku wybrał dla siebie ciekawy etat w izraelskiej prywatnej firmie wywiadowczej, podporządkowanej Mossadowi. „Nie mam żadnego konfliktu interesów, bo moja firma nie ma absolutnie żadnych interesów w Polsce”. Rzecz kuriozalna nawet w  „bananowych demokracjach” – u steru obok siebie premier Kopacz w roku 2015 mianuje osobę nie zaprzeczającą, iż jest agentem obcego mocarstwa!).  Przy tym kocha Jerzego Giedroycia!

Michał przeszedł też duchową metamorfozę. „Zdałem sobie sprawę z niebezpieczeństw, wynikających z szowinizmu i nacjonalizmu. Dziś myślę, że takie myślenie degeneruje. To pewnie też wynika z mojego dojrzalszego chrześcijaństwa i doświadczeń życiowych. Najbardziej zmieniłem jednak poglądy geopolityczne. (…) Po latach zrozumiałem, że to jednak Józef Piłsudski miał rację. Może nie, jeśli chodzi o sojusz z Państwami Centralnymi, ale w tym sensie, że w interesie Polski jest samostanowienie narodów na Wschodzie i pozytywne stosunki pomiędzy Polską a tymi narodami. Później tę ideę bardzo rozwinął Jerzy Giedroyc. Tutaj mój ukłon w stronę Gazety Wyborczej”.

Po takim wyznaniu wiary jego kariera polityka jak i „doktóra spin” nabrała tempa niczym zjazd  z wysoka szybką zjeżdżalnią do basenu. Michaś rozpoczął wielką karierę na kilku etatach. Rano prowadził Katolickie Radio Łomża,  popołudniami pracował w Sejmie, a wieczorami prowadził wystawne życie, nie pasujące wtedy do świeżo upieczonego neofity. Krótko przed wyborami wskoczył do karierowiczów z AWS.  Tam  „małpował” trzy lata i wyczarował Marianowi Krzaklewskiemu 15% na wyborach prezydenckich. Po pracy wracał do imprezowania. Polityczną karierę Kamińskiego naznaczyła pewna podróż, która pokazała, iż „czym skorupka za młodu nasiąknie (…)”. W 1999 r. wraz z Markiem Jurkiem i Tomaszem Wołkiem polecieli do Anglii, gdzie w domowym areszcie przebywał dyktator i zbrodniarz – Augusto f40338Pinochet. Obdarowali go pamiątkowym ryngrafem z Matką Boską. Dziwnym trafem po latach Miś zaprzeczał, że znał tego pana Pinocheta, a o zbrodniach Chilijczyka wie tylko, że sponiewierał tylko garstkę komunistów. Prawda niestety była inna i tę prawde świat pamięta. Przypomnijmy – chilijski generał dokonał wojskowego przewrotu, odsunął od władzy prezydenta legalnie wybranego przez naród – Salvadora Allende, który w chwili próby honorowo popełnił samobójstwo podczas ataku puczystów na pałac prezydencki. Bilans reżimu Pinocheta historycy szacują na 1-3 tys. zamordowanych, ok. 30 tys. torturowanych i ok. 80 tys. internowanych przeciwników politycznych. W momencie śmierci ciążyło na nim ok. 300 oskarżeń o malwersacje finansowe, liczone w milionach dolarów, oszustwa podatkowe i łamanie praw człowieka. Idol wielu prawicowców na świecie nie był krystalicznie czysty. Kolejna podroż Michała Kamińskiego znów została w CV jako chybiona i pokazała rogatą duszę naszego karierowicza. W 2001 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski zapowiada przeprosiny za zbrodnię w Jedwabnem, gdzie 60 lat temu Polacy sterroryzowani przez hitlerowców spalili w stodole swoich żydowskich sąsiadów. Do Jedwabnego rusza Kamiński, zachęca mieszkańców do powołania komitetu w obronie dobrego imienia miasta. Proponuje napisanie listu protestacyjnego do prezydenta ze sprzeciwem wobec przeproszenia Żydów „w imieniu całego narodu”. – Nie wolno oskarżać całego społeczeństwa Jedwabnego i Polaków o Holocaust. Tezy słuszne – lecz nadal w działaniach Misia widać dawne polityczne zapatrywania, od których się podobno odciął. Nie zostało mu to wybaczone a przypomniano mu jego przywary w Parlamencie images (2)Europejskim. Kiedy został przewodniczącym grupy Konserwatystów i Reformatorów, którą politycy PiS stworzyli m.in. wraz z brytyjskimi konserwatystami, na cel wzięła go prasa na Wyspach. „Kamiński jest fanem generała Pinocheta, uważa, że homoseksualnych mężczyzn należy nazywać pedałami i oskarżał imigranckich pracowników ze Wschodu, że odbierają pracę Polakom”  – pisał dziennik Independent. Londyńscy rabini nawoływali brytyjskich polityków do natychmiastowego zerwania związków z Kamińskim ze względu na jego wypowiedzi o Jedwabnem i przeszłość w antysemickim NOP-ie. Ale polityczna kariera i szczęście nie opuszczają go nawet o krok. Płynie z nurtem i można powiedzieć, iż z roku na rok nabiera rozpędu. W roku 2000 zauważył, że szanse AWS w wyborach do Sejmu są raczej mizerne, zaczął tedy szukać nowego „pana”, któremu mógłby służyć. Szybko znalazł sobie sojuszników wśród  podobnych sobie „konserw” i znalazł się w PiS-ie. Tam zbudował swą pozycję pierwszego lizusa w partii. Starczyło mu na tyle, że w 2001 roku przedłużył mandat na Wiejskiej, ponownie z obszaru Podlasia.

imagesW 2002 roku pomógł Lechowi Kaczyńskiemu zostać prezydentem Warszawy. Potem w nagrodę dostał „jedynkę” do Parlamentu Europejskiego ze obszaru stolicy. Teraz za jeszcze większe pieniądze i zero pracy, czyli to, co uwielbia do dzisiaj, mógł czerpać z życia, ile popadnie. Zwycięstwo w wyborach parlamentarnych i prezydenckich w 2005 roku dało mu przepustkę do wrót prezesa Lecha Kaczyńskiego. W kancelarii prezydenta odpowiadał za politykę medialną oraz prowadzłi liczne kampanie PiS. Przypisuje sobie m.in. autorstwo słynnego spotu wyborczego tej partii ze znikającym z lodówki jedzeniem. PiS straszył w ten sposób Polaków rządami Platformy i udało mu się wygrać wybory. Dalej tańczył, hulał i swawolił na rautach czy popijawach, dzięki czemu cała Polska uznała go za nowy twór tworzonej wówczas IV RP. W 2007 roku Michał Kamiński strzelił sobie w kolano. Zaplanował, by przyspieszyć ciut wybory i się przeliczył. Drogi Kamińskiego i PiS-u rozeszły się po ostatnich wyborach prezydenckich, w których Jarosław Kaczyński uległ Bronisławowi Komorowskiemu. Kamiński prowadził kampanię tak, by nie akcentować katastrofy smoleńskiej. Po porażce Kaczyński oskarżył swój sztab o zdradę a słynny Misio poszedł wypłakiwać się w rękaw konkurencji. W licznych wywiadach narzekał na swego pryncypała, iż w sposób dyktatorski prowadzi swą formację i że otacza się tylko ludźmi małego formatu, ktorzy są w polityce dla pieniędzy.  „To są goście, których status materialny, życiowy, nie istnieje bez polityki, którą im gwarantuje prezes” – powiedział w rozmowie z GW. Po tych afrontach wylatuje za burtę do efemerydy, zwanej PJN. Łódeczka ta jednak szybko nabiera wody i politycy z nią związani zaczynają szukać bezpiecznej przystani w… Platformie Obywatelskiej, partii, która przygarnie każdą sierotę, byle ta wykazała duży stopień zbydlencenia i była stuprocentową kanalią. „Zaprawdę więcej radości z jednego nawróconego grzesznika, który się opamiętał, niż z 99 sprawiedliwych, którzy się nie opamiętali”? – tymi pięknymi słowami witano Michała na wspólnym pokładzie PO w myśl,  „by nam żyło się lepiej”. Media reżimowe i sprzedajni politycy – marionetki III RP – już szykują się do reelekcji, jadąc do wyborów na  „oparach”. Nie są w stanie za wiele obiecać, bo od wielu lat skarbczyk jest pusty i jedyną specjalizacją, jaka wychodzi im znakomicie, jest przechwalanie się lub wydawanie pożyczonych pieniędzy. Po „oczyszczeniu” gabinetu doktor Ewa mianowala starych sprawdzonych w nieczystych machlojkach  „towarzyszy“  i tradycyjnie – „psiapsiułkę”. Jak dodała, jej rzecznikiem zostanie osoba, którą dziennikarze lubią i cenią – Małgorzata Kidawa- Błońska, szefem zespołu doradców politycznych – Jacek Rostowski, a szefem gabinetu politycznego – images (3) - KopiaMarcin Kierwiński. Michał Kamiński będzie natomiast pełnił funkcję sekretarza stanu i obejmie nadzór nad Centrum Informacyjnym Rządu. Michał Kamiński potrzebny jest obecnej ekipie jako złotousty kłamca lub czarodziej, który potrafi dokonać niemożliwego. Sam Tusk z emigracji wypowiedział słowa – „Wierzę głęboko, że Michał Kamiński tak, jak gorliwie potrafił uderzyć PO, gdy reprezentował konkurencyjne ugrupowanie, tak dziś będzie wspierał to, co ma sens”. Potrzebny jest też dlatego, iż wobec zaostrzajacego się konfliktu ukraińskiego może stać się ekspertem również w tej dziedzinie. Jako jeden z pierwszych „pielgrzymował” na Majdan. Na Majdan jeździł już podczas Pomarańczowej Rewolucji, później w imieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozmawiał z tamtejszymi politykami. Do Kijowa podróżował też podczas obecnego konfliktu. Ma tak podobno szerokie kontakty wśrod sprzedajnych oligarchów, którzy tak jak on lubią pić i spać, czyli jak wszyscy Słowianie… Imć Michał – wobec roszczeń całej Polski, by w końcu ta banda z PO wzięła się do roboty – tonuje i michal_kaminski_w_jego_wypadku_nie_chodzi_o_oszczednosci_ale_o_czysty_rytuauspokaja. Wedlug niego jego pani premier kieruje się dialogiem społecznym i głębokim zrozumieniem. To nic, że czasem trzeba strzelać gumowmi kulami…  „Mamy dzisiaj inny kryzys, ale ta sprawa pierwszego kryzysu górniczego – który pani premier skutecznie rozwiązała! – jest świadectwem siły i determinacji rządu.”

Po udanej konwencji Andrzeja Dudy, kandydata PiS na prezydenta RP, klakierzy doniesli, że czuć zapach siarki i trzeba wzmóc dezinformację oraz machinę kłamstw, by naród znów omamić. Pro-rządowe polskojęzyczne (nie: polskie!) media włączyły plugawą kakofonię, do niej zaś dołączyli się – jak na zawołanie – politycy.

Michał Kamiński, pytany o konwencję Andrzeja Dudy i przedstawienie Bronisława Komorowskiego odpowiada, zaciągając „Bareją”.

 Nie bądźmy Pewexami i nie mieszkajmy dwóch porządków walutowych. Czym innym jest Rada Krajowa, a czym innym konwencja… PiS zrobił fajną, sprawną konwencję propagandową – ale ona nie zmienia niczego. Zobaczyłem człowieka, który usiłuje udawać, który nauczył się sprawnie czytać z monitora… Twierdzi, że nie czytał? Dziennikarze twierdzą co innego… Okej, nieważne…

Kolejnym, który dołączył do chóru krytyków, był Mirosław Drzewiecki – były Minister Sportu, znany z licznych „wałków” i spotkań biznesowych na cmentarzu. Jego żona kradła w Stanach futra, a on sam, jak bazarowy handlarz zasłynął niegdyś zamiłowaniem do wciągania białego proszku – stąd ksywa – Nosek.

„Ale ja się niczego nie dowiedziałem poza tym, że Duda chce być kontynuatorem Lecha Kaczyńskiego. (…) Dudę znam wiele lat, zawsze był spokojny. A na tej konwencji w sobotę był bardzo pobudzony. Boję się, że dostaje jakieś prochy” – widać od razu specjalistę od zaburzeń psychofizycznych!

Rysiu Kalisz, polityczny outsider wraz ze swym  równie „umoczonym” kompanem, bajdurzą w Faktach po Faktach:

Ich zdaniem takich konwencji, jaką zaprezentował kandydat PiS na prezydenta, było wiele.

„Były baloniki i zabawa, ale Duda jest plastikowy. – To było wszystko wystudiowane. Ta ręka. Ludzie zobaczą, że on nie jest autentyczny”.

Znany z bardzo męskich eskapad Adam Szejnfeld w Kawie na ławę  stwierdził:

„Ja wolę odpowiedzialną, stabilną, wiarygodną, sprawdzoną przez dziesiątki lat, pewną osobę jako kandydata. Która nie robi show, nie tańczy na scenie i nie wygraża pięściami  (…).”

Ci  „wybrańcy” narodu przybetonowali się do swych stołków na amen w pacierzu.

Nigdy nie oddadzą dobrowolnie władzy ani nie pozbędą się możliwości życia ponad stan, które dotychczas prowadzą. Służbowego auta, łapówek, wystawnych kolacji za kilka tysięcy i możliwości żerowania na majątku wspólnym, wypracowanym przez tę część narodu, która jeszcze ma gdzie zarobić parę groszy…

Tylko sami ludzie mogą ich tego pozbawić!

My – Naród – znów poniesiemy ofiarę własnej naiwności – jeśli do władzy dopuścimy tych samych krętaczy i kłamców.

Jerzy Urban, nazwany  „Goebbelsem stanu wojennego”, był twarzą poprzedniego ustroju. Jego rolą było kłamać w żywe oczy!

Dziś na tożsame stanowisko wybrano Michała Kamińskiego – zakres działania Misia pozostaje dokładnie ten sam! 

Czy mu się uda?

Roman Boryczko,

 luty 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*