Czy mamy prawo być „polskimi ksenofobami”, łokciami rozpychającymi się w swoim kraju i walczącymi o swoje prawa? (3)

Brytyjscy pracodawcy nie cenią naszych polskich usług, ponieważ zawsze istnieje duża, elastyczna, ciężko pracująca pula wymiennych polskich pracowników, gotowych zająć ich miejsce. Uważa się za „dopuszczalne” bycie uprzedzonym wobec Polaków, ponieważ są białymi Europejczykami. Media uwielbiają zachęcać do tych poglądów, nie ma mowy, żebyś przeczytał artykuł, który celebruje fakt, iż Pakistańczycy lub Afrykanie mają „wracać do domu” (lub zachęcający ich do tego). W roku 2004 prawie milionowa fala Polaków zalała Wielką Brytanię. Pomimo stale rosnącego bezrobocia, nadal przybywali w ogromnych ilościach. „Anglicy lubili kiedyś Polaków, ale przybyło ich zbyt wielu w zbyt krótkim czasie. To całkowicie zrozumiałe, dlaczego w dzisiejszych czasach rośnie niechęć. Większość ludzi w Polsce nie rozumie, dlaczego tak jest, ale im dłużej pozostaniesz w UE, tym szybciej to zrozumiesz” ; https://polishforums-com.

Polscy to migranci zarobkowi, przybywający do Wielkiej Brytanii (francuscy czy amerykańscy przybysze to zawsze „eksperci”) byli wtedy godną pogardy, groźną biedotą. Odbierali pracę uczciwym Brytyjczykom — zarazem jednak leniąc się i korzystając z hojnych zasiłków, fundowanych przez brytyjskiego podatnika. Ten sam już raz złupiony przez wschodnie hordy podatnik musiał również płacić miliony funtów na pensje dla polskojęzycznej pomocy w szkołach, bo polskie dzieci nie mówiły po angielsku. Za sprawą Polaków w niektórych szkołach nie było zresztą miejsca dla brytyjskich dzieci. Polacy byli też dziczą, nieogarniającą reguł życia w cywilizowanym kraju. Zajmowali się pospolitym bandytyzmem na skalę większą niż jakakolwiek grupa imigrantów. Obłapianie kobiet przez Polaków było w UK na porządku dziennym. Nieumiejący czytać znaków drogowych przybysze ze Wschodu powodowali chaos na drogach. Lokalne władze w jakimś miasteczku postawiły więc kilka znaków po polsku — wtedy brukowce pochylały się nad losem Brytyjczyków, którzy we własnym kraju muszą oglądać język polski na znakach. Poszkodowane były brytyjskie karpie, które Polacy odławiali ze „spokojnych brytyjskich rzek i jezior” za pomocą „20-metrowych wędek”, najeżonych „licznymi haczykami”.

Pojawił się kolejny problem – brak 50-funtowych banknotów w obiegu. Polacy, zamiast — jak należy — wydawać pieniądze na Wyspach, samolubnie wywozili je do Polski. 70% Brytyjczyków popiera wielokulturowość. Jednak to samo badanie wykazało również, że większość (54%) uważa, że imigracja była złą rzeczą dla Wielkiej Brytanii. Poza tym Polacy stali się uosobieniem innego brytyjskiego niedźwiedzia: Unii Europejskiej. Brytyjczycy tradycyjnie byli najbardziej eurosceptycznymi narodami w UE. Premier David Cameron w swojej kampanii przeciwko rzekomemu wykorzystywaniu brytyjskiego systemu pomocy społecznej przez imigrantów, wyraźnie wykorzystał Polaków do uosobienia problemu. Lider głównej partii opozycyjnej, Ed Miliband (jak na ironię sam jest synem emigrantów z Polski) stwierdził, że „szczególnie polska imigracja” „obniża standard życia” Brytyjczyków. Jack Straw, który był ministrem spraw zagranicznych w latach 2001-2006, przyznał, iż decyzja jego rządu o zezwoleniu na nieograniczoną imigrację z „państw takich jak Polska” była „spektakularną pomyłką”.

Banda niedorozwiniętych Brytoli, prymitywnych konsumentów najprostszych treści z telewizji zapomniała, kto przez wiele lat łożył i tyrał ponad siły na to, by lenie siedzieli na zasiłkach dla bezrobotnych. Polacy w UK chwaleni byli za aktywność na rynku pracy, przyzwoitą etykę pracy, chęć do pracy i polepszania swojego życia, przyczyniali się w znacznym stopniu do rozwoju lokalnej gospodarki. Zapomina się, że tylko 2% bezrobotnych Polaków w Wielkiej Brytanii i innych krajach pobiera jakiekolwiek świadczenia (do których mają prawo jak reszta społeczeństwa – pracując i płacąc podatki, ubezpieczenia społeczne). (Cdn.)

Roman Boryczko,

11.03.2023

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*