Cyfryzacja (5)

Pani minister powiedziała: Jestem ponad tymi sporami, które uważam za niepotrzebne i odwracające naszą uwagę od celów głównych, czyli od rozwoju i od tego, żeby obywatelom stworzyć wygodne warunki życia w ich własnym państwie. Cóż, cywilizacje rozwijały się – ale i zwijały i bywały niszczone. Dlaczego mielibyśmy a priori wszystkie cywilizacyjne nowości uważać za rozwój? Czy historia nie dostarcza nauki, że należy się nowościom pilnie przyglądać? Powinna być stała o nich Rozmowa, monitorowanie i refleksja. I w tym sensie stawianie za cel główny rozwoju i wygody życia, a uznanie politycznych sporów za niepotrzebne – znów daje do myślenia. Oczywiście rozumiemy, iż pani minister chodzi o rodzaj sporu, z jakim mamy do czynienia teraz, ale jednak – określiła, co uważa za cel główny.

   Przy głębszym wejrzeniu dostrzegamy w tej wypowiedzi pani minister odwrócenie – bo nigdy wygoda nad sensem życia. Bo Rozmowa jest bardzo ważnym narzędziem, sposobem organizowania naszego życia. A chodzi przecież o to, co z nami będzie, z życiem pokoleń, z naszym domem. Nie można stawiać wygody i procesów – apriorycznie uznawanych za rozwój – nad Rozmową. Problem w Polsce jest ten, że nie ma rozmowy, a plemienne wojny i w tę stronę powinno iść rozpoznanie i działanie: co zrobić, aby wojny zastąpiła Rozmowa, bo jest niezwykle pilnie potrzebna – a nie w odwracanie porządku życia. Niestety, tu właśnie pani minister – jako polityk zajmujący się tak wrażliwymi kwestiami – zawodzi. Jako technokrata widzi się ponad sporami, chce realizować program.

   Pani minister wypowiedziała także taką kwestię: Wyobrażam sobie współpracę z każdym, kto jest uczciwym człowiekiem. Znów wymaga to uważniejszego przyjrzenia się, bowiem owo pojęcie: uczciwość, wymagałoby tu dookreślenia, ale i tak jest ono w tych okolicznościach niewystarczające. Bo rozumiemy, że chodzi o ludzi, którzy nie kradną, nie dają się korumpować, którzy pracują uczciwie, rzetelnie… Powoływanie się na uczciwość brzmi szlachetnie, ale przecież można być nieświadomym – rzetelnym, uczciwym podwykonawcą oszustwa. A przecież w tej omawianej sytuacji, jak już wspomniałem, idzie o dużo więcej – potrzebna jest świadomość rzeczy, rozpoznawanie, rozumienie zagrożeń – i to prawdopodobnie przeprowadzanych z premedytacją, wyszukanych działań, wymierzonych w obywateli i kraj. Człowiek uczciwy w tej sytuacji to mało – potrzebny jest ktoś świadomy rzeczy, o przenikliwym myśleniu, odważny człowiek sumienia!

   Celowo rozpocząłem ten artykuł od zacytowania większej ilości komentarzy znanych, poważnych publicystów. Chciałem w ten sposób zilustrować tezę, iż rozmowa w naszym kraju nie jest na poziomie zjawisk, procesów, jakie się dokonują, wagi spraw – z jakimi mamy do czynienia. W mediach publicznych na przykład kwestie, poruszone w niniejszym artykule są nieobecne. Jak i zresztą wiele innych poważnych problemów. Również sam poziom rozmowy, jej sposób, są drastycznie nieadekwatne do powagi sytuacji. Są w stylu popkulturowych wymian – a powinny być głęboko merytoryczne, nastawione na referowanie zagrożeń i wspólne szukanie rozwiązań. Media publiczne rozmijają się dramatycznie ze swoim posłaniem i obowiązkiem.

   Problemy, o których mowa w tym artykule, obecne są raczej w publikacjach internetowych, w portalach raczej niszowych i kojarzonych często z teoriami spiskowymi, co już samo wzbudza pewną rezerwę, podczas gdy są to kwestie niezwykle poważne, o niezwykle ważnych konsekwencjach, a w dodatku teraz właśnie, w tym czasie – postępują w tych kwestiach decydujące procesy, jeśli społeczeństwo miałoby zabierać głos, chciałoby jakoś wpłynąć na to, co się wydarzy – właśnie ten czas jest najodpowiedniejszy.

   Tymczasem, jak widzimy, te poziomy analizy i refleksji są w ogóle nieobecne w wypowiedziach publicystów, raczej mają one charakter analiz politycznych i to głównie bieżących. Z wypowiedzi pani minister nie zostały wyłuskane rzeczy ważne, których wyłuskanie, oprócz oczywistego wywiązania się z obowiązku dostarczenia społeczeństwu wiedzy, z obowiązku ostrzegania, uprzedzania zagrożeń, mogłoby być pomocą także dla rządzących. A taka jest zdaje się właściwa, najszlachetniejsza rola pracowników mediów – nie występy w rolach szermierzy, wyprowadzających sztychy w potyczkach opcji politycznych. Szczególnie w Polsce i teraz, w tym czasie, wymóg najwyższej merytoryczności ma wagę nie do przecenienia, ogromną.

   Tylu mamy – ach! – lewicowo wrażliwych i prawicowo prawych publicystów i tyle serc uczonych gorejących – ale gdzie jest poważna rozmowa na temat tak drastycznie doniosły, tak dramatyczny, jak likwidacja pieniądza 3D i „chipowanie”? W świetle powagi tych spraw akurat kwestia lojalności wewnątrz rządu czy stronnictwa politycznego jest wagi trzeciorzędnej, owa – brzydko mówiąc – „obrotowość” ministra zajmującego się tymi sprawami, jest w najwyższym stopniu niepokojąca z zupełnie innych względów, co starałem się przedstawić. A porywanie ludu w bieżące polityczne bitwy i utarczki jest w tej sytuacji właśnie nieceniem zamieszania przesłaniającego to, co tak ważne.  

   Także rozważanie różnic między fachowością biznesmena, a fachowością polityka nie dotyka istoty problemu. W tej sytuacji bowiem potrzeba fachowca, który widzi do czego procesy te prowadzą, myśli w tej perspektywie bezkompromisowo służąc społeczeństwu. A więc referuje sytuację, proponuje właściwy sposób rozmowy i rozstrzygania, proponuje rozwiązania, poddając je pod dyskusję. Bo albo trzeba te procesy, o których mowa, możliwie odsuwać w czasie, przygotowując społeczeństwo na ich możliwe negatywne skutki, uświadamiając i szukając jakichś sposobów obrony, albo trzeba szukać alternatyw.  Fachowiec – odpowiedzialny polityk, mniej więcej tak powinien postąpić w tej sytuacji, ale w ogóle nie ma o tym mowy. Podaje się nam jak dogmat: likwidujemy Polskę papierową – będzie wygodnie i bezpiecznie. No, to jest skandal. (Cdn.)

 

Zbigniew Sajnóg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*