Co wolno wojewodzie…

Prawdopodobnie w kategoriach dowcipu potraktowali ministrowie koalicji SLD/PSL/UP zaklasyfikowanie cmentarzy jako pełniących funkcje publiczne terenów zielonych. A taki zapis znalazł się w ustawie o ochronie przyrody z 16.04.2004 roku. Zamiast idiotyzm ów sprostować, miłościwie nam panujący rząd Mateusza Morawieckiego skłonił się do narzucenia obywatelom – oczywiście w ramach walki z „pandemią” – zakazu odwiedzania cmentarzy, a tam grobów bliskich.

Rzecz w tym, iż przepisy „stanu epidemii”, którego prawo RP nie przewiduje, są na tyle nieostre i tworzone na przysłowiowym kolanie, iż niemal każdy z próbujących je egzekwować policjantów staje przed problemem interpretacji. Tych jest wiele, a właściwych niekiedy kilka. Co załoga radiowozu, to inna ocena sytuacji. I inne zachowania policjantów – od pouczeń po mandaty.

W stolicy zamknięto dla rodzin zmarłych Cmentarz Bródnowski i Powązki. Interweniował Ratusz, wysłano pismo z prośbą o doprecyzowanie rozporządzenia do premiera Morawieckiego, jako sprawcy sytuacji. Czekając na odpowiedź – cmentarze otwarto.

Otrzymaliśmy właśnie kilka zdjęć z Lublina. Stary, piękny do niedawna cmentarz w dzielnicy Kalinowszczyzna także zamknięto. Tu jednak sytuacja ma się inaczej – gospodarzem nie jest miasto a parafia pw. św. Agnieszki, czyli realnie jej proboszcz. Jest to właściwie teren prywatny, nie publiczny. W dodatku osoby, odwiedzające groby to głównie ludzie starzy i bardzo starzy. Można powiedzieć – mądry proboszcz, nie chce narażać wiernych na zakażenie koronawirusem! Ale można wyobrazić sobie ludzi, wlokących się, często pieszo wobec rzadko kursującej komunikacji miejskiej, przez Lublin po to tylko, by na tablicy ogłoszeń ujrzeć zakaz wstępu, sankcjonowany karami. A jeśli już odważą się przekroczyć bramę (starsze pokolenia, pamiętające Sierpień ’80 i stan wojenny mają wciąż więcej odwagi niż ich dzieci i wnuki), to groby mogą sobie tylko… poodkurzać. Proboszcz bowiem nakazał zakręcenie wody i odkręcenie końcówki kranu wraz z zaworem i dźwignią…

Jeśli dodać do tego fakt, że prymas RP nie chce zwiększenia ilości wiernych podczas mszy wielkanocnych, a propaguje utrzymanie dotychczasowych 5 osób plus celebransów, to niebawem dostęp do Boga wyznawcy Kościoła katolickiego uzyskają głównie poprzez TV. Przywyknąć łatwo, wrócić do „dawnych” porządków trudno. Z sacrum zrobi się jedna z rozrywek, dostarczanych punktualnie, bez potrzeby wychodzenia z domu. Czy Wielkanoc AD 2021 będzie miała podobny przebieg? Władza właśnie udowadnia nam, że rozsądek rozsądkiem, a rację w danym momencie mają silniejsi. Dla społeczeństwa to nic nowego. Tylko inne gadające głowy na szklanych ekranach mówią to samo, co kiedyś, jeno w jeszcze bardziej prymitywny sposób.

Redakcja SięMyśli

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*