Chiny i Korea Północna – każdy kryzys to potencjalny zysk?! (10)

Globalni dewianci i ich marzenia o zagładzie ludzkości

Komunistyczny – globalny reżim Chin, komunistyczny – zabetonowany reżim w Korei Północnej… Dziś giganci, dysponujący kapitałem prawie całego świata, zaczynają rozumieć swoje posunięcia. Komunizm, który dorobił się w Azji na krzywdzie ludzkich rąk, na zanieczyszczeniu środowiska, na zniewoleniu…

Zachodni świat – gnuśny i zepsuty, zepsuł również aktywistów, jacy od zawsze patrzyli władzy na ręce. Dziś aktywiści są na smyczy różnych grantów, pobieranych za ich pracę i pewnych słów już się nie wypowiada. Obrońcy środowiska nie mają niczego do powiedzenia o emisji dwutlenku węgla w Chinach ani o zagrożonych gatunkach, oferowanych na niesławnych mokrych targach. Podejmowanie walki z Pekinem oznacza dla nich ogromne koszty przy zerowych zyskach politycznych. Mordowanie własnych obywateli, przymusowe aborcje czy stosowanie tortur nie są różnicą cywilizacyjną. Jest nią natomiast społeczne przyzwolenie na głęboką ingerencję państwa w życie prywatne czy odmienny (i często irytujący nas) styl prowadzenia negocjacji. Tych odmienności jest bardzo wiele.

Obowiązek przyglądania się Azji i rozmów z nią wiąże się z umiejętnością akceptacji odmienności. Taką akceptację wdrożyli globaliści. Komunizm jest dziś wzorem do naśladowania, szczególnie wielką estymą cieszy się wśród gigantów technologicznych, którzy poczuli się również bogami, mającymi wpływ na ludzkość. Bajecznie bogaci powołują dla niepoznaki fundacje, wspierające oddolne wysadzanie ładu społecznego na całej Ziemi w powietrze. Zmiany mają przyjść natychmiast, bo tyle lat zboczeńcy, fanatycy, rzeźnicy demokracji czekali, by zabawić się w Hitlera, Mao, czy innego oświeconego Pol Pota…

Fundacja Billa i Melindy Gatesów nie musi się jednak martwić o nagły kryzys finansowania. Gates, posiadający około 105 mld dol., jest drugim najbogatszym człowiekiem świata (palmę pierwszeństwa dzierży CEO Amazonu, Jeff Bezos). Duża część zgromadzonych przez niego funduszy ląduje na kontach fundacji, dzięki czemu stała się ona jedną z najbogatszych i najbardziej wpływowych tego typu organizacji na Ziemi. Bill Gates i jego przyjaciel, szef WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus, mają życiową misję – to depopulacja, do czego miliarder przyznawał się już wielokrotnie i publicznie. Na Event 201, który odbył się tuż przed wybuchem epidemii w Chinach, zastanawiano się jak zachować się w obliczu nadchodzącej pandemii w zakresie kontroli mediów oraz „metod uciszania sceptyków za pomocą technologii”.

WHO siedzi w kieszeni Gatesa. Samo WHO jednak o współpracy z Fundacją Gatesów wypowiada się w samych superlatywach. Trudno się zresztą dziwić – po Stanach Zjednoczonych to właśnie Gates jest największym darczyńcą Światowej Organizacji Zdrowia. A w czasach, gdy prezydent Donald Trump, oburzony na WHO, iż niewystarczająco skutecznie walczyła z epidemią nowego koronawirusa, zdecydował się wstrzymać jej finansowanie, to informatyk-filantrop okazał się być rycerzem na białym koniu, ratującym sytuację. Dziś ramię w ramię kawałki tortu kroić będą komunistyczni siepacze oraz ludzie w najdroższych garniturach i już żadne społeczeństwo nie będzie odróżniało, kto jest kim, bo nadchodzi era elektronicznego zniewolenia, elektronicznego zamordyzmu.

Bill Gates obudził zdumienie światowych mediów, gdy potępił próby pociągnięcia KPCh do odpowiedzialności za pandemię, którą bezspornie wywołała, nazywając je „odwracaniem uwagi”, w ramach którego „wiele nieprawdziwych i niesprawiedliwych rzeczy” zostało powiedzianych o reżimie komunistycznym. Oświadczył, iż „Chiny podjęły wiele słusznych decyzji na samym początku”. Chińskie media państwowe natychmiast okrzyknęły Gatesa bohaterem, rozsądnym przeciwnikiem „dziwacznych plotek”, które głoszą amerykańscy krytycy KPCh i ich „szaleni zwolennicy” i zaczęły powtarzać jego komentarze we własnych propagandowych programach, co Gates z pewnością przewidział. Globalna solidarność uczniów samego diabła! Zachodni globaliści wiedzą, że symbioza z globalizmem komunistycznym przyniosła im krociowe zyski. Pekin może ich kosztować miliardy straconych dolarów, wystarczy jedno skinienie palca komunistycznego aparatczyka.

Chińczycy  przyczynili się do kradzieży technologii, ponieważ taka była cena robienia interesów w Chinach. Globaliści porzucą zachodnią koncepcję wolności słowa bez szczególnych oporów, gdy KPCh nakaże im zmienić ich stronę internetową lub usunąć „obraźliwe” wzmianki o Tajwanie, albo przeprojektować produkty, które zdają się podważać chińskie roszczenia terytorialne. KPCh już stawia żądania ocenzurowania zachodnich wypowiedzi o pandemii koronawirusa, które jej nie odpowiadają. Firmy te po prostu zaakceptowały, a z czasem stopniowo zinternalizowały fakt, że polityka KPCh ma wyższy priorytet niż zachodnie wartości, wartości wolności i demokracji!

Urodzony w Indiach, wychowany na Bliskim Wschodzie, wykształcony w Europie i USA, Parag Khann – staje się niosącym chiński kaganek zniewolenia. Jest gorącym orędownikiem poddania się tyranii komunistycznej! „Narracja Zachodu od dawna opierała się na wyśmiewaniu kultur azjatyckich, jako jedynie odtwórczych”. „Przyszłość należy do Azji”! „Azjaci inwestują w technologie  przyszłości bez strachu, że kiedyś one ich zniszczą”. Chiny obserwowały, jaką drogą idą „tygrysy” czy „państwa nowo-uprzemysłowione”, jak Korea Południowa, Tajwan, Hongkong i Singapur. Tę drogę przejęła komunistyczna – z nazwy – ChRL, adaptując do własnych uwarunkowań, a przez swe rozmiary nadając tamtejszym rozwiązaniom wymiaru globalnego. Dzisiejsze „białe kołnierzyki” z Wall Street i City of London muszą się wkrótce posunąć, bo nadchodzą rzesze skośnych, światłych i dobrze wykształconych elit, o jakich marzyli nie tylko starożytni chińscy mędrcy. Do głosu wracają stare azjatyckie kolosy – Regionalnie Rozwinięte Partnerstwo w regionie Azji i Pacyfiku (RCEP; bez Indii), potencjalnie największego projektu integracyjnego na globie. Poparcie dla globalizacji sięga w Azji 80 proc. „Do 2025 r. chińska sztuczna inteligencja prześcignie amerykańską” – Azja bezustannie przyspiesza (czego nie zahamowała pandemia) – i to do tego stopnia, że wyścig o dostęp do Marsa trwa teraz między Chinami, a… Indiami (o ile nie wyprzedzi ich Elon Musk). Wolność będzie wkrótce cenniejsza od złota a jeśli się nie ockniemy z tego przedziwnego snu, stanie się tylko pieśnią przeszłości, mglistym wspomnieniem!

Roman Boryczko,

styczeń 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*