My chcemy Boga! Boga, zadym, wódy czy kiełbasy? (3)

Postronni ludzie, traktujący ów marsz jako sprzeciw wobec władzy po-okrągłostołowej wpadają w bardzo płytką retorykę narodowców o inteligencji nie odbiegającej od poetyki stadionu. Organizatorzy Marszu jakby zapomnieli, że poza treścią głoszonych haseł i postulatów trzeba pamiętać również i o formie, w jakiej są one wyrażane oraz o wrażeniu, jakie mogą wywołać u potencjalnego odbiorcy. Hasła głoszone z mównicy wciąż bywają płytkie i infantylne. Homoseksualiści, Antifa i muzułmanie… Dzisiejsi organizatorzy Marszu Niepodległości odcięli się od wewnętrznych sporów Ruchu Narodowego lecz są – jak widać – dryfującą łajbą. I tu zmierzamy do sedna. Ogromne masy ludzkie kłują w oczy liberalną Europę lasem flag, pokazujących tożsamość przodków. Denerwują media o kapitale korporacyjnym, wyprowadzają w równowagi rozmaitych komentatorów i autorytety po każdej ze stron establishmentu politycznego jak też kościelnego i… niczego nie zmieniają! Ten prawicowy „Jarocin” stał się dla wszystkich wygodny tak, jak niedzielna wizyta w ZOO. Młodzi ludzie z racami, którzy krzyczą „Ojczyzna”, niosąc transparenty o treści: „Biała Europa”, „Europa będzie biała” i „Czysta krew”.

Niektórzy uczestnicy przybyli z innych państw – Słowacji, Hiszpanii czy Węgier, machając flagami z symbolami, jakich ich kraje używały w czasie wojennej kolaboracji z Niemcami. To jest folklor i podanie na tacy całej reszty społeczeństwa polskiego potencjalnemu wrogowi – bo wszak wszyscy Polacy dziś to… naziści! Sami Polacy zaś retoryką antyemigrancką i antyrosyjską obecnego rządu są szykowani do lokalnego konfliktu. Kosy na sztorc i z szabelką na czołgi! Środowiska narodowe dostały pozwolenie na kolejne cykliczne rasistowskie spędy w następnych latach. I co z tego wynika? Na pewno (na szczęście) nie to, że Ruch Narodowy rośnie w siłę. Nic bardziej mylnego. On się właśnie rozpada a w skali bytu politycznego czy samorządowego – nie istnieje. Na koniec krótko o tym, komu Marsz Niepodległości nie jest potrzebny. Marsz nie jest potrzebny endekom, choć endeckie hasła wykorzystuje.

***

Marsz Niepodległości jest coraz bardziej atakowany przez świat liberalny (dzięki prowokacjom idiotów, mieniących się fanami III Rzeszy). Lecz ten sam liberalny świat i jego postępowa kultura nie dostrzegły prawie w tym samym czasie prawdziwego nazizmu. Kiedy w Kijowie rzeczywiście hitlerowskie flagi i symbole, mundury, proporce wraz z hitlerowskimi okrzykami były bardzo widoczne, a okrzyki bardzo głośne, cala Europa… milczała jak zaklęta. Co mnie zastanawia, to fakt dlaczego w Kijowie, na Litwie, w Łotwie w Niemczech czy w Skandynawii mogą maszerować i nieść portrety Hitlera, na Ukrainie stawiać pomniki Banderze i banderowcom – a cywilizowany podobno świat uznaje to ledwie za wybryk?

Gdy w Polsce pojawia się w marszu grupa prowokatorów i idiotów, to cały marsz, jak również wszyscy Polacy posądzani są o brunatne ciągoty… „My chcemy Boga!” – hasło religijnej i moralnej odnowy znów zostało podeptane przez głupią tłuszczę, która chce – ale narkotyków i lekkiego życia. Nawet przykrywanie ich wybryków przez oficjalne rządowe gremia niewiele dało. Opinie i kłamstwa panów Błaszczaka czy Jakiego w ogóle mnie nie interesują, zgodnie ze starą maksymą płaczu nad wylanym mlekiem: „Kto z kim przestaje…”.

***

W Internecie furorę wśród młodzieży robi film – relacja z Polski pt. „The Biggest Demonstration in Europe” założyciela English Defense Legaue, dziennikarza The Rebel Media – Tommy Robinsona. W relacji widać to, jak reporter jest zachwycony historią Polski, tym, że Polacy śmiało walczą o przetrwanie własnego kraju, nie boją się występować przeciwko islamskiej agresji na Europę. Mężczyzna dziś został usunięty z EDL (przejętej przez skrajnych ekstremistów), ale nie znaczy to, iż  ów głos podobno niezależnego dziennikarza jest głosem człowieka, poszukującego prawdy. Anglicy mają to do siebie, że potrafią prawić czułe komplementy, ale gdy przychodzi czas na rozumne zachowania – wybierają „Brexit” i ataki na emigrantów ze Wschodu, którzy zabierają im podobno miejsca pracy, a nie na przybyszów z krajów islamskich, żyjących z zasiłków. Również brytyjska skrajna prawica jest antypolska i mam wrażenie, iż idee EDL dziwnym trafem pokrywają się z linią BNP (jawnych nazistów). Reasumując: gdy światowa skrajna prawica klaszcze i rozpływa się w zachwytach nad polskim „Nie”, to byłbym raczej sceptyczny a wręcz zaniepokojony myślą, co za tym wszystkim stoi…

My chcemy Boga! Boga, zadym, wódy czy kiełbasy? Pewnie wpierw warto by było spojrzeć w lustro i pochylić się nad swoimi poszarzałymi odbiciami, pełnymi grymasów i bólu. Kluczem do wolności nie jest bezmyślne zawierzenie siebie politykom, bo to już przerabialiśmy w czasie renesansu „wolności”, kiedy Polskę, znaną w świecie z osiągnięć gospodarczych zamieniono w afrykańską pustynię. To już przerabialiśmy – dziś musimy się nauczyć wolności, buntu i niechęci wobec nowinami, które nam się na siłę wciska! Te nowe prądy politycznej poprawności są jak dżuma a my potrzebujemy siebie, by móc budować! Musimy dojrzeć do określenia własnych celów i pragnień. Zrozumieć, iż nic nie stanie się bez nas i za nas. Dziś jesteśmy jak dziecko w ciemności i – niestety – światło przynoszą nam wciąż i wciąż kolejni szubrawcy – mamiąc, że to nadzieja…

Roman Boryczko,

listopad 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*