My chcemy Boga! Boga, zadym, wódy czy kiełbasy? (2)

Marsz Niepodległości AD 2017 został potępiony przez świat mediów, a za tę wizerunkową głupotę kilkudziesięciu faszystowskich baranów bezpośrednio odpowiadają organizatorzy zgromadzenia, które – jak wtajemniczeni dobrze wiedzą – dziś dalekie jest od swojego początku i nazwać je można imprezą masową dla zwyczajnych obywateli, jacy jednak idąc tam winni wiedzieć, kto marsz organizuje. Ludzie związani ze środowiskiem narodowym – jak również środowiskiem, tworzącym tegoroczny „Czarny Blok” – powinni mieć odrobinę oleju w głowie. Jak widać, nie mają wyobraźni z radykalizmem godnym szesnastolatków – (zamaskowanych na czarno, którzy zostali dopuszczeni przez organizatorów z hasłami, nawiązującymi do… III Rzeszy – a wszystko to w Warszawie, mieście tak doświadczonym przez Niemców). Pierwsze Marsze Niepodległości (lata 2009-2010) skupiały po stronie nacjonalistów środowiska subkultury i awangardy skrajnej prawicy. Od neopogan, skinheadów, partyjnych efemeryd typu Narodowego Odrodzenia Polski po Narodowych Socjalistów i zwolenników Adolfa Hitlera. Rok 2010 był kluczowym dla Ruchu Narodowego. Marsz Niepodległości próbowała powstrzymać Gazeta Wyborcza i rozmaite koalicje lewicowe – z całkiem dobrym skutkiem. Dla polskiej lewicy był to jednak cios ostateczny, bowiem w roku 2011 Marsz Niepodległości oprócz łysogłowych i brunatnej hołoty, zgromadził po stronie organizatorów wszystkie liczące się w Polsce ekipy chuligańskie z piłkarskich stadionów, które przyszły na odsiecz, zdolne do natychmiastowego zdewastowania stolicy. Na placu na Rozdrożu podpalono samochód transmisyjny stacji telewizyjnej TVN 24, kibole starli się z policją, ucierpiało wielu dziennikarzy a ekipa niemieckiej Antify została w całości aresztowana w lokalu Krytyki Politycznej – co było wodą na młyn późniejszej prawicowej histerii. „Odzyskajmy Polskę”, „Idzie nowe pokolenie!”, „Armia Patriotów”, „Polska dla Polaków, Polacy dla Polski” – a w tle kolejnych edycji marszów pijanej, agresywnej tłuszczy były prowokacje policji i jej adwersarzy, czyli piłkarskich chuliganów. Podpalenia radiowozów, podpalenia budki przy ambasadzie Rosji, instalacji „Tęcza” oraz fizyczny atak na warszawskie squaty – miejsca lewicowej kultury oddolnej. Po dojściu do władzy ekipy Prawa i Sprawiedliwości, będącej cichym patronem brunatnej zarazy, policja została wycofana z terenu przemarszu i demolowanie stolicy ustało. Nie ustało, niestety, nieodpowiedzialne zachowanie organizatorów do tolerowania grup, ewidentnie szkodzących wizerunkowi Polski jako kraju otwartego i nowoczesnego, jak i samemu wizerunkowi tego pięknego święta. Jeśli takie grupy czy sekty jak Niklot, Autonomiczni Nacjonaliści, Narodowi Socjaliści – wpuszcza się z hitlerowskimi bannerami do lasu biało-czerwonych flag – to efekt medialny, który idzie w świat, chyba nie może być zaskoczeniem!

Media szukają sensacji a tu dostały ją na tacy. Do tego „ustawka” kobiet z Obywateli RP, które weszły w tłum zamaskowanych prawicowych ekstremistów, oczekując chyba linczu. Nie byli to antyfaszyści, bo ci, mimo że próbują walczyć z brunatną zarazą w Polsce nie są samobójcami. Interweniowała jednak policja, która „siłą rozwiązała zgromadzenie” Obywateli RP dla ich własnego dobra. W Sieci udostępniono nagranie z miejsca zdarzenia. Na krótkim filmiku słychać, jak jedna z obecnych na miejscu osób krzyczy do zatrzymanej kobiety: Siadaj k***o.  Jak się okazało oprócz siniaków i poszturchiwań wszystko skończyło się dobrze. W świat jednak poszedł przekaz hekatomby i renesansu nazizmu z Polsce.

Korespondent ABC News, John Longman, opowiedział o swoich wrażeniach z Marszu Niepodległości. Według jego spostrzeżeń, było tam wielu „młodych, zdenerwowanych mężczyzn”. „To nie wyglądało jak obchody, tylko jak agresywne wezwanie na wojnę”.

Jesse Lehrich, były rzecznik prasowy Hillary Clinton, skomentował na Twitterze Marsz Niepodległości, który 11. listopada przeszedł ulicami stolicy. „60 tysięcy nazistów maszerowało w Warszawie”.

Szef liberałów, Guy Verhofstadt, podczas debaty w Parlamencie Europejskim powiedział: „Na ulice Warszawy wyszło kilka tysięcy faszystów, neonazistów, białych suprematystów. (…) Marsz ten miał miejsce 300 kilometrów od obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. To nie powinno nigdy wydarzyć się w Europie”.

Wall Street Journal. Oto słowa, które oburzyły polskich patriotów. Dowiedzieli się oni, że maszerowali w sobotę, bo ,,walczą o czystą etnicznie Polskę, w której jest mniej Żydów i muzułmanów”. (Cdn.)

Roman Boryczko,

listopad 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*