Charlie Chaplina kreacja przeciwko biedzie? (3)

Wirus dotarł do Europy, zatapiając gospodarczo Niemcy, potem dotarł do krajów eksportujących surowce, do europejskich kolonii. Dotarł do Ameryki Południowej, Australii, Nowej Zelandii, do kolonii brytyjskich, holenderskich i francuskich, do najodleglejszych zakątków kuli ziemskiej. Chaplin i wielki przemysł filmowy mieli się dobrze. Chaplin patrzył na ten nowy świat z nieustającą ciekawością nadchodzących zmian. „Coś jest nie tak, kiedy pięć milionów mężczyzn jest bez pracy w najbogatszym kraju świata”. Burżuazyjnym elitom w Stanach Zjednoczonych lat 30. tak bezwzględnie żartujący sobie z nich Chaplin mógł się nie spodobać. A może było zupełnie odwrotnie – właśnie filmy ośmieszające klasę posiadaczy były plwociną i ekskrementami, które używa się „na niby” tylko na kinowym ekranie, dając poczucie klasom niższym, że przemysł filmowy stanął po ich stronie?

Dziś Modern Times jest postrzegany jako klasyk, ale pierwotnie po premierze otrzymał mieszane recenzje i przeciętną kasę. Łaknący jakiejkolwiek pracy nie zrozumieli przesłania „wkręconego w maszynę”, czyli dzisiejszej rzeczywistości połaci z setkami takich samych wykańczalni, umiejscowionych w halach z blachy falistej. „Little Tramp” gra pracownika fabryki, pochłoniętego przez mielące koła zębate przemysłu. Z trudem nadąża za stale przyspieszającą linią montażową, na której przykręca nakrętki do części maszyn. Co może czekać człowieka po takiej dawce szczęśliwości? Załamanie nerwowe, albo „wyciągnięte kopyta”. To mógł być zamierzony cios w samych siebie i chwycił, bo śmieszny nieudacznik zafascynował całkiem trzeźwych twórców i lewicujących artystów, na serio myślących o zmianach dla rozwarstwionego świata.

Ten mały, biedny człowieczek w charakterystycznym meloniku, za dużych spodniach, z wąsikiem i laseczką postrzegany był jako ten, który walczy z prawem, regułami, arystokracją, burżuazją i jej autorytetami. „Romantyk epoki maszyn” i „anarchista, tańczący z maszynami”. Figura Chaplina-robota pojawiła się już na początku lat 20. w sztuce sowieckiej Rosji. Komuniści nie znając fordowskiego stylu mechanizacji i naczyń połączonych, postrzegali nowych robotników ery technicznej mechanizacji jako przemienionych ludzi.

Nikołaj Foregger, choreograf tzw. tańców maszyn, uznawał ciało Chaplina za „perfekcyjny mechanizm”, a Wiktor Szkłowski uzasadniał, że to, co najbardziej śmieszy w filmach amerykańskiego komika, to mechaniczność jego ruchów. Aleksandr Rodczenko podkreślał z kolei, iż na aktorstwo Chaplina wpływ ma komunizm i nowoczesna technologia, podczas gdy Warwara Stepanowa poświęciła mu cykl ilustracji, na których pragnęła wyzyskać istotę mechanizacji jego ciała. Fernand Léger nie bez powodu uczynił figurę kreskówkowego Chaplina jednym z bohaterów filmu Balet mechaniczny. Europejscy twórcy lewicujący – w Rosji, Niemczech, Francji, Czechosłowacji i w Polsce szeroko korzystali z postaci biedaka, nieudacznika w meloniku. Cykl Légera, zatytułowany Sentymentalny robot idealnie wpisywał się w awangardowe postrzeganie figury Chaplina jako jedynego w swoim rodzaju. Ten francuski artysta awangardowy potwierdzał w ten sposób przynależność Charliego do rzeczywistości maszyn. Dawał wyraźnie do zrozumienia, że jego gra aktorska była z jednej strony przejawem antropomorfizacji maszyny, a z drugiej – mechanizacji człowieka.

Również polska awangarda rozpoznawała w postaci Chaplina ważną figurę-metaforę epoki maszyn. Aleksander Wat, polski poeta awangardowy w opowieści Bezrobotny Lucyfer zaprezentował w niej historię Lucyfera, który w nowoczesnym świecie bez Boga nie może znaleźć pracy i ostatecznie staje się gwiazdą filmową – Charlie Chaplinem. Za namowami jednego z pracodawców przyjmuje rolę „anarchisty tańczącego z maszyną” i słyszy od niego ważną przepowiedź: „Ręce twoje będą Ameryką, maszyną, tayloryzmem, biomechaniką. I ten rozdźwięk między tragiczną duszą twarzy a zmechanizowanymi ruchami będzie pokazywał ludzkości jej własną karykaturę”. Na kolażu pt. Charlie dominantą jest gigantyczne serce w meloniku i muszce, do którego modli się niewielkich rozmiarów Chaplin, wykadrowany z filmu Pielgrzym (1923). Film ten wyśmiewał obłudę kleru i bezrefleksyjną wiarę prostych ludzi, którymi łatwo manipulują duchowni.

Na kolażu Podsadeckiego wizerunek fałszywego księdza modlącego się do serca, „ubranego” w melonik i muszkę „arystokraty” ukazywać może jednocześnie krytykę obłudnych relacji wyższych sfer z Kościołem. Na fotomontażu Podsadeckiego w górnym prawym rogu dominują nad wizerunkiem Charliego gigantyczne, kreskówkowe nogi-sprężyny, z jednej strony ukazujące nerwowe dygotanie przed walką, a z drugiej stanowiące wyznacznik jego formy maszynistycznej. Na kolażu pt. Takie buty…! pojawia się z kolei wizerunek Chaplina z filmu Światła wielkiego miasta (1931). Ukazuje on kadr, w którym tramp leży na stole przed stoczeniem bokserskiej walki, za którą miał dostać łatwe pieniądze. W tym długometrażowym filmie Chaplin zbiera finanse na operacje oczu swojej ukochanej i podejmuje się najróżniejszych wyzwań, by w jak najszybszym terminie zarobić potrzebną sumę. Przed stoczeniem walki nogi uginają się pod nim i drży ze strachu, ale ostatecznie dzięki sprytowi udaje mu się pokonać profesjonalnego boksera. Jak widzimy zwyczajna kreacja ,umoczona w biedzie wielkiego miasta, wyłożona masom na tacy jako hołd dla tych gorszych, tych „Chrystusów ulicy” jednym przyniosła splendor i pieniądze, innym natchnienie, a jeszcze innym zrobiło się jakoś cieplej na sercu… (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

wrzesień 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*