Co to była sztuka totalna? (23)

img353

     Spotkałem się ze zdaniem, że słowo „tragedia” weszło do potocznego języka i znaczy już po prostu tyle, co: jakieś poruszające przeżycie, zdarzenie wstrząsające, katastrofa, w której zginęli ludzie.

        Tragedia (…)

  1.  2. Wielkie, wstrząsające przeżycie, budzące rozpacz, nieszczęście. 

         Tragiczny (…)

  1.  2. Budzący uczucie grozy i rozpaczy, wyrażający te uczucia.
  2.  3. Pełen nieszczęść, smutków, wstrząsający, straszny. 

         Tragizm (…)

  1. Splot nieszczęśliwych wydarzeń, okoliczności stwarzających sytuację bez wyjścia.

 

                                                                           Słownik wyrazów obcych PWN

     Rzeczywiście tak się stało, ale to pierwsze, podstawowe znaczenie owego słowa jest nadrzędne, żywe i „rozwijane” – jako ideologia, jako praktyczne sposoby władania ludźmi, kształtowania ich, uwodzenia, więzienia (na przykład hollywood). I owo pierwotne znaczenie jest bezpośrednim odniesieniem, „zapleczem ideowym” użycia potocznego, określa je, kształtuje. I – jak to widać w wyjaśnieniu potocznego znaczenia słowa „tragizm” – jest światopoglądem, filozofią, przedstawieniem świata i życia wprost ukorzenionym w prastarym demonizmie. „Splot okoliczności w sytuację bez wyjścia” – to wprost: mojra, parki. Stare sidła, w których zginęły i giną miliardy dusz.

     Tragedia, tragizm – utwierdzone naukową teorią, wrażeniem głębokiej refleksji, zdają się godnym uwagi i szacunku odkrywaniem, badaniem, nazywaniem spraw najważniejszych, ostatecznych.

     Oczywiste szatańskie usidlenia, przez tysiące lat urobione, ubrane w pojęcia, utwierdzone, zdają się prawdą o życiu. Nie: mniemaniem ginących, ale prawdą: „życie jest tragiczne, życie jest tragedią”. To desperuje. „Nic nie można, nic nie wiadomo i tak po mnie!” To popycha w materializm, utwierdza w szukaniu ratunku w materialnych zabezpieczeniach. Popycha w użycie życia, w egoizm i desperację – i tak zginę i tak jest bez sensu.

     Ludzie wikłają się w idee, pojęcia „naukowe”, mnożą aparat i metody, w przekonaniu o „świeckiej mądrości”, którą w końcu przegrodzą drogę zguby. To też: fałszowanie pojęcia nauki. Istnieją duchy, istnieje szatan i jego demony – wykreślając te fakty i te słowa, nie da się powiedzieć prawdy o życiu.

      „Osobowo istniejące zło!”  – już słyszę ten śmiech – „Bajki zupełne!” Ale pożałowania godną naiwnością jest właśnie nie wiedzieć i nie widzieć tego.

     ■

     Gdy wypowiada się słowo, nie znaczy to tylko: oto wydobyłem z siebie kilka dźwięków. Bo jest to stwierdzenie, pytanie, wołanie, prośba… Są w tym zamysł, uczucia, myśli, wiara (lub nie), przekonanie, idee, widzenie, ton, barwa, temperatura… Duch.

     Czy Duch Święty ma wypełniać pogańskie figury?

     ■

     Nieraz myślimy: jak to jest, że tym, którzy idą w zło – wiedzie się. O, przyłapmy się, jakiż oksymoron, prawda? Przecież jeżeli w zło – to czy jest to powodzenie? Jeśli ktoś idzie w zło – szatan nie będzie mu w tym przeszkadzał – robi jego robotę, krzywdzi, wykorzystuje, okrada, daje zły przykład etc. Dotykać go? – Żeby się nawrócił?! A o Bogu wiemy, że jest cierpliwy i chce człowieka ratować, nie gubić. Woła i oczekuje nawrócenia. Czy, zresztą wiemy to, co Bóg wie o ludziach? A jeśli ktoś nawróci się za 10 lat? Albo za 30 – i Bóg wie o tym i dopuszcza pewne rzeczy? I czy wiemy, co Bóg w sprawie tego człowieka czyni, jak go na przykład powoli kształtuje. I czy wiemy, co Bóg tą sytuacją czyni w innych i co uczyni? Trzeba się modlić o ratunek dla tych, którzy błądzą. Nie ma w tym tragizmu.

     Myśląc „tragicznie” bywa, popada się w podszyte pretensją przekonanie, iż w ogóle sytuacja człowieka jest tragiczna, niezawiniona. No bo cóż winien, że rodzi się taki – grzesznej natury. Wiele razy słowa takie, straszne, wypowiadali mężołożnicy: „takim mnie Bóg stworzył – takiego mnie ma”. A gdzie nienawiść do zła, gdzie obrzydzenie do obrzydliwości? Czemu człowiek taki nie woła o ratunek, nie pragnie wyratowania natychmiast? Mości się w tym złu. Taki jestem – znaczy nie: tak cierpię, ale: dobrze mi w tym, dobrze mi takim być, lubię to… Właśnie taki jestem – nie nienawidzę tego, nie jest mi to nieznośnym. Więc – z przekonania. Czy więc: „takim mnie stworzył?” Prawda to? Człowiek w strasznym położeniu woła ratunku, chwyta się wszelkiej możliwej pomocy. Więc nie stworzył cię takim. A jeśli nie Bóg, to kto?

     Człowiek rodzi się grzesznej natury. Czy ma mówić „Ja zostałem przeinaczony – zrobiony złym bez mej woli i wiedzy? I teraz moja to wina?”. Jakby ktoś niewinnie oskarżony, obwiniony oszczerczo, niesłusznie, niesprawiedliwie. Ale to nie jest jak z fałszywie oskarżonym, gdzie sprawa wychodzi na jaw i jest oczyszczony z zarzutów: to nie on ukradł, nie on zabił – ten niewinny! Bo czy to:  j a  jest odosobnione od tej natury? Nie – tej natury jest. Jest grzeszne. Czy możesz, potrafisz wskazać owo  j a  niewinne, które zostało przeinaczone? Gdzie ono? To właśnie owo  j a  – jest takim, jest tym: winnym, pełnym złości i złych chęci… Wejrzyjmy też i na to, że małe dzieci, niemowlęta, choć trudno powiedzieć, by mogły uczynić coś świadomie złego lub dobrego, nie mając tego rozróżnienia, ale przecież złoszczą się i okazują inne złe uczucia. Tak objawia się od razu owa zła natura. Dzięki Bogu jest ratunek, więc nie tragizm – Łaska.

     Nie można stosować do opisu życia pogańskich pojęć. Pociąga to straszliwe skutki. To przestroga, jeszcze jedna, dla tych, którzy łudzą się, iż „po świecku” wyjaśnią i „zaprowadzą porządek na świecie”, „zorganizują życie”. Etycznie.

(…) 

 

Zbigniew Sajnóg 

Dokumentalne zdjęcia z imprez Totartu – Arkadiusz Drewa

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*