Co to była sztuka totalna? (23)
Spotkałem się ze zdaniem, że słowo „tragedia” weszło do potocznego języka i znaczy już po prostu tyle, co: jakieś poruszające przeżycie, zdarzenie wstrząsające, katastrofa, w której zginęli ludzie.
Tragedia (…)
- 2. Wielkie, wstrząsające przeżycie, budzące rozpacz, nieszczęście.
Tragiczny (…)
- 2. Budzący uczucie grozy i rozpaczy, wyrażający te uczucia.
- 3. Pełen nieszczęść, smutków, wstrząsający, straszny.
Tragizm (…)
- Splot nieszczęśliwych wydarzeń, okoliczności stwarzających sytuację bez wyjścia.
Słownik wyrazów obcych PWN
Rzeczywiście tak się stało, ale to pierwsze, podstawowe znaczenie owego słowa jest nadrzędne, żywe i „rozwijane” – jako ideologia, jako praktyczne sposoby władania ludźmi, kształtowania ich, uwodzenia, więzienia (na przykład hollywood). I owo pierwotne znaczenie jest bezpośrednim odniesieniem, „zapleczem ideowym” użycia potocznego, określa je, kształtuje. I – jak to widać w wyjaśnieniu potocznego znaczenia słowa „tragizm” – jest światopoglądem, filozofią, przedstawieniem świata i życia wprost ukorzenionym w prastarym demonizmie. „Splot okoliczności w sytuację bez wyjścia” – to wprost: mojra, parki. Stare sidła, w których zginęły i giną miliardy dusz.
Tragedia, tragizm – utwierdzone naukową teorią, wrażeniem głębokiej refleksji, zdają się godnym uwagi i szacunku odkrywaniem, badaniem, nazywaniem spraw najważniejszych, ostatecznych.
Oczywiste szatańskie usidlenia, przez tysiące lat urobione, ubrane w pojęcia, utwierdzone, zdają się prawdą o życiu. Nie: mniemaniem ginących, ale prawdą: „życie jest tragiczne, życie jest tragedią”. To desperuje. „Nic nie można, nic nie wiadomo i tak po mnie!” To popycha w materializm, utwierdza w szukaniu ratunku w materialnych zabezpieczeniach. Popycha w użycie życia, w egoizm i desperację – i tak zginę i tak jest bez sensu.
Ludzie wikłają się w idee, pojęcia „naukowe”, mnożą aparat i metody, w przekonaniu o „świeckiej mądrości”, którą w końcu przegrodzą drogę zguby. To też: fałszowanie pojęcia nauki. Istnieją duchy, istnieje szatan i jego demony – wykreślając te fakty i te słowa, nie da się powiedzieć prawdy o życiu.
„Osobowo istniejące zło!” – już słyszę ten śmiech – „Bajki zupełne!” Ale pożałowania godną naiwnością jest właśnie nie wiedzieć i nie widzieć tego.
■
Gdy wypowiada się słowo, nie znaczy to tylko: oto wydobyłem z siebie kilka dźwięków. Bo jest to stwierdzenie, pytanie, wołanie, prośba… Są w tym zamysł, uczucia, myśli, wiara (lub nie), przekonanie, idee, widzenie, ton, barwa, temperatura… Duch.
Czy Duch Święty ma wypełniać pogańskie figury?
■
Nieraz myślimy: jak to jest, że tym, którzy idą w zło – wiedzie się. O, przyłapmy się, jakiż oksymoron, prawda? Przecież jeżeli w zło – to czy jest to powodzenie? Jeśli ktoś idzie w zło – szatan nie będzie mu w tym przeszkadzał – robi jego robotę, krzywdzi, wykorzystuje, okrada, daje zły przykład etc. Dotykać go? – Żeby się nawrócił?! A o Bogu wiemy, że jest cierpliwy i chce człowieka ratować, nie gubić. Woła i oczekuje nawrócenia. Czy, zresztą wiemy to, co Bóg wie o ludziach? A jeśli ktoś nawróci się za 10 lat? Albo za 30 – i Bóg wie o tym i dopuszcza pewne rzeczy? I czy wiemy, co Bóg w sprawie tego człowieka czyni, jak go na przykład powoli kształtuje. I czy wiemy, co Bóg tą sytuacją czyni w innych i co uczyni? Trzeba się modlić o ratunek dla tych, którzy błądzą. Nie ma w tym tragizmu.
Myśląc „tragicznie” bywa, popada się w podszyte pretensją przekonanie, iż w ogóle sytuacja człowieka jest tragiczna, niezawiniona. No bo cóż winien, że rodzi się taki – grzesznej natury. Wiele razy słowa takie, straszne, wypowiadali mężołożnicy: „takim mnie Bóg stworzył – takiego mnie ma”. A gdzie nienawiść do zła, gdzie obrzydzenie do obrzydliwości? Czemu człowiek taki nie woła o ratunek, nie pragnie wyratowania natychmiast? Mości się w tym złu. Taki jestem – znaczy nie: tak cierpię, ale: dobrze mi w tym, dobrze mi takim być, lubię to… Właśnie taki jestem – nie nienawidzę tego, nie jest mi to nieznośnym. Więc – z przekonania. Czy więc: „takim mnie stworzył?” Prawda to? Człowiek w strasznym położeniu woła ratunku, chwyta się wszelkiej możliwej pomocy. Więc nie stworzył cię takim. A jeśli nie Bóg, to kto?
Człowiek rodzi się grzesznej natury. Czy ma mówić „Ja zostałem przeinaczony – zrobiony złym bez mej woli i wiedzy? I teraz moja to wina?”. Jakby ktoś niewinnie oskarżony, obwiniony oszczerczo, niesłusznie, niesprawiedliwie. Ale to nie jest jak z fałszywie oskarżonym, gdzie sprawa wychodzi na jaw i jest oczyszczony z zarzutów: to nie on ukradł, nie on zabił – ten niewinny! Bo czy to: j a jest odosobnione od tej natury? Nie – tej natury jest. Jest grzeszne. Czy możesz, potrafisz wskazać owo j a niewinne, które zostało przeinaczone? Gdzie ono? To właśnie owo j a – jest takim, jest tym: winnym, pełnym złości i złych chęci… Wejrzyjmy też i na to, że małe dzieci, niemowlęta, choć trudno powiedzieć, by mogły uczynić coś świadomie złego lub dobrego, nie mając tego rozróżnienia, ale przecież złoszczą się i okazują inne złe uczucia. Tak objawia się od razu owa zła natura. Dzięki Bogu jest ratunek, więc nie tragizm – Łaska.
Nie można stosować do opisu życia pogańskich pojęć. Pociąga to straszliwe skutki. To przestroga, jeszcze jedna, dla tych, którzy łudzą się, iż „po świecku” wyjaśnią i „zaprowadzą porządek na świecie”, „zorganizują życie”. Etycznie.
(…)
Zbigniew Sajnóg
Dokumentalne zdjęcia z imprez Totartu – Arkadiusz Drewa