Być, jak korporacyjna pani Magda… (3)

Okazuje się, że polskie społeczeństwo już od dobrych kilkudziesięciu lat przygotowywane jest systemowo do roli nieudaczników. Praktycznie każda sfera życia obarczona jest systemowymi niedoskonałościami, niedoróbkami, celowym zaniżaniem poziomu… Scedowano Polaków do roli podwykonawców, a w przypadku fabryk my zajmujemy się skręcaniem śrubek, nie zaś technicznym tworzeniem skomplikowanych maszyn czy samochodów.

Tak ustawiony paradygmat nie pozostawia w tej historii wielkiego pola manewru. Polacy w swej pysze i przekonaniu o wyższości intelektu nad innymi nacjami, przekonaniu o tym, że są najważniejsi i o tym, że nasz kraj pięknie się rozwija, o tym iż odnosimy sukcesy wszędzie i wszędzie chcą widzieć nas i naszą pracę – popadają w niczym nieuprawniony samozachwyt. Niestety, przyszła smutna historia pandemii Covid-19 i okazało się, że w swej intelektualnej i fizycznej tężyźnie byliśmy jak strachliwa, niezbyt mądra myszka. Zaszyliśmy się w najciemniejszy kąt ciemnej norki. Cały naród trząsł się ze strachu, nie widząc żadnych namacalnych dowodów, iż ktokolwiek z bliskich umiera na tę straszną chorobę. Owszem pojawiały się osoby, które miały różne dziwne symptomy, nie występujące we wcześniej przebytych chorobach, ludzie trafiali również do szpitali, czasem też umierali.

Prawda jednak jest taka, że o wiele większym problemem stało się powszechne i ogólne zaniechanie wszelkiego leczenia Polaków. Nasi rodzimi wróże (polityczni przywódcy stada) marzyli, by być jak pani Magda Gessler. Pałeczkę okiełznania niewidzialnego wirusa przyjęli wszelkiej maści specjaliści od fruwających mikrobów, towarzysz lokalny minister zdrowia jak również media głównego nurtu, które – jak mantrę – przez 2 lata przekazywały hiobowe wieści, będąc również częścią aparatu kontroli totalnej, stanowiącego nakazy, zakazy jak również opresje ze strony państwa.

Zamykano całe gałęzie gospodarki, młode pokolenie zaaresztowano w czterech ścianach, nie dbając w ogóle o to, czy nie zakończy się to schorzeniami psychicznymi,  ludzi starszych wysyłano do szpitali, gdzie momentalnie umierali, resztę skazano na pracę zdalną lub pracę w „ochronnych” maskach i przyłbicach z plastiku. Receptą na pandemię było, jest i będzie słuchanie się nieomylnej władzy.  Agresja Włodzimierza Putina na terytorium Ukrainy jest kontynuacją odgórnie obranej drogi. Przeniesienie na terytorium Polski 10 milionów Ukraińców, nazywanych już wprost „przesiedleńcami”, a nie ofiarami wojny czy uchodźcami wojennymi, staje się dla Polaków nie ekonomiczną katastrofą, a podobno wielką szansą, ubogaceniem kulturowym, zewnętrznym rozwojem, tolerancją, świetlaną przyszłością, rozgrywaną przez dwie nacje. Tak wygląda tresura. Tak wygląda sytuacja, gdy kłamstwo powtarza się na okrągło przez lata, a bezwolne masy niczym lekarstwo przyjmują owo wytłumaczenie jako pewnik.

Ten sam mistrz kuchni, historyk – ekonomista Mateusz Morawiecki przeprowadził nas jak dobry pasterz przez pandemię, zostawiając kraj w ruinie zadłużenia, a dziś wprowadził nas na nowe wody wspólnoty UKROPOL Obojga Narodów, gdzie ten, kogo przyjmujemy pod własny dach, ma wkrótce stać się gospodarzem tej ziemi, ma dostać wyższy zasiłek socjalny, lepszą pracę (nie mając ku niej odpowiedniego wykształcenia czy kursów ani prozaicznej znajomości ojczystego języka), mieszkanie o wyższym standardzie, dzieci jak i dorośli objęci są prawdziwą opieką medyczną a nie tylko pozorowanymi wygłupami (i to jeszcze za sowite łapówki).

My, naiwni, zgodnie z zasadą chrześcijańskiego otwartego serca i nadstawiania drugiego policzka według „narodu wybranego” i narodu, aspirującego do tej pierwszej grupy jako klasa wyższa w Polsce, powinniśmy z pokorą opuścić  swoje majątki a  dorobek całego życia rozdać potrzebującym – lepszym z pochodzenia. Czy to zuchwałe zachowanie przekona do walki, oporu, nieposłuszeństwa polskich tubylców obrazkowych o poziomie szympansów? W wojnie nastawionej na lata wygrywa zawsze ten, kto jak wytrawny szachista ma w głowie co najmniej kilkanaście ruchów do przodu.

Pokojowi, grzeczni, kulturalni, konsumenci treści będą musieli przepracować w swoich głowach, w swoich portfelach i swoich żołądkach (być może wkrótce pustych), czy zauroczenie dzisiejszym warszawskim nierządem i przystawką (w postaci opozycji parlamentarnej) do równie pięknej zdrady narodowej, jego pomysłami i nowymi przyjaciółmi zza wschodniej granicy, najzwyczajniej naszej społeczności się opłaca?!

My, świadomi, mówimy w próżnię, stada szympansów karmione są jak w ZOO przez media korporacyjne. Na dziś dzień świadomi Polacy są wystawieni poza nawias społeczny, wobec czego wszyscy zostajemy na lodzie. 

Roman Boryczko

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*