Bogaci Niemcy – żądamy zapłaty za zrównany z ziemią kraj!

Gdańsk po spaleniuNa wszelkie działania, które odbiegają od przyjętej w polityce normy, nauczeni przez media mówimy – populistyczne, nierealne, szkodliwe…

Czy aby napewno?

 Polska przeszła bardzo długą drogę od podnoszenia się z ruin II wojny światowej aż po wejście w struktury Unii Europejskiej i całkowite pozbycie się suwerenności oraz możliwości decydowania o własnym losie. Poprzez hekatombę Holocaustu Polska utraciła miliony swoich obywateli, ale też i po przetoczeniu się teatru wojennego przez nasze terytorium – zamieniło się one w morze ruin. Na lata cofnęliśmy się cywilizacyjnie. Czy można o tym zapominać? Czy wybaczenie nie powinno iść w parze z zadośćuczynieniem sprawców i ich spadkobierców? Dziś Polska, będąc pod dyktatem praw i ograniczeń, jakie nakłada na nasz kraj Unia Europejska, nie może się rozwijać. Z takim problemem nie borykają się Niemcy. Ich gospodarka pracuje na najwyższych obrotach, wiele firm niemieckich odnosi rekordowe zyski, również eksport 5841269-389-643RFN wygląda imponująco. Jeszcze nigdy koncern Daimlera nie sprzedał tylu samochodów, co w 2014 roku. To jednak ciągle mniej niż zysk prymusa – Volkswagena. Majątki prywatne w Niemczech oceniono na kwotę 9,3 bilionów euro – donosi niemiecki dziennik Süddeutsche Zeitung, powołując się na raport Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW). W porównaniu: fortuna najbogatszych  Polaków łącznie wynosi zaledwie 100 miliardów złotych (ok. 25 mld euro).W 1993 roku majątek pieniężny Niemców oceniono na prawie dwa biliony euro, a w 2003 już na 3,6 biliona euro. W 2012 r. przekroczył on granicę 6 bilionów euro. I jak się okazuje, w przeciągu ostatnich trzech lat wzrósł o kolejne 3 biliony. Według badaczy z DIW zyski kapitałowe i fundusze inwestycyjne w największym stopniu przyczyniły się do wzrostu majątku prywatnych gospodarstw domowych. Również rekordowe były zyski z podatków. 593 mld euro – tyle RFN zarobiła w zeszłym roku z tytułu podatków.

Rekord wszechczasów. Największe zwyżki wpływów odnotowano wśród podatku od wynagrodzenia, podatku dochodowego oraz podatku od spadków i zakupu gruntów.

 Zasoby Niemców urosły do nowej, rekordowej wysokości. A majątek przeciętnego Polaka – jak wyliczył szwajcarski bank Credit Suisse – był w 2013 r. czterokrotnie mniejszy niż przeciętnego Greka.

Polacy są pariasami Europy – zadłużeni, rządzeni przez partię, uległą dyktatowi Niemiec i wielkich korporacji, toczeni chorobą korupcji i społecznego rozkładu.

Popatrzmy na Greków i ich “populizm” Syrizy – może zdrowy rozsądek i pokazanie nowej jakości w kontaktach z hegemonem!

5841617-643-482Nowy socjalistyczny rząd Grecji ma nadzieję, że uda mu się sfinalizować część wydatków budżetowych za niemieckie pieniądze. Dlaczego Berlin miałby za nie płacić? Chodzi o reparacje wojenne. Greccy politycy mówią o ogólnych reparacjach wojennych oraz o wymuszonej przez III Rzeszą pożyczce na cele wojenne, której grecki bank narodowy udzielił w latach 1942-1944. Pożyczka ta odpowiada, łącznie z odsetkami, dzisiejszej kwocie 8-11 mld euro. Rząd RFN nie daje jednak Atenom nawet cienia nadziei. Przekonuje, że roszczenia zostały już zaspokojone albo się przedawniły. Grecja otrzymała w przeszłości 115 mln marek zachodnioniemieckich. Co więcej – sprawę uregulowano też przy okazji zawarcia traktatu „Dwa plus cztery” w 1990 roku. Prawnicy mają jednak wątpliwości. Mówią, że w latach 60. wypłacono reparacje wobec podpisania „Umowy między RFN a Królestwem Grecji o świadczeniach na rzecz obywateli Grecji, dotkniętych narodowo-socjalistycznymi prześladowaniami”. A to mogłoby sugerować, że miało miejsce zaspokojenie roszczeń indywidualnych, a nie państwowych. Co więcej sprawy reparacji nie zamknięto też w 1990 roku, bo Grecja nie była w ogóle stroną traktatu „Dwa plus cztery”.

Żeby otrzymać pieniądze, Grecja musiałaby przedłożyć sprawę do Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. A wówczas sprawa ciągnęłaby się latami. Może jednak warto być populistą i uwierzyć sprawiedliwości?

5841356-643-411Polska ma również nie rozliczone kwestie reparacji po szkodach, wyrządzonych na naszym terytorium przez nazistów niemieckich. RP nigdy oficjalnie nie zrzekła się roszczeń wojennych wobec Niemiec. Przed podjęciem tego tematu Berlin zasłania się wymuszoną przez Stalina na komunistycznych władzach w Warszawie deklaracją o zrzeczeniu się roszczeń, ale tylko w stosunu do dawnego NRD. W zamówionej przez Sejm ekspertyzie pt. Reparacje wojenne w stosunkach polsko-niemieckich berliński adwokat Stefan Hambura stwierdził, że takie reparacje są możliwe do wyegzekwowania. Profesor Jan Sandorski (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) także jest przekonany, iż według prawa międzynarodowego Polska nigdy nie zrzekła się reparacji od Niemiec. W swojej ekspertyzie napisał: “Oświadczenie rządu PRL z 23. sierpnia 1953 r., dotyczące zrzeczenia się z dniem 1. stycznia 1954 r. spłaty odszkodowań na rzecz Polski, było nieważne (…) i jako takie nigdy nie wywierało i nie wywiera skutków prawnych”.
Znawca II wojny światowej, dr hab. Bogdan Musiał, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej, potwierdził, że Polska nigdy oficjalnie nie zrzekła się roszczeń wojennych wobec Niemiec. – Nie ma żadnej ustawy na ten temat. To Sowieci podjęli za Polskę decyzję, że jakoby zrzekamy się takich reparacji – wskazał Musiał, dodając, iż w 1953 roku Związek Sowiecki wyrzekł się roszczeń, ale w stosunku tylko do dawnego NRD – i zrobił to także w imieniu Polski. Zdaniem historyka, ówczesny komunistyczny polski rząd nie miał innego wyjścia, jak tylko zaakceptować decyzje, pochodzące z Moskwy. – To nie zostało nawet ogłoszone w żadnym dokumencie rządowym, napisali o tym jedynie w jakiejś gazecie, najprawdopodobniej w Trybunie Ludu – podkreślił Bogdan Musiał. – Nie ma na ten temat żadnego oficjalnego aktu prawnego – dodał. Jednocześnie zaznaczył, że gdyby nawet taki akt prawny istniał, to i tak byłby nieważny – nie była to bowiem suwerenna polska decyzja, lecz podjęta za nas w Moskwie.

Obliczenia dotyczące strat materialnych, poniesionych w latach 1939-45, przygotowało po wojnie Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów RP. Łączną wartość strat materialnych, które poniosła Polska z powodu działań III Rzeszy, oszacowano na 258 miliardów złotych z sierpnia 1939 roku – równowartość 49 miliardów ówczesnych dolarów amerykańskich. Według Zarządu Rezerw Federalnych USA kwota 49 miliardów dolarów z sierpnia 1939 r. odpowiadała w sierpniu 2014 r. kwocie 845 miliardom dolarów. Takie nominalne zwielokrotnienie wynika tylko ze skumulowanej inflacji, bez oprocentowania za zwłokę.

Szukając w Internecie, znalazłem dane z roku 2013. NBP podało wtedy, że zadłużenie zagraniczne Polski ogółem spadło w drugim kwartale 2013 roku do 275 mld 127 mln euro z 279 mld 048 mln euro w pierwszym kwartale.

Chyba zdają sobie państwo sprawę, jak groźne jest takie myślenie!!!

Czy doczekamy się polityka takiego formatu, by podniósł publicznie tę kwestię???

Tekst z materiałów:

Deutsche Welle, Der Spiegel, wSieci

Roman Boryczko,

luty 2015

One thought on “Bogaci Niemcy – żądamy zapłaty za zrównany z ziemią kraj!

  • 22/02/15 o 11:53
    Permalink

    „Der Spiegel” zarzuca rządowi RFN, że w procesie zjednoczenia Niemiec w 1990 roku stosował kontrowersyjne chwyty, aby uniemożliwić Grecji i innym krajom poszkodowanym przez III Rzeszę dochodzenie roszczeń z tytułu reparacji wojennych.
    Niemiecki tygodnik zwraca uwagę na dwuznaczność postępowania władz niemieckich wobec Grecji. Prezydent Niemiec Joachim Gauck płakał podczas wizyty w zeszłym roku w greckiej wiosce Lingiades, gdzie niemieccy żołnierze w 1943 roku zamordowali ponad 80 kobiet, dzieci i starców; równocześnie jednak, gdy Grecy domagają się odszkodowań, przedstawiciele władz w Berlinie „zbywają ich półsłówkami” – czytamy w najnowszym, dostępnym od soboty wydaniu magazynu politycznego.
    Ówczesny kanclerz Helmut Kohl i minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher robili wszystko, co w ich mocy, by nie dopuścić do roszczeń, blokując udział Grecji i innych poszkodowanych krajów w negocjacjach o zjednoczeniu Niemiec i „zmieniając sformułowania (traktatu) tak długo, aż ich treść była zgodna z ich założeniami” – pisze „Der Spiegel”.
    Redakcja przeanalizowała dokumenty z lat 1989-1990 dotyczące procesu zjednoczenia Niemiec.
    „Der Spiegel” przypomina, że w 1945 roku Grecja domagała się od Niemiec odszkodowań w wysokości blisko 14 mld dolarów – więcej niż alianci przeznaczyli dla wszystkich poszkodowanych krajów. Pod naciskiem USA Ateny zgodziły się obniżyć roszczenia o połowę. Zamiast 7 mld dolarów Grecy dostali jednak w rzeczywistości towary i sprzęt o wartości tylko 25 mln dolarów.
    Przy okazji podpisania umowy londyńskiej w 1953 roku, w której alianci zachodni wyrazili zgodę na anulowanie części niemieckiego długu, RFN obiecała Grecji ponowne rozpatrzenie kwestii reparacji wojennych w ramach przyszłego „traktatu pokojowego lub równoważnej umowy” (w tym samym roku ZSRR i Polska zrezygnowały z pobierania reparacji; prawomocność decyzji jest przez część ekspertów kwestionowana – PAP).
    Jak pisze „Der Spiegel”, w latach 1989 i 1990, gdy kwestia zjednoczenia Niemiec stała się aktualna, Kohl i Genscher bardzo obawiali się zwołania konferencji pokojowej, na której przedstawiciele 53 krajów będących przeciwnikami Niemiec w II wojnie światowej mieliby okazję do przedstawienia dawnych rachunków.
    Aby nie dopuścić do koordynacji działań poszkodowanych krajów, Genscher zabiegał o jak najszybsze załatwienie tej kwestii.
    Trzeba się spieszyć, bo krąg tych, którzy chcą uczestniczyć w dyskusji, stale rośnie
    — napominał w jednej z notatek, do których dotarła redakcja. Na szczęście dla Niemców również zwycięskie mocarstwa chciały ograniczyć liczbę uczestników negocjacji. Brytyjczycy, Amerykanie, Francuzi i Rosjanie zdecydowali, że tylko oni będą prowadzić negocjacje z RFN i NRD. Gdy włoski szef dyplomacji domagał się udziału w rozmowach, Genscher zbył go obcesowym „nie ma cię w grze” – czytamy w „Spieglu”.
    Z dokumentów wynika, że tylko Rosjanie naciskali początkowo na reparacje wojenne, jednak zmienili zdanie po interwencji strony niemieckiej u ówczesnego szefa dyplomacji ZSRR Eduarda Szewardnadzego. Genscher argumentował, że „traktat pokojowy” byłby krokiem wstecz, i prosił o rezygnację z tego terminu. Już w kwietniu 1990 roku Niemcy przeforsowali swoje stanowisko – termin „traktat pokojowy” zniknął, a zamiast niego pojawił się „Traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec”. Według „Spiegla” w maju 1990 roku Moskwa ostatecznie zrezygnowała ze sprzeciwu. Finlandia i inne kraje oficjalnie zrezygnowały z roszczeń – zaznacza autor materiału.
    Według „Spiegla” władze Grecji wówczas nie zajęły oficjalnego stanowiska. Dopiero po pięciu latach grecka ambasada wystąpiła w tej sprawie z werbalną notą do MSZ w Bonn. Zdaniem strony niemieckiej po upływie 70 lat roszczenia greckie straciły jakiekolwiek uzasadnienie. Zespół prawników Bundestagu ocenił, że Ateny powinny były w 1990 roku zgłosić formalny protest, jeżeli nie chciały, by roszczenia uległy przedawnieniu.
    „Der Spiegel” podważa argument niemieckiego rządu, że po tylu latach zgłaszanie roszczeń jest sprawą bezprecedensową, i przypomina, że Berlin dopiero w 2010 roku spłacił ostatnią ratę zobowiązań finansowych dotyczących I wojny światowej.
    Ateny domagają się od Niemiec m.in. 11 mld euro jako odszkodowania za przymusową pożyczkę narzuconą Grecji przez niemieckie władze okupacyjne w czasie wojny. Rząd w Berlinie stoi na stanowisku, że wszystkie greckie roszczenia zostały zaspokojone. Twierdzi, że do władz niemieckich nie wpłynął żaden oficjalny wniosek w tej sprawie.
    Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*