„BEL CANTO” I KAMILA KANIA U OJCÓW KAMILIANÓW

Nie pytajcie mnie – odpowiada gospodarz tegorocznego koncertu kolędowego w Domu Opieki Społecznej w Zabrzu, ojciec Andrzej Chorążykiewiczod kiedy chór „Bel Canto” u nas kolęduje i który to koncert. Odpowiem krótko: od zawsze i Bogu za to dzięki!

W tym roku doszła podopiecznym zabrskiego DPS-u  jeszcze jedna atrakcja, w postaci koncertu młodej saksofonistki, niespełna 12-letniej Kamilki Kani, która systematycznie podbija serca melomanów – już nie tylko gminy Gierałtowice, czy swoich rodzinnych Szczejkowic – ale wielu miast i miasteczek na Górnym Śląsku.

Uroczystego otwarcia kolędowego spotkania dokonał ojciec Andrzej, po czym na scenę wyszły członkinie chóru.

W bogatym repertuarze tegorocznego koncertu znalazły się takie utwory, jak:

Bóg narodzi się, Bóg w Trójcy Świętej, Boże dziecię, Czy ty znasz tę pieśń,  W Betlejem gdzieś w żłobie, Bracia i siostry, Mój Jezuniu – zaśnij słodko, Całą noc padał śnieg, Kolędnicy-wędrownicy.

Akompaniament: Barbara Jałowiecka-Cempura.  Narracja: Maria Rajca.

W drugiej części koncertu wystąpiła wspomniana saksofonistka z równie bogatym repertuarem utworów kolędowych, w bardzo ciekawej aranżacji, przy akompaniamencie instrumentów klawiszowych oraz muzyki komputerowej. Kolędowe spotkanie w dniu 16. stycznia z pewnością było jeszcze jednym wspomnieniem minionych Świąt Bożego Narodzenia, zaś występ Kamili pozostanie w pamięci zgromadzonej publiczności także jako jedna z niewielu możliwości podziwiania gry na trudnym instrumencie, jakim jest saksofon.

Po koncercie udało nam się podpytać Kamilkę, dlaczego akurat saksofon stał się wybranym przez nią instrumentem?

Moja przygoda z muzyką zaczęła się, gdy skończyłam 6 lat – odpowiada Kamila. Było to takie sobie pogrywanie, początki, które pozwoliły mi na nieco poważniejsze potraktowanie tej zabawy. Kiedy skończyłam 8 lat, za sprawą rodziców rozpoczęła się nauka muzyki już w szkole. Myślę – dodaje – że gdyby rodzice nie wspomnieli mi o możliwości rozpoczęcia nauki w szkole muzycznej, to sama bym o to poprosiła.

Dlaczego saksofon altowy?

No cóż, tak naprawdę winien jest tato, który także jest muzykiem. To On któregoś dnia pokazał mi występ Candy Dulfer*. Zobaczyłam i oczarowała mnie gra tej saksofonistki. Spojrzałam na tatę, a on powiedział: Piękne prawda? A ja pomyślałam wtedy, że muzyka to moje hobby, zaś saksofon altowy to moja miłość… Się zagalopowałam, trudno, tak uważam. Rodzice zaryzykowali i zainwestowali w moje marzenia. Nie żałowali grosza, pojechali za granicę, kupili mi dobrego „saksa”, no i gram. Chciałabym grać jak Candy, kto wie jak się postaram, lubię grać, nie męczą mnie próby, a tym bardziej koncerty czy występy. Nie – chyba nie zmienię instrumentu, zostanę przy moim „altku”, tak myślę”.

 ***

*Candy Dulfer – holenderska saksofonistka altowa. Karierę rozpoczęła w wieku 12 lat. Zespół Funky Stuff, którego była założycielką, wspierał samą Madonnę podczas jej europejskiego tournée. Jej gra spodobała się także Prince’owi. Pracowała też z gitarzystą i producentem Eurythmics, Dave Stewartem. Uprawia gatunek muzyki, zwany smoth jazzem.

Warto posłuchać w jej wykonaniu chociażby znanego wszystkim przeboju Lily Was Here, który to utwór w jej aranżacji nabiera jakby innej barwy. Trudno sobie wyobrazić lepszy muzyczny wzorzec dla Kamili, więc niech tak trzyma, a z pewnością dotrzyma kroku słynnej holenderskiej saksofonistce.

https://www.youtube.com/watch?v=4iG78quv3f0

https://pl.wikipedia.org/wiki/Candy_Dulfer

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*