Atom a wielobiegunowość świata

Używając swojej broni nuklearnej, Rosja mogłaby uratować ludzkość przed globalną katastrofą. Trudna, ale konieczna decyzja prawdopodobnie zmusiłaby Zachód do wycofania się, co umożliwiłoby wcześniejsze zakończenie kryzysu na Ukrainie i uniemożliwienie jego rozszerzenia się na inne państwa. Profesor Siergiej Karaganow to honorowy przewodniczący Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej Rosji oraz opiekun naukowy Wyższej Szkoły Ekonomii i Spraw Zagranicznych w Wyższej Szkole Ekonomicznej (HSE) w Moskwie. W przeciwieństwie do „znawców” czasów „pandemii” ten ekspert ma wiedzę. W Rosji, wśród krajowego środowiska ekspertów, ten artykuł wywołał poważną debatę na temat broni jądrowej, jej roli i warunków jej użycia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę status Siergieja Karaganowa jako byłego doradcy prezydenta zarówno Borysa Jelcyna, jak i Władimira Putina oraz jego stanowisko jako szefa Rady Polityki Zagranicznej i Obronnej, znanego moskiewskiego think tanku. Niektóre odnotowane postacie zareagowały konsternacją, podczas gdy inne były mniej krytyczne. RT zdecydowało, że przeczytanie go w całości byłoby korzystne dla naszych czytelników. Poniższy fragment został przetłumaczony i lekko zredagowany. Można go potraktować jako swoistą odpowiedź na niezbyt dyplomatyczne wypowiedzi Anny Fotygi (https://siemysli-ke.info/fotyga-idzie-na-wojne-rosja-jest-zagrozeniem-i-musi-zostac-zniszczona-na-zawsze/ )

i prezydenta Dudy (https://kresy.pl/wydarzenia/duda-rosje-nalezy-upolowac-i-zastrzelic-miedwiediew-zapowiada-zemste/ ) .

* * *

Wydaje mi się, że nasz kraj i jego przywódcy stoją przed trudnym wyborem. Coraz bardziej widać, że nasze starcie z Zachodem nie zakończy się częściowym, a co dopiero miażdżącym zwycięstwem na Ukrainie. Nawet jeśli całkowicie wyzwolimy obwody doniecki, ługański, zaporoski i chersoński, będzie to zwycięstwo minimalne. Nieco większym sukcesem byłoby wyzwolenie całej wschodniej i południowej Ukrainy w ciągu roku lub dwóch. Ale nadal pozostawiłoby część kraju z jeszcze bardziej rozgoryczoną populacją ultra-nacjonalistów, napompowaną bronią – krwawiącą raną, która grozi nieuchronnymi komplikacjami, takimi jak kolejna wojna. Sytuacja mogłaby się pogorszyć, gdybyśmy kosztem potwornych ofiar wyzwolili całą Ukrainę i pozostali z ruinami i ludnością, która w większości nas nienawidzi. Ich „reedukacja” zajęłaby ponad dekadę. Czytaj więcej – „Pokój jest mało prawdopodobny w najbliższej przyszłości”: oto, co rosyjscy eksperci sądzą o bardzo głośnej kontrofensywie Ukrainy Każda z tych opcji, zwłaszcza ostatnia, odwróci uwagę Rosji od bardzo potrzebnego przesunięcia jej duchowego, gospodarczego, wojskowego i politycznego centrum na wschód od Eurazji. Utkniemy w marnotrawnym skupieniu się na Zachodzie. A terytoria dzisiejszej Ukrainy, zwłaszcza środkowa i zachodnia, będą przyciągać zasoby – zarówno ludzkie, jak i finansowe. Regiony te były mocno dotowane nawet w czasach sowieckich.

Tymczasem wrogość Zachodu będzie trwała; będzie wspierać wolno płonącą partyzancką wojnę domową. Bardziej atrakcyjną opcją jest wyzwolenie i zjednoczenie wschodu i południa oraz narzucenie resztkom Ukrainy kapitulacji z całkowitą demilitaryzacją, utworzeniem buforowego, przyjaznego państwa. Ale taki wynik byłby możliwy tylko wtedy, gdybyśmy byli w stanie złamać wolę Zachodu, by wesprzeć kijowską juntę i wykorzystać ją przeciwko nam, zmuszając blok, kierowany przez USA do strategicznego odwrotu. I tu dochodzę do ważnej, ale mało poruszanej kwestii. Podstawową przyczyną – a właściwie główną przyczyną – kryzysu ukraińskiego, jak i wielu innych konfliktów na świecie oraz ogólnego wzrostu zagrożeń militarnych, jest coraz większa porażka współczesnych zachodnich elit rządzących.

Kryzysowi temu towarzyszy bezprecedensowo szybka zmiana układu sił na świecie na korzyść globalnej większości, napędzana gospodarczo przez Chiny i częściowo Indie, z Rosją jako militarną i strategiczną kotwicą. To osłabienie nie tylko rozwściecza imperialno-kosmopolityczne elity (prezydent USA, Joe Biden i jemu podobni), ale także przeraża imperialno-narodowe elity (takie jak jego poprzednik, Donald Trump). Zachód traci przewagę, którą posiadał przez pięć wieków, wysysając bogactwa całego świata, narzucając swój porządek polityczny i gospodarczy oraz ustanawiając swoją dominację kulturową, głównie brutalną siłą. Tak więc nie ma szybkiego zakończenia defensywy, ale agresywnej konfrontacji, którą rozpętał Zachód. Ten moralny, polityczny i ekonomiczny upadek, który narastał od połowy lat 60., został przerwany przez rozpad ZSRR, ale wznowiony z nową siłą w XXI w. (klęski Amerykanów i ich sojuszników w Iraku i Afganistanie oraz kryzys zachodniego modelu gospodarczego w 2008 roku były kamieniami milowymi).

Aby spowolnić tę zmianę sejsmiczną, Zachód tymczasowo się skonsolidował. Stany Zjednoczone zmieniły Ukrainę w worek treningowy, by związać ręce Rosji, polityczno-wojskowej podpory niezachodniego świata, uwolnionego z kajdan neokolonializmu. Oczywiście idealnie byłoby, gdyby Amerykanie po prostu chcieli wysadzić nasz kraj w powietrze i tym samym radykalnie osłabić wyłaniające się alternatywne supermocarstwo –  Chiny. My, albo nie zdając sobie sprawy z nieuchronności starcia, albo gromadząc siły, byliśmy powolni w działaniu zapobiegawczym. Co więcej, zgodnie ze współczesnym, głównie zachodnim, myśleniem politycznym i militarnym, pochopnie podnieśliśmy próg użycia broni jądrowej, nietrafnie oceniliśmy sytuację na Ukrainie i nie do końca skutecznie rozpoczęliśmy obecną operację wojskową. (Cdn.)

Siergiej Karaganow

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*