AntoniegoK ostatnia podróż na Srebrzysko

Kto mógł i chciał – ten był. Na Srebrzysku, takiej wileńskiej Rossie w skali makro, pochowana została w sobotę urna z prochami „Wilka Miejskiego” – Antoniego Kozłowskiego, wnuka Antoniego Kozłowskiego… Już owo trzymanie się przez rodzinę tradycji nadawania imion osadza w niej twórcę na sposób specyficznie polski.

Stąd, w przeciwieństwie do działań, które od niemal 30 lat tradycję Polski i Polaków starają się niweczyć, wyśmiać i pokryć kurzem zapomnienia, życie Antoniego upłynęło na organicznej pracy „pod prąd”. Najpierw walczył z totalitaryzmem polskiej wersji socjalizmu, potem z totalitaryzmem serwowanego rodakom po-okrągłostołowego mafijnego kapitalizmu.

Czy wygrał? Wygrał na pewno siebie, własną drogę, niezbywalne prawo do honoru… I przyjaciół, bo przez godzinę na Srebrzysku zasrebrzyło się zaiste od siwych włosów i bród towarzyszy Antoszkowej przez życie wędrówki. Nawet obecni zawodowi patrioci mieli jakby mniej polityczne a bardziej ludzkie oblicza…

Antoni zostaje przecież w ludziach i poprzez dorobek artystyczno-publicystyczny. A mało tego nie jest. Oby, na przykład, ukazała się wreszcie „Mowa kulawa”. Decyzji wydawcy na temat edycji tomiszcza (bo treści tam stron setki) oczekiwał w pierwszej dekadzie grudnia. Śmierć była szybsza.

Pogoda w sobotę dopisała. Antoni uśmiechał się ze zdjęcia, młodzi muzycy (saksofonista był jego odkryciem) grali Niemena i Komedę, niektórzy kumple płakali, inni zaciskali zęby, by tego nie czynić… Potem zeszliśmy ze wzgórz i zaczęliśmy pisać całkiem nowy rozdział. Kultury i życia. Zaś „Wilk Miejski” poddaje nas teraz próbie pamięci. Myliłby się ten, kto sądzi, iż imć Kozłowski z zaświatów nam odpuści. Nie odpuści i dobrze pielęgnować tę właśnie świadomość. Bo na młodych z pokolenia zero-aktywnego, wytresowanego w braku dostrzegania związków przyczynowo-skutkowych, liczyć nie powinniśmy. Choć, jak twierdzi Kuba Pańków, istnieją już podstawy, by i w tej mierze skłaniać się ku delikatnemu optymizmowi. Przez szacunek dla Kuby – nie zaprotestuję…

 

Lech L. Przychodzki

Fotki: Zbigniew Sajnóg (90%) i Lech L. Przychodzki (10%) 🙂

PS: A tu link do TVP3 Gdańsk:

https://gdansk.tvp.pl/35241057/ostatnie-pozegnanie-poety-antoniego-kozlowskiego

One thought on “AntoniegoK ostatnia podróż na Srebrzysko

  • 18/12/17 o 22:11
    Permalink

    “Przyjaźń to szczególny rodzaj miłości bliźniego”
    Simon Weil

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*