5 lat minęło. Dokąd doszliśmy, czy w ogóle gdzieś idziemy?

Mniej więcej 5 lat temu, podczas kampanii wyborczej roku 2015 na łamach SięMyśli pojawił się artykuł red. Lecha L. Przychodzkiego, zatytułowany Czy to się uda, Panie Duda?: http://www.siemysli.info.ke/czy-sie-uda-panie-duda/ .

To, że autor tekstu nie pisuje już (tymczasowo, mam nadzieję) reportaży i publicystyki a zajmuje się redagowaniem, animacją resztek życia prawdziwej polskiej kultury i fotografowaniem – to oddzielna kwestia. Wędruje i myśli nadal, choć czasem jakby całkiem opacznie… Takim opacznym tekstem był właśnie Czy to się uda…, gdyż przewidział najistotniejsze uwikłania późniejszego Prezydenta RP, uwikłania, z których ów wybrnąć nie potrafił. I małe są szanse, by po prawdopodobnej reelekcji Andrzej Duda umiał w swoim postępowaniu cokolwiek zmienić.

Przyjrzyjmy się stanowi obecnemu, póki jakiś koronawirus nie wyśle rządzących na przymusową kwarantannę.

***

Panie Prezydencie Rzeczypospolitej, 5 lat temu opublikowaliśmy na łamach SięMyśli tekst Lecha, stawiający istotne pytania, z nadzieją, że będzie Pan Prezydentem jeśli nie wszystkich, to większości Polaków, a nie tylko Polaków – wyznawców religii smoleńskiej i zwolenników dyktatury Naczelnika K.

A jednak okazało się, iż stanął Pan wyraźnie, Panie Prezydencie, po jednej ze stron podzielonego – jak nigdy wcześniej – społeczeństwa polskiego, próbując dodatkowo dzielić rodaków na patriotów i zdrajców. To, kto naprawdę jest patriotą, nie zależy w najmniejszym stopniu od Pańskich poglądów. Jest nim ten, kto tworzy, buduje i płaci uczciwie podatki, nie zaś ten, kto maszeruje w tłumie podobnych sobie, głośno krzyczy (np.: A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści…) i wprowadza destrukcję w życie społeczeństwa.

O ile się nie mylę – może i siermiężną, może niewydolną, ale właśnie tę Polskę wywalczyli nam nie żołnierze, którzy na Zachodzie (oszukiwani przez swoich i obcych) walczyli o pietruszkę, a ci, którzy nadeszli ze Wschodu. To oni stworzyli kraj, w jakim i Pan i my obecnie żyjemy.

Z przykrością stwierdzam, że traktuje Pan naszych poprzednich Prezydentów – od Wojciecha Jaruzelskiego, przez Lecha Wałęsę, Aleksandra Kwaśniewskiego i Bronisława Komorowskiego w sposób lekceważący (wyjątkiem jest, rzecz jasna, śp. Lech Kaczyński). Nie są oni zazwyczaj zapraszani na uroczystości rangi państwowej, omijają ich zaszczyty, wręczane za to osobom, jakich w latach 1980-81 i w stanie wojennym nikt nie znał. To dzięki nim może Pan być dzisiaj głową Rzeczypospolitej. I nie wolno o tym banalnym fakcie zapominać.

Wybory roku 2015 wygrał Pan głównie dzięki temu, iż Prezydent Komorowski oficjalnie ogłosił, że żaden polski żołnierz nie pojedzie już na tzw. misję, by ginąć w całkiem obcym dla RP interesie. Jak też dzięki 700 tys. ofiar (z rodzinami to ok. 3 mln.) kredytów we frankach szwajcarskich, którym obiecał Pan pomoc – do dziś „frankowicze” pomocy tej ani z Pańskiej strony, ani ze strony kolejnych rządów PiS-u – nie otrzymali.

Wielką grupą społeczną, jaką PiS (a w obecnej sytuacji jest Pan „przedłużeniem” tej partii) potraktował po macoszemu są emeryci, których – często przebranych w stroje ludowe – zaprasza się masowo na Pańskie wiece wyborcze.

Oczywiście – trudno zaprzeczyć, że w latach rządów koalicji PO/PSL emeryci zbyt wielu podwyżek nie otrzymali. W naszej Rzeczypospolitej panowała jednak wówczas deflacja nie inflacja. Płace, emerytury, renty i koszty utrzymania były na względnie stałym poziomie. Tym niemniej procentowe podwyżki świadczeń emerytalnych w czasach PO/PSL były najbardziej dla emerytów niekorzystne i wpływały na podział społeczeństwa. Raz tylko miały wzrosnąć kwotowo, sędziowie Trybunału Konstytucyjnego odrzucili jednak ten sposób podwyższenia emerytur i rent (ponownie kwotową formę podwyżki przyznano emerytom jednorazowo za rządów PiS-u). Tymczasem nadal powołuje Pan, Panie Prezydencie, do grona sędziów TK ludzi w wieku niezgodnym z istniejącymi przepisami, ludzi, którym czas już zająć się wnuczętami i wyprowadzaniem piesków na spacer.

Dano podobno nie kłamią (choć w dziwny sposób liczby z Monitora Polskiego nijak niekiedy nie przystają do danych GUS-owskich). Pamiętajmy o jednym – w statystykach Rzeczypospolitej uwzględniane przy naliczaniu wysokości płac są jedynie firmy, zatrudniające powyżej 9 osób, których mamy tylko ok. 5%!!! Takie dane nie mogą być probierzem czegokolwiek. I – nie są!

Tym niemniej – w roku, kiedy obejmował Pan prezydenturę, czyli 2015, średnią emeryturę brutto wyliczono na 2 096,55 zł, zaś średnią płacę brutto na 3 899,78 zł. W roku 2019 średnia emerytura wyniosła (dane za I półrocze) 2 236,84 zł. Co do płac, to po uśrednieniu GUS określa dane grudniowe na 5 604,25 zł brutto, zaś Monitor Polski z 14.11.2019 na 4 931,59 zł brutto. Biorąc pod uwagę stopień inflacji, w ciągu 5 lat Pańskich rządów emeryci stracili od 800-900 zł miesięcznie. Podpisując ustawę o 13. emeryturze, przyznaje Pan tylko 1/12 tego, co renciści i emeryci zdążyli stracić.  Rzeczypospolita proponuje ludziom ok. 12 mld złotych na otarcie łez, fundusz emerytalny stracił jednak ok. 100 mld złotych.

Za rok 2019 znów zastosowano najbardziej haniebną dla emerytów podwyżkę procentową, dzięki czemu spora grupa ludzi będzie jeszcze biedniejszą niż jest. To oczywiste igranie z wyborcami w przedziale wiekowym 50+, stanowiącymi od 40-60% ludności RP (dane i tu są mocno rozbieżne, nie bardzo też wiadomo, kto przebywa w kraju, kto poza nim). Tym bardziej, iż ze względu na koronawirusa straty finansowe wzrosną wobec kolejnego spadku wartości nabywczej rent i emerytur. Może by więc zastanowić się, czy w maju nie głosować na, niewątpliwie inteligentnego, przedstawiciela krajowej lewicy?

Epidemia (bo do pandemii w Polsce wciąż daleko) koronawirusa jasno pokazuje, iż biurokracja nie zabezpieczyła kraju przed skutkami choroby. Nie potraktowała jej serio, gdy odpowiednie służby meldowały o rosnącym zagrożeniu. Podobnie służba zdrowia, pozbawiona podstawowych narzędzi działania, wykazuje, że… nie istnieje. W dużych miastach czujący się źle ludzie szukają pomocy telefonicznie. I rzadko pomoc tę otrzymują. W zamian albo sygnał prowadzonej z kimś innym rozmowy albo rady, typu „Proszę pozostać w domu i obserwować postępy choroby!”. Przysięga Hipokratesa to już tylko opowieść o dawnych, dobrych czasach, kiedy lekarze nie uciekali masowo na zwolnienia w obawie przed zarażeniem.

Pewne sprawy trzeba będzie chyba ponownie przemyśleć, Panie Prezydencie. Silny kraj potrzebuje silnej głowy narodu. Czy to się uda, Panie Duda?

 

Edward L. Soroka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*