Strach się bać…!

Jesteśmy już po kilku dobrych tygodniach walki z żywiołem, którego nikt nie rozumie. Według przekazów medialnych nowy szczep grypy Covid 19 charakteryzuje się dużą gorączką, jak również silnym kaszlem a ten z kolei przekształca się w zapalenie płuc i niewydolność oddechową. Media podają, że w grupie ryzyka – przynajmniej w Polsce – pozostają osoby z chorobami współistniejącymi, to znaczy mającymi cukrzycę, choroby serca, będące po (podczas) leczeniu nowotworowym i po operacjach. W grupie ryzyka są również osoby starsze, które z racji wieku nabyły szeregu chorób i schorzeń i jako seniorzy osłabione są naturalnie.

Tymczasem podobne do Covid 19 objawy pojawiły się wśród łódzkich i lubelskich uczniów pod koniec stycznia 2020 roku. O dziwo, wtedy, mimo że w klasach nie było nawet połowy uczniów i połowy nauczycieli – wszyscy, mając wysoką gorączkę i suchy kaszel, leczeni byli lekami nie na receptę. Nikt nie ogłaszał stanu pandemii, czy chociażby stanu podwyższonego zachorowania na wyjątkowo złośliwą grypę! Co ciekawe, czy ktoś jeszcze pamięta ten fakt z początku roku? Ogromna histeria z nowym wirusem w całej Polsce medialnie przyszła kilka tygodni później.

Rząd wpierw podchodził do sprawy zabawowo, by nagle jako jeden z pierwszych, wprowadzić dosyć radykalne obostrzenia, związane z ograniczeniem poruszania się, zamknięcie granic, później zaś zamykanie całych sektorów gospodarki, szczególnie usług. Pomysł Kaczyńskiego (chyba wszyscy mamy świadomość, że Polską rządzi ten ekscentryczny starzec, nie mający konta w banku) niewiele odbiega od tego, co obserwujemy w innych krajach. Ta kwarantanna i obostrzenia pasują do miana stanu klęski żywiołowej, stanu wyjątkowego czy stanu wojennego, wprowadził je jako stan wyższej konieczności na własną odpowiedzialność rząd. W dodatku jednoosobowo – bowiem Łukasz Szumowski jako minister zdrowia przejął pełną kontrolę nad ludzkim życiem i w jego rękach są dziś tysiące chorych, którzy oczekują na zabiegi. Zabiegi tymczasem mają odraczane bez podania następnej daty, do szpitali nie docierają chorzy z powodu braku transportu oraz lekarzy, którzy w większości są na… zwolnieniach lekarskich. Chorzy i potrzebujący zaopatrzenia lekarskiego mogą dziś spokojnie umrzeć, bądź już umierają. Nie wliczani oczywiście do żadnej statystyki, bo dziś liczy się tylko walka z tajemniczym wirusem Covid-19.

Nowy szczep grypowy aktualnie zaraził w Polsce kilka tysięcy ludzi, ponad 200 osób zmarło. Na szczęście Polska w kwestii dynamiki rozprzestrzeniania się wirusa jest sytuacji korzystnej (oczywiście nie wiedzieć czemu, bo na przykład u naszych zachodnich sąsiadów zakażeń i zgonów jest o wiele więcej). Społeczeństwo nie jest w ogóle informowane o sytuacji, zostało bowiem wprowadzone w tryb nakazowy – często tak absurdalny jak nie wchodzenie na plażę czy do lasu (gdzie jednocześnie hasają po nich tabuny myśliwych, często pijanych, strzelających komercyjnie nowobogackich, przenoszących na swych obryzganych krwią upolowanej zwierzyny butach chorobę ASF). Nikt również nie może zrozumieć dlaczego wierni zostali pozbawieni opieki duchowej przez swoich pasterzy w kościołach a jednocześnie ci sami konsumenci – tym razem produktów spożywczych – mogą po trzydziestu, pięćdziesięciu dokonywać zakupów w sklepach wielkopowierzchniowych. Jednak władza wzorem swojej poprzedniczki z minionej epoki boi się co bardziej światłych proboszczów i kleryków, którzy z ambony zburzyli by warszawski spokój rządzenia. Potulny prymas idzie władzy na rękę, jak tylko potrafi. Firmy stanęły, również te, które wobec zaburzenia przepływu komponentów nie mogą montować swoich wyrobów. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

kwiecień 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*