„Jeszcze w zielone gramy” (2)

Prowadzący spotkanie Maciej Ossian Kozakiewicz oraz dyrektor GOK Pilchowice podkreślili, iż na słowa uznania zasługują panie Anna Surdel i Aleksandra Kuszka, dzięki której sala zawsze przygotowana jest na czas. W dowód wdzięczności pani Aleksandra została obdarowana wspaniałym prezentem.

Wernisaż inny niż wszystkie dobiegł końca i – jak zwykle – pozostaną po nim obrazy na czas jakiś, wspomnienia i powracająca nostalgia, bo przecież ten sam temat, wzbogacony o nowe dzieła, powtórzy się dopiero za rok. Zatem – Pa, pa piękni ludzie! Pa paaaaaaa…

Zaś na koniec posłuchajcie, co na tę okoliczność ma do powiedzenia nasz śląski poeta, przy czym słowo „matka” w tym przypadku nabiera bardzo szerokiego znaczenia.  Matka nie tylko kobieta ale natura, która obejmuje nas swoją matczyną miłością. A my?

Taka matka

 

Matko moja o zielonych ramionach,

wyciągniętych ku niebu po każdy promyk życia.

Pozwalasz nam dotykać swojej krągłości jak nabrzmiałych piersi,

karmiąc do syta wszystkie nasze zmysły.

 

Żyjesz nie dlatego, że chcesz,

ale bo musisz, bo jesteś matką.

Bo bez Twojej  szczodrobliwości pomarlibyśmy z tęsknoty i niedostatku,

za ciepłem,

za bezpieczeństwem,

za pięknem,

za… życiem

 

Wsłuchujesz się w śpiew naszych myśli,

akompaniując im muzyką wiatrów, szumem fal.

Potęgując marzenia, które rodzą się i biegną do światła nadziei,

a które tylko chwilowo są jeszcze niespełnionym szczęściem.

Patrzę Ci w twarz i wciąż nie potrafię nasycić się Twoim pięknem – Matko.

 

Bo masz oczy z gwiazd, uśmiech księżyca i cała promieniujesz ciepłem jak słońce.

Włosy splotłaś  w warkocz kwitnących kwiatów,

a wilgocią rosy odświeżasz każdą wrażliwość, którą nas dotykasz.

Bogactwo Twych matczynych łez, tych słodkich i tych słonych,

znalazło swe ujście w błękitnych wodach rzek i oceanów,

a ich niedostatek uzupełniasz życiodajnym deszczem,

By nigdy ich nie zabrakło…

 

Byś zawsze mogła się z nami cieszyć i wraz z nami zapłakać.

Tyle bólu ci sprawiam  swoim niedbalstwem  i nieprzemyślanym dotykiem,

i w swojej egoistycznej zachłanności chciałbym Ciebie mieć coraz więcej.

Poskromić Twoją niezależność,

zawłaszczyć piękno,

a chociaż tego wszystkiego doświadczasz –

– nie karzesz mnie za to,

nie znęcasz się nade mną – bo nie znasz tego uczucia,

a jedynie rodzisz, rodzisz i rodzisz……… miłość!

 

We wszystkich formach,

pod każdą postacią,

bo nic innego nie potrafisz – bo kochasz Matko!!!

 (J. Marczinski)

Tak postrzega Matkę Naturę nasz śląski poeta i w ten sam sposób ukazują jej piękno artyści plastycy Ossianartu. Jakże piękne jest matczyne spojrzenie, otwarte na nas i dla nas jej ramiona. Obyśmy tylko nie odebrali naszej matce „oddechu” i nie odarli z pięknej sukni, w jaką jest odziana. Bo czasami odnieść można wrażenie, że ta, którą powinniśmy kochać – umiera, a my, zapominając o matczynej miłości, odbieramy jej ostatnie tchnienie.

Foto i tekst:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*