100 000 000 (2)

 Ale oto historia wezbrała w coś na kształt gwałtownej, nieomal globalnej szermierki. Poruszony biegiem wydarzeń i zwrotami akcji – to nas strącają do przepaści, to znów wybielają – przeżywając zwroty myśli, jakby kot przywabiany bawidkiem, trafiłem w tym wszystkim na rozmowę z reżyserem, panem Leszkiem Wosiewiczem (Kornblumenblau), opowiadającym o swoich wieloletnich zabiegach, zmierzających do stworzenia filmu o Rotmistrzu Pileckim. Opowiadał, jak trafił na ścianę, jak zadziałała – tak to nazwał – klątwa Cyrankiewicza, jak wreszcie opuścił Warszawę, osiadł pod lasem, kupił sobie kamerę… Ale finał rozmowy był dość optymistyczny, bowiem reżyser otrzymał jakieś wsparcie, pieniądze na swoje dzieło i film wreszcie będzie mógł powstać. Za dwa i pół roku.

 

***

   Staram się wyzbyć emocji, rozważać to wszystko na spokojnie. I myślę: a co nam przyjdzie z obrazu Leonarda, jeśli będziemy już mieli przyrobioną globalnie mordę nazistowskich pachołków? Dama z gronostajem poprawi nam wtedy wizerunek, wyciągnie Polaków z kloacznej dziury? A jeśli – niepoprawnych szmalcowników – oddadzą nas na wychowanie pod opiekę któregoś z sąsiadów? Czy w tych okolicznościach nie okaże się, że dokonaliśmy zakupu – dla kogoś?

   Ale wreszcie – a cóż to o nas stanowi, że mamy dzieło czyjegoś wielkiego artysty? Proszę, mamy, nakupiliśmy sobie, proszę pana. Czy nie jest to pieczęć naszej pośledniości, bo gdzie są, przepraszam, jakieś twórcze akty nasze? A czy sytuacja nie jest taka, że bardzo nam potrzeba transmisji swoich doświadczeń, przedstawienia ich w świecie? Wszyscy o tym mówią w Polsce od lat, ale pieniądze przeznaczają na coś zupełnie innego.

   I teraz – tu konieczne jest zapewnienie (niestety w takiej jesteśmy sytuacji, że musimy zapewniać!) – to, co napiszę, nie jest z pobudek rasistowskich: jak można – jak można w tej sytuacji – zamrażać 100.000.000 na 50 lat – gdy tych pieniędzy potrzeba niezbędnie teraz, natychmiast – bo jesteśmy w stanie wojny, bo walczymy o przeżycie! Tych pieniędzy potrzeba teraz – żyjącym! Na zabytkowe nagrobki i usuwanie humusu można robić odpisy, jeśli sytuacja na to będzie pozwalała, na bieżąco. Ale tych 100.000.000 potrzeba natychmiast – na wczoraj, na przedwczoraj, na dziesięć lat temu.

   Zobaczmy też, mimo zapewnień, że w skali państwa to nie są takie wielkie sumy, akurat w tym zestawieniu rzecz się uwidacznia – jaka to jednak jest wielka suma, jak bardzo potrzebne są te środki, porównajmy: na sprzęt dla straży pożarnych – dla ratowania życia – w skali kraju przeznaczamy 100.000.000, na wsparcie, rozwój inicjatyw gospodarczych na Ścianie Wschodniej – czyli dla zapewnienia chleba, dla życia – przeznaczamy 100.000.000 – jeśli taka suma załatwia bardzo pilne sprawy w skali kraju, to nie jest to suma mała. Jakże możemy tyle zamrażać – na utrzymanie cmentarza?

   Nasza kultura, nasz wizerunek, nasze myślenie – są zwichrowane, skrzywione. Teraz już chyba każdy widzi, jak wielkie ma to współcześnie znaczenie. To jest walka na śmierć i życie. Praca w ministerstwie kultury jest pracą na linii frontu – a nie jest to metafora. Gdy, jak to nazwano: łowcy skór mordowali w karetkach ratunkowych, wydawało się, iż nasz naród musi się obudzić. Przysnął. Gdy w Anglii zaczęto mordować za mówienie po polsku – myślałem, że wreszcie to przebudzenie nastąpi. Trudno sobie wyobrazić, iż mogła nie być to ostateczna pobudka, a jednak. Co wydarzy się teraz?

   Całe lata, dziesięciolecia, przyzwalania na brednie w telewizji, na stałą inwazję w swoim domu. Jakieś Rodzinki, Rancza, Psy, holyłudy, sporty, mafie, Ekstradycje i inne neo-W Jezioranach. Brak łaknienia, brak Rozmowy, nie obudzona świadomość – jak bardzo, jak bardzo jej potrzeba. Jak bardzo potrzeba Rozmowy.

http://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/0/FDD5038D8ED8BA08C12581ED0057666D/%24File/2084.pdf

 

Zbigniew Sajnóg

Fot.: Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*