O tym, jak ofiara staje się agresorem

Fot. Leonid Shcheglov

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej wkroczyła w kolejną fazę. W tej chwili białoruski reżim rozpoczął wypychanie na teren Polski wielkich, nawet kilkuset osobowych grup ludzi. Jedna z nich została przerzucona w okolicach przejścia granicznego w Kuźnicy, następna na wysokości Białowieży. Bardzo prawdopodobne, że w najbliższym czasie kolejna grupa osób zostanie wypchnięta na granice na południe od Puszczy Białowieskiej. Polskie władze, które przez ostatnie lata nauczyły nas już tego, że bezrefleksyjnie dają się wciągać we wszelkie prowokacje, zareagowały olbrzymią mobilizacją wojska i innych służb.

Mamy świadomość, że to co się dzieje to rozgrywka między Białorusią, Rosją, Polską i Unią Europejską. Rozgrywka, która kończy się tragedią zwykłych ludzi.
Próba dotarcia przez kilkutysięczną grupę, składającą się głównie z irackich Kurdów, do przejścia granicznego w Kuźnicy, została wykorzystana przez białoruskie i polskie władze. Uzbrojeni żołnierze białoruscy uniemożliwili grupie dotarcie do przejścia granicznego spychając ludzi do lasu, gdzie zmuszeni byli rozbić tymczasowe obozowisko wzdłuż zasieków. Tym samym Białorusini przechwycili oddolna inicjatywę kurdyjskich migrantów i użyli jej do wywarcia nacisku na Polskę i Unię Europejską. Natomiast władze Polski wykorzystują te wydarzenia do wzmożenia antyuchodźczej propagandy przedstawiając migrujące osoby jako przestępców i najeźdźców zagrażających „europejskim wartościom”. Osoby chcące ubiegać się o wszczęcie procedur azylowych na przejściu granicznym, wierzące, że przy okazji zwrócą uwagę światowej opinii publicznej, a ta stanowczo zareaguje na widok tego „masowego cierpienia”, zostały potraktowane skrajnie instrumentalnie.
To, co dzieje się obecnie na granicy powinno zweryfikować również narracje, jaka prowadzona jest w polskiej przestrzeni publicznej w kwestii migracji i samych granic. Jesteśmy w stanie jeszcze wyraźniej zobaczyć, że skupianie się na jednostkowych tragediach i wzruszających kadrach, obowiązkowo z płaczącymi dziećmi, jest ślepą uliczką. Oczywiście chwilowo przynosi to skutek w postaci większej ilości polubień, udostępnień i zwiększenia mitycznych zasięgów. To dlatego media, tak uwielbiają żerowanie na osobistych tragediach, często robiąc to pod płaszczykiem niesienia pomocy i nagłaśniania tematu. Jest to niebezpieczną pułapką. Epatowanie cierpieniem i strategia bazująca na wzbudzaniu litości, działają tylko przez jakiś czas. Ludzie przyzwyczajają się do widoku cierpienia, staje się ono naszą codziennością, W pewnym momencie wszyscy wolą już raczej odwrócić wzrok i udawać, że nic się nie dzieje.
Narracja ograniczająca się do indywidualnych tragedii, wbrew pozorom, ułatwia też rządowi dehumanizację migrantów.
Dlatego nie możemy paść ofiarą propagandy strachu. Próba oddolnego organizowania się migrantów w obliczu zagrożenia ich życia i zdrowia, jest ich niezbywalnym prawem. Analizując historie obozów koncentracyjnych z przeszłości często trudno jest nam zrozumieć brak oporu i organizacji ludzi, którzy chociażby dzięki swojej liczebności mogliby przeciwdziałać własnej zagładzie. W tym wypadku migranci i migrantki robią dokładnie to, czego można się spodziewać po ludziach, którzy znajdują się w sytuacji zagrożenia.
Migracja się nie zatrzyma, bez względu na to jak ułożą się stosunki między Polską i Białorusią.
Zmiany klimatyczne i eksploatacja społeczeństw dyktowana logika systemu kapitalistycznego, doprowadziły do sytuacji, w której masowa migracja jest procesem, który trwa i będzie się rozwijał. Każdy mur będzie nieskuteczny, każda próba siłowego rozwiązania prowadzić będzie do rozlewu krwi, ograniczania wolności społeczeństwa i faszyzacji systemu politycznego. Nie możemy pozwolić, aby zawładnęła nami ideologia dzieląca ludzi na tych, którzy mogą się poruszać swobodnie i na tych, którzy takiej możliwości nie mają. Nie zgadzamy się na trwanie systemu, który poprzez swoją zachłanność i ślepotę prowadzi świat do wojny, której koszty poniesiemy wszyscy.
No Borders Team

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*